V

23 4 1
                                    

Gracja

Czarna koszulka, czarne spodenki, sportowe buty... Rozglądam się dookoła już trzeci raz i widzę co najmniej kilku takich mężczyzn. Nie mógł ubrać się jakoś oryginalniej? W końcu natrafiam wzrokiem na wysokiego, przystojnego osobnika, który zmierza w moim kierunku.

Nie... To nie może być przecież Sergio. W mojej wyobraźni był raczej przeciętnej urody mężczyzną, zdarzyło mi się nawet myśleć, że ma szpetną twarz, bo jakoś na żadnym zdjęciu nigdy jej nie pokazywał. Co prawda i ja nie byłam bardziej wylewna, ale tego właśnie nauczyły mnie apki typu Tinder – nie emanować seksapilem, nie pokazywać całego ciała... Zalew erotycznych propozycji okazał się najlepszym edukatorem. Dlatego wstawiłam tylko jedno zdjęcie, w dodatku w nałożonych na nos okularach słonecznych.

– Szulka? – Mężczyzna staje przede mną, a ja wciąż nie mogę oderwać od niego wzroku.

– Sergio? – chrypię.

Uśmiecha się nieznacznie i wyciąga w moją stronę dłoń. Ujmuję ją ostrożnie, przez tę krótką chwilę delektując się jego ciepłą, miękką skórą. W końcu przytomnieję i odwzajemniam uśmiech.

– Rety! – Kręcę głową. – Co ty robisz na Tinderze, przystojniaku?

Wydaje się zmieszany moim komplementem, więc jak zwykle obracam wszystko w żart.

– Gdybym wiedziała, jak wyglądasz, to już dawno bym się z tobą umówiła i oczywiście prześwietliła twój majątek.

Zaczynamy iść w kierunku narzuconym przez Sergiusza. Dopiero po chwili, gdy szturcham go w bok, łapie żart i się uroczo uśmiecha. Tak, uroczo. Ma fajny dołeczek w policzku, który widzę mimo dwudniowego zarostu. I faktycznie muszę odrobinę zadzierać głowę, co jest dla mnie dość rzadkie.

– Zdrojową dojdziemy szybko na plażę – wyjaśnia, wskazując na tabliczkę z nazwą ulicy. – Po drodze kupiłem ci coś.

Dopiero teraz dostrzegam, że niesie w jednej ręce jakąś torbę. Wyjmuje z niej zawiniętą w folię aluminiową zapiekankę i mi wręcza.

– Obawiałem się, że nie zdążysz nic tu kupić przed zachodem słońca.

– O, łał, dzięki... - Jestem dość głodna, więc szybko wgryzam się w jeszcze ciepłą bagietkę. – No, faktycznie wolę zdecydowanie zobaczyć zachód słońca. Dawno nie byłam nad morzem, wiesz?

Nie odpowiada, ani nie pyta. Czuję za to na sobie jego wzrok i trochę mnie to peszy. Sergio jest naprawdę boski. Lekko rozwichrzone przez wiatr włosy, brązowe, magnetyzujące spojrzenie... No i ten wzrost. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo kobieco mogę czuć się w towarzystwie wyższego ode mnie mężczyzny. Marek był...

Był dla mnie ważny, był moim partnerem i najlepszym przyjacielem, ale jednocześnie nie czułam nigdy w jego obecności motylków w brzuchu. Kochałam go, to nie ulega wątpliwości, jednak nie w taki romantyczny sposób. Nie przeszkadzało mi więc, że nie był właściwie wyższy ode mnie. W ogóle nie zwracałam uwagi na jego wygląd, choć – jak na swój wiek – był całkiem przystojnym mężczyzną. Każde z nas miało swój powód, aby zawrzeć związek małżeński i rozmawialiśmy o tym zawsze szczerze.

– Ubrudziłaś się ketchupem – Sergio mówi cicho, unosząc kącik ust.

Przystaję i czekam. On jednak nie wykonuje żadnego ruchu.

– Nie mam lustra – wyjaśniam. – Możesz wytrzeć?

Podaję mu chusteczkę.

– Nie chciałbym... - Wyraźnie się krępuje, ale ją ode mnie bierze.

Pomiędzy kroplami łezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz