$BĞ//4//$BĞ

212 16 27
                                    

Logan:

Nastał kolejny dzień. Obudziłem się, a raczej ktoś nas obudził.

-wstawać chłopaki! Zaraz się spóźnimy na lekcję!-próbowała nas dobudzić Tay

-Już już wstajemy-odparł przeciągle brunet.

Szybko bez jedzenia śniadania pobiegliśmy na autobus. W ostatniej chwili zdążyliśmy wsiąść. Tym razem więcej miejsc było wolnych, więc nie musiałem siedzieć na kolanach Tylera. Chociaż przyznam, że wcale mi to wtedy nie przeszkadzało(pov autorka: lenny face).

Dopiero na pierwszej lekcji-biologi przy sprawdzaniu zadań domowych przypomniałem sobie, że nie odrobiłem swojego. Widziałem, że nauczycielka zaczyna od drugiego końca sali, więc jeszcze jakbym się sprężył mógłbym spróbować coś napisać tyko problem był taki, że nie mam pojęcia co było zadane. Jak grom z jasnego nieba Aiden rzucił mi swój zeszyt na ławkę.

-masz tylko pozmieniaj tak by baba się nie skapnęła ;)-odparł z uśmiechem(Jak zawsze)

-dzięki Aiden ratujesz mi życie w tym momencie. Odwdzięczę się później czymś z automatu z przekąskami.

-I ta oferta mi się podoba. Tylko szybko przepisuj, bo już połowę sprawdziła.

Na przerwie przypomniałem sobie też, że nie zrobiłem zadania domowego Barrona. Przecież on mnie zabiję. Co mam teraz zrobić. Przecież nie zdążę zrobić do następnej lekcji całego opowiadania z wybranej lektóry. No cóż może przeżyję....

_______________________

Chwilę później zauważyłem Barrona idącego w moją stronę. A przed nim szedł....Tyler!

-hej jak tam. Bo od wczoraj się do mnie nie odzywałeś zbytnio. Coś zrobiłem?-spytał brunet

-nie no spokojnie. Po prostu-ugh-nagle poczułem plaskacza na moim policzku. Barron.

-gdzie do cholery jest moje zadanie?!

-n-nie mam go....-Po chwili poczułem kopnięcie w brzuch. Znów zbierało mi się na łzy. Byłem już przygotowany na kolejny cios, gdy nagle zobaczyłem Tylera osłabiającego mnie sobą.

-co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że wolno tak każdego bić bo jest słabszy od ciebie heh? Brzydzę się takimi jak ty-odparł Ty podchodząc bliżej Barrona i dając mu z liścia.-jak jeszcze raz się do niego zbliżysz to ci nie daruję.

-jeszcze zobaczymy-odparł złowrogo Barron, gdy dostał potężne uderzenie z pięści prosto w twarz.

-może zbyt silny nie jestem, ale trenuję baseball i cela mam dobrego-odparł chłopak przecierając krew z zadrapania na policzku. Barron wreszcie odszedł bez słowa i wyglądał na nieźle przestraszonego. Odrazu po tym podszedłem do Tylera.

-wszystko dobrze Logan? Napewno nie trzeba cię zabrać do pielęgniarki?-odparł z troską dotykając mojego lekko obitego polika.

-o mnie się nie martw. Ale tobie napewno nic nie jest??

-obyło się prawie bez ran. Nie pozwolę by cię więcej bił. A tak wogóle o co mu chodziło?

(Po opowiedzeniu historii z wykorzystywaniem go przez Barrona)
_______________________

-co za sukisyn. Czemu mi wcześniej nie mówiłeś? Pomógłbym Ci z tym.

-bałem się, że będzie tylko gorzej. A tak wogóle to dziękuję Ci za wszystko.-rozejrzałem się po korytarzu. Wszyscy byli na obiedzie. Podszedłem bliżej Tylera i cmoknąłem go lekko w policzek. Odrazu cały czerwony odwróciłem głowę  w dół. Ja go Pocałowałem. W policzek ale jednak.
Po chwili poczółem coś na ustach. Tyler całował mnie! Oddałem pocałunek. Trwaliśmy tak kilka błogich chwil, aż zabrakło nam oddechu.

-kocham cię Logan..

-ja ciebie też Ty......

Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Był taki piękny. Po chwili powiedział coś, na co skrycie czekałem od dawna.

-w takim razie...chciałbyś zostać moim chłopakiem?

-oczywiście, że tak!-rzuciłem mu się w ramiona płacząc że szczęścia. Nie mogłem uwierzyć w to co się działo. Obwiesiłem ręce wokół jego szyji, a on swoje wokół mojej talii, a nasze usta złączyły się w ponownym pocałunku...

All for you-all for us [Tyler×Logan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz