III

25 3 0
                                    

SERGIUSZ

Chyba powinienem przyzwyczaić się do sytuacji i tak bardzo nie przejmować. Skoro w domu też przesiaduje niemal cały czas zamknięta w swoim pokoju, to pewnie niepotrzebnie się tym stresuję.

– To nastolatka, Sergiusz, czego oczekiwałeś? – Sandra wzdycha, jakby rozmowa ze mną męczyła ją bardziej niż wspinaczka na ośmiotysięcznik.

– To co mi radzisz? Jest piękna pogoda, specjalnie nadrobiłem pracę, żeby mieć dla niej czas, a ona nigdzie nie chce wyjść.

– Nie wiem, zmuś ją. Zabierz na lody czy coś.

– Lubi lody?

– A kto nie lubi? – Niemal widzę, jak kręci głową i przewraca oczami. – Czekoladowe lub jabłkowe. Tyle wiem, ale możliwe, że mam już nieaktualne dane. Dawno razem nigdzie nie wychodziłyśmy.

Martwi mnie to, co słyszę, ale chyba boję się zapytać, co jest tego przyczyną. Możliwe, że nic, znów niepotrzebnie się przejmuję i Sandra mnie wyśmieje.

– Muszę kończyć. Jakbyś miał z nią jakieś p r a w d z i w e problemy, to dzwoń.

Kończymy rozmowę i czuję, że nie przyniosła mi tego, na co liczyłem. Jeśli czegoś sam nie wymyślę, to nie ruszę się z miejsca o krok. Nie chcę, żeby tak to wyglądało – Nadka zamknięta w pokoju, ja przesiadujący w salonie. Nie mogę jednak ciągle naruszać jej prywatności i codziennie po kilka razy wtykać głowę przez drzwi pytając, na co ma ochotę. Mam wrażenia, że niedługo mi odpowie „na święty spokój!".

Dostaję wiadomość od Sandry. Przesłała mi namiar na psycholożkę, do której mam zawieźć Nadkę w poniedziałek. Upiera się, żeby nasza córka kontynuowała terapię, nawet u innej osoby. Zresztą, może i ma rację, w końcu psycholog Nadki z Krakowa i ta tutaj dobrze się znają, więc „przejęcie" powinno odbyć się dość płynnie. W tym momencie uświadamiam sobie, że mam konkretny powód, żeby porozmawiać z córką, więc natychmiast udaję się do jej pokoju.

Pukam i po cichym „proszę" wchodzę do środka.

– Mama przesłała mi adres do tej psycholog. Masz wizytę w poniedziałek.

– Okej.

Nawet na mnie nie spojrzała. Przesuwa palcem po ekranie telefonu, marszcząc mocno brwi.

– Czy terapia ci pomaga? – Przysiadam na obrotowym krześle stojącym przy biurku.

– Chyba tak.

– Co się polepszyło?

Córka przenosi wzrok na mnie, ale po chwili znów skupia go na telefonie. Ni to siedzi, ni to leży, nie przejmując się zupełnie niezaścielonym od rana łóżkiem. Zauważyłem, że dotąd ani razu nawet nie przykryła go narzutą. Drażni mnie to, ale nie zwróciłem jej uwagi i na razie nie zamierzam tego robić.

– Chyba trochę rzadziej się wkurzam – mówi cicho.

Wiem, że celem terapii jest to, żeby Nadka lepiej radziła sobie z agresywnymi zachowaniami. Sandra trochę mi o tym opowiedziała, ale i tak trudno mi było wyobrazić sobie córkę wybuchającą z byle powodu. Pamiętam ją jako słodkie dziecko. Nieco rozpuszczone, ale jednak dość spokojnie i zawsze uśmiechnięte. Rok temu zauważyłem oczywiście pewne zmiany, ale podczas pobytu u mnie ani razu nawet nie przeklęła w mojej obecności.

– To dobrze – mówię. – W niedzielę babcia z dziadkiem chcieliby spędzić z tobą cały dzień. Co ty na to?

– Jasne. O ile mnie odwieziesz. Z tego zadupia to wszędzie daleko.

Pomiędzy kroplami łezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz