Madison zastanawiała się przez następne kilka minut, więc jechałyśmy w ciszy. Jednak jej odpowiedź była zupełnie inna od tej, którą zdążyłam ułożyć w głowie.
- Tak właściwie to nie wiem. Tata zawsze mówi, że ta widza będzie mi zbędna. Czasami miałam ze sobą ochroniarzy, ale nigdy mi nie tłumaczył dokładnie dlaczego. Mówił tylko że to kwestia bezpieczeństwa. Zazwyczaj na ten czas znikał z domu, jednak zawsze wracał po jakimś czasie. Tata zawsze nazywał swoją pracę "biznesem" - zrobiła cudzysłów palcami - jednak jak miałam dwanaście lat zaczęłam coś podejrzewać. Wtedy była też z nami mama która wiedziała ponoć więcej, więc od niej dowiedziałam się że tata zajmuje czymś nie do końca legalnym. Później też wyciągnęłam z niej również informacje na temat siedziby. Okazało się że to takie ala biuro taty. Ale ostatnio dowiedziałam się więcej od Alana, jednak o tym powinien powiedzieć ci on.
Czyżby większość mojego młodszego nie wiedziała czym zajmował się ich, przepraszam NASZ ojciec? Alan wiedział, bo to on miał przejąć interesy. Pytanie tylko ile informacji posiadała Cora.
Zaciekawiło mnie również wspomnienie o ich matce. Olivia Wilson. Bo tak nazywała się rodzicielka Alana, Madison oraz Cory. Nie mam pojęcia co się z nią stało. Zginęła? A może uciekła? Te pytania nadal nie dawały mi spokoju. Jednak nie zamierzałam pytać o nie teraz Maddy. Prawdopodobnie jest to dla niej bolesny temat, a dzisiejszy dzień ma być już tylko lepszy.
Chwilę później podjechałyśmy pod siedziby i ruszyłyśmy do środka. Zaraz przy drzwiach stał Thomas.
- Gdzie jest? - zapytałam specjalnie nie mówiąc więcej, bo wiedziałam, że za mną jest Madison.
- Czeka tam gdzie powinien.
Skinęłam tylko głową i zwróciłam się do siostry.
- Czekasz tu, ok? - wskazałam na mini salon po naszej prawej.
- Eris! Nie mam dziesięciu lat umiem się sobą zająć - powiedziała oskarżycielsko. W sumie to czasem zapominałam że nie jest dzieckiem, no ale to jej wina. Czasami zachowuje się strasznie dziecinnie.
- Tak wiem - mruknęłam w odpowiedzi.
Gdy Madison poszła do wskazanego przezemnie miejsca razem z Thomasem udaliśmy się do piwnicy budynku, gdzie podobno miał już czekać jeden z włamywaczy.
W piwnicy byłam pierwszy raz. Długi korytarz prowadzący do kilku pokoi. Jednym z nich jak się okazało była łazienka, pozostałymi różne sale i magazyny z bronią. Wyglądało to wszystko na dość nowe lub bardzo zadbanę. Poinstruowałam moich ludzi aby wyciągnęli jak najwięcej informacji od naszego gościa. Nawet jeśli mieli by to zrobić siłą.
Doszliśmy do sali, drzwi otworzył nam jeden z ochroniarzy. Moim oczom ukazała się mała salka, wyglądała co prawda na zadbaną jednak nie odejowało jej to niepokojącego nastroju. Na samym środku stało metalowe krzesło do którego przykuty był nasz gość.
- Wszystkie informacje jakie od niego się dowiedzieliście mają zostać mi przekazane, poczekaj w moim biurze - poleciłam do jednego z moich ludzi który zajmował się przesłuchaniem. Ten w odpowiedzi skinął tylko głową.
Przeniosłam wzrok na przykutego do krzesła osobnika. Jednak szybko obrałam inny punkt na skopienie uwagi. Tamten widok był zbyt drastyczny.
Nie byłam sadystką. Nie potrzebowałam cierpienia ludzi do własnego szczęścia. Może i moja egoistyczna strona czasem była dość mocno pokazana, ale nie zmieniało to tego że nie sprawiały mi radość takie działania. Jednak wiedziałam jedno, wyjść z tamtąd nie mogłam. To było by pokazanie słabość, a życie nie raz mówiło mi że takie zachowania nie prowadzą do niczego dobrego.
CZYTASZ
Bogini chaosu
Teen FictionEris Wilson to niczym nie wyróżniająca się dziewiętnastolatka, ukończyła liceum i pracuje w pobliskiej kawiarni aby utrzymać mieszkanie oraz opłacić leczenie swojej chorej mamie. Dziewczyna nigdy nie miała łatwo, życie jej nie oszczędzało bowiem wyc...