Wakacyjny poranek w Sydney, od zawsze lubiłam chodzić wybrzeżem, słońce grzalo przyjemnie a lekki wiatr powiewał poruszając jachty przycumowane do przystani. Niebie latały mewy wydając z siebie okrzyki, było ich naprawdę dużo. Jak byłam mała przychodziłam z ojcem je karmić, siadalismy na brzegu i z nogami zanurzonymi w wodzie rzucalismy chleb który przygotowaywała nam kucharka.
Szłam dalej w trone centrum, poprawiłam opadajacy trochę cienki pasek od mojej ukochanej torebki zaprojektowanej przez niesamowitą Victorie Beckham, biała i stylowa. W między czasie wstapiłam do sklepu Chanel i już nie mogłam się doczekać by pochawlić się nowym zakupem moim przyjaciółkom.
Zatrzymalam się na przejściu dla pieszych czekając na światło. Obok stanął napakowany blondyn, jego mieście pięknie prezentowały się dzięki obcisłemu podkoszulku. Kontem oka widziałam jak zdejmuje okulary przeciwsłoneczne i ilustruje mnie wzrokiem. Była przystojny jednak nie w moim typie, lecz świadomość że cały czas jestem obiektem westchnień dodawał mi większej pewności siebie.
Gdy tylko światło zmieniło kolor, dumnie, szybkimi kroczkami w butach na wysokim koturnie szłam przed siebie. Skręciłam na najbliższym skrzyżowaniu w jedną z ekskluzywnych uliczek. Po obu stronach ulicy na wystawach stały manekiny z nowymi letnimi kolekcjami. Uważnie przygladalam się wystawom idąc w kierunku kawiarni która znajdowała się na przeciwko Prady. Kilka lat temu jak byłyśmy małe uciekłyśmy ze sklepu gdzie nasze matki dyskutowały na temat ciuchów. Pamiętam to jakby to było dzisiaj. Trzy nastolatki chodzace jeszcze do podstawówki siedzące przy oknie z wielkimi szklankami kako wpatrujace się w wystawę Prady, marzące by kiedyś wybrać się tam na zakupy tylko we trzy. Teraz to było nasze miejsce, nadal spotykaliśmy się pogadać i patrzeć na sklep po drugiej stronie.
Wreszcie udało mi się dojść do umowionego miejsca nad którym widniał napis : Charlotte Cafe
Popchęłam lekko drzwi wydając przy tym miły dźwięk dzwonecza który dwonil oznajamiajac nowego klienta. Od razu na wejściu zauważyłam moje przyjaciółki
- Scarlett wreszcie jesteś- odezwała się brunetka
- Wybaczcie ale trochę mnie panie z obslugi w Chanel zatrzymały. Wiecie nie mogłam się powstrzymać przed kupnem tego cuda- wyjęłam z torebki nowa sukienkę, klasyczna jednak bardzo kobiecą. Za niedługo moja starsza siostra wyprawia bal z okazji ukończenia collegu i musiałam kupić sobie coś nowego, jak zawsze.
- Miałyśmy iść razem na zakupy- odezwała się Cam, najbardziej oryginalna z naszej trójki, wystarczyło popatrzeć na jej jasnoniebieskie włosy.
- Przecież nie muszę ograniczać się do jednej sukienki, prawda? Więc nie martw się Cam
- Coś pani podac panno Loncaster ?- obok jak z pod ziemi stanął znany dobrze nam wysoki student który pracował tu już ponad rok i dobrze znał naszą grupkę.
- To zawsze
- Carmel Froppucino? Małe ?
- Tym razem średnie
- U szalejesz Scar
- hahah w końcu wakacje
- chyba wakacyjna nuda- odezwała się Pilar
- Co z nią? - spytałam Cambree pokazując ciemnowłosą drobną Pilar która oparła głowę o blat. Cam tylko wzruszyła ramiona na znak że nie wie.
- Chcesz wiedzieć? Całymi dniami przesiaduje w ogromnym domu w towarzystwie mojego młodszego rodzeństwa oraz ich niani. Cam umie zamknąć się w pracowni i malować, ty spędzasz czas na graniu na gitarze lub planowaniu balu, a ja ? Nudy, nudy ,nudy
- A co cię tak dzisiaj wzięło?- byłam naprawdę zdziwiona bo naprawdę rzadko miała takie stany załamania, była jedną zawsze pogodna i pełna charyzmy, a teraz?
- To - pokazała za oknem gdzie centralnie przed naszym ukochanym sklepem stała niebieska laweta- akurat dzisiaj musiało się to auto zepsuć - jeknela Pilar
- Szkoła już się skończyła i przyznam że brakuje mi już naszych akcji. Tam coś się działo a teraz? Nie ma co robić w sumie. Nikt nie organizuje imprez bo wszyscy wyjechali tylko my siedzimy w mieście
- No racja, trochę nudnawo się robi. Trzeba coś wymyślić!- po chwili namysłu rzeczywiście miały rację, w szkole byłyśmy elita i teraz wszystko się skończyło, niedługo studia, brak czasu a my i tak nic nie robimy
- Ale co? Macie pomysł
- Chyba mam pomysł. Kiedy ostatnio się o coś zakładaliśmy?
- Chyba rok temu kiedy Cambree musiała iść do profesora Mastera od matmy w koronkowej bluzce i doprowadzić by mu stanął i mu stanął- wszystkie zaczęliśmy się z tego śmiać. Potem by uczci wygraną chodziłyśmy po sklepach plastycznych kupując Cam co tylko chciała a potem upiłyśmy się u mnie w pokoju do białego rana.
- Może teraz ty Scarlett- odezwała się Pilar
- No dobra ale co i o co?- byłam lekko przerażona bo one były nie obliczalne
- Poderwiesz jakiegoś przypadkowego chłopaka i rozkochasz go w sobie
- A potem zerwać ?
- No sex i papa- Cam powiedziała to tak jakby było to coś oczywistego
- Hm..na przykład jego - rozejrzałam się po pomieszczeniu jednak mój wzrok stanął na młodym mechaniku za oknem który pomagał jakiemuś mężczyźnie przypiąć auto na lawecie. Mimo że był w stroju roboczym do tego umazany cały smarem w zepsutych butach nie był taki zły. Miał oliwkową cerę, ciemne włosy z jednym blond pasemkiem oraz piękne brozowe oczy. Nie wiedziałam co ale było w nim coś co kazało mi wybrać właśnie Jego
- Yhh jeśli chcesz takiego biedaka to czemu nie- wstchęła Pilar
- Przecież nie jest taki zły ,chyba, do tego to tylko zakład. Teraz warunki
- Jak przegrasz musisz wstawić swoje kompromitujące zdjęcie z dzieciństwa na wszystkie portale społecznościowe a jak wygrasz to kupimy Ci torebkę z najnowszej kolekcji Vesace. Wchodzisz w to ?
- Tak
-----
No i oto początek. Księżniczka i biedak...Teraz jak to się wszystko skończy
