Wyszliśmy z budynku kierując się w stronę domu, ale Selerek zaproponował, abyśmy poszli do McDonald's. Gdy poszedłem zamówić 8 razy Big Mac'a
i frytki (jestem vege i nie otyły), nagle zza lady usłyszałem głos...- O ty czarna szmato - powiedziałem a potem dostałem ktoś pierdolnął mnie w głowę. Obejrzałem się za siebie i zauważyłem, że stał tam czarnoskóry wkurwiony mężczyzna. Pokazałem mu środkowy palec i zajrzałem pod ladę. Okazało sie że to Pan Cytrynka w stroju rekina. Byłem zszokowany, na tyle, że mimowolnie zrobiłem OoO face.
- Co się patrzysz parówo dęta, kurwa? Ludzika z Delmy nie widziałeś? - Spytał tak agresywnie, że myślałem, że na mnie naszczeka.
- Ale z Ciebie drapieżnik, mrau.. - powiedziałem próbując sprowokować go do szczeknięcia.
- Spierdalaj - odpowiedział, po czym wyciągnął z dupy aparat, zrobił mi zdjęcie i uciekł do kibla w między czasie wywracając się o jakieś dziecko. Zignorowałem go i zapłaciłem za moje zamówienie.
Selerek siedział na dworze a ja czekałem na mój numer (88). Kiedy dostałem jedzenie, usiadłem obok mojego pysia i zacząłem go karmić.- Gogogogogogogoogooggogogogo - brzmiał trochę jak mój ojciec gdy przychodził do nas sąsiad. Po jakimś czasie zobaczyłem Pana Cytrynę uciekającego z dzieckiem, które wcześniej rozjechał. Jezu, jaką on ma juicy dupe.
CZYTASZ
Pan Cytrynka x Robert Pieczarka (enemies to lovers)
Romance"pan cytrynka triumfuje, lecz nie wszystko jest takie jak się wydaje. Boże, Robert pieczarka żyje, ale za cenę straszliwych zmian..."