Dzisiaj słówko lub dwa o Jezusie Chrystusie, a właściwie to cała historia. Mianowicie „Najstraszniejsza historia na świecie" od janapisze.
Podzielę się z wami małą dygresją co do nazwy autorki, bowiem zastanowiło mnie od razu, czy jest to delikwentka o imieniu Jana, która cośtam pisze, czy raczej jest to Ja - napiszę. Skłaniam się bardziej ku drugiej opcji, głównie patrząc na składnię i wygląd tekstów, ale nie jesteśmy tu by dywagować o nickach, a akurat ja mam wyjątkowo małe prawo się do nich pultać.
Generalnie książka ma dwa rozdziały. Zwiastun i drugi, pod tytułem „najstraszniejsza historia na świecie", czyli w zasadzie to samo, co książka. Ale rozumiem ten zabieg i zamysł - trigger warning co do straszności jest podwójne, żeby nie było, że JanaPisze lub JaNapisze nie ostrzegała. Bo ostrzegała. Więc lepiej zapnijcie pasy i przygotujcie się na niezły religijno - heretycki rollercoaster po meandrach Biblii, korelacji rodzinnych i filmu Syn Boży z 2014. A przynajmniej tak mi się wydaje po szybkim porównaniu fragmentów zwiastuna i filmu, ale nie wiem, bo podchodzę do sprawy religii po boomersku i wiedzę czerpię raczej ze źródeł pisanych, niż kinematograficznych.
Zaczynamy od tego, że nasza bohaterka, którą jest autorka książki i się z tym wcale nie kryje, więc ja także nie zamierzam, przysłuchiwała się modlitwie pewnego ciemnego wieczoru. Nie zwyczajnej, ale pełnej lęku i bólu, choć nasza main character bała się bardziej niż On, a Nim jest prawdopodobnie Jezus Chrystus, choć przyzwyczajona do poziomu erotyków jestem w stanie uwierzyć, że rozchodzi się o jego penisa, bowiem rzadko kiedy w odniesieniu do faceta spotykam tak enigmatyczne określenia. W dodatku z dużej litery! Samce alfa zwykle swoje przyrodzenie dażą znacznie większym szacunkiem niż siebie, co ma sens, ale nie wiem, czy Jezusa mam za takiego fantastycznego supermena liczyć.
Z drugiej strony, myślę teraz o jego wyrzeźbionej klacie, zdobiącej każdy pokój w instytucji publicznej, myślę o tych ramionach, o fakcie, że zbawiciel z pewnością nie przegapił dnia nóg, po czym dochodzę do ostatecznej konkluzji... Warto studiować, by móc podziwiać to zwieńczenie korony stworzenia rozczapierzone na krzyżu nad każdymi drzwiami. Oraz możemy na potrzeby opowiadania stwierdzić, że Jezus jest katolickim gigachadem.
Ciut odbiegliśmy od fabuły, więc wracajmy na właściwy kurs, bowiem zaczynają się już zbliżenia! Wprawdzie na razie nasza bohaterka jedynie przytula Go, znaczy Jezusa. Informuje go (Go?) też szeptem, że jest silny. Powiem w ten sposób - pomijając aspekt siostrzano braterski tej sytuacji, myślę, że pan zbawiciel ma tego świadomość. Tak wyrobione bicepsy o czymś świadczą. W bezpośrednim starciu miałby szansę wygrać z niedźwiedziem. Z pewnością spacerując samotnie po lesie wybrałby spotkanie z grizzly, bowiem mężczyzn Jezus preferuje przynajmniej w tuzinach. Z pojedynczym wyznawcą to jeszcze żaden kult.
Janapisze, że widziała drżenie jego ciała, łzy. Bo płakał. Bo się bał. I ona to widziała.
Matulu moja najdroższa, jak ja nienawidzę robienia z wszystkich ludzi dookoła takich pizd. I może pogadamy teraz trochę o normalizacji płakania przez facetów i takich sprawach. Super, rozumiem zamysł. Aczkolwiek nie uważam, by cancellowanie filmu „chłopaki nie płaczą" miało coś wnieść do kultury.
Powiem więcej - nie każdy ma tendencję do gorzkich płaczów. I wiadomo - mi także czasem łezka pocieknie, ale nie jestem typem kobiety, która siedzi i wyje, bo jej hormony buzują. Myślę, że wielu jest też takich facetów. Że to nie kwestia płci, tylko osobowości, a serio nie każdy ma tendencję do płaczu z każdej błahostki i dramaturgii lepszej niż w Romeo i Romeo, czy jak to było.
W literaturze ostatnio mam często wrażenie, że albo mamy twardego jak skałę samca alfa pozbawionego emocji poza pożądaniem względem każdej dziury w okolicy, wliczając to zamki w drzwiach i donuty, albo płaczące, niedojrzałe emocjonalne dzieciaki. To, że nie chcemy robić z faceta bezmyślnej machiny do ruchania nie oznacza, że przydzielenie mu roli wioskowej płaczki, o boże przenajświętszy, o matko bosko, coś poprawi.
CZYTASZ
ERRotyki z dolnej półki
No FicciónKsiążki chujowe lub śmieszne trafią tu po ocenie lub luźnej interpretacji. Być może oba. Być może pojedziemy trochę po autorach, co wyżej defekują niż pośladki utrzymują, ale tego nie wiem, bo wszystko w tym pseudo dziele jest robione bez planu i na...