Zaniemówiłam. Mafia? Mam nią kierować? Jeszcze on to mówił jakby pytał się co chce na obiad! Przecież on mi mówi że może mnie zabić! Naprawdę miałam nadzieję se on żartuje.
- Że... Co? - to jedyne co udało mi się z siebie wydusić.
- musisz podjąć decyzję, masz czas do jutra. Jeśli się zgdzidzisz będziesz szkolona od przyszłego tygodnia - mówił to tak spokojnie że miałam mu ochotę przywalić.
Nie odzywałam się. Thomas chyba zauważył moje zmiesznanie, bo wstał i wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą.
Nie wiem ile minęło czasu, ale ja nadal stałam w wpatrywałam się w jeden punkt. Miałam wybrać czy dać się zabić czy przejąć jedną z największych mafi kraju? Od tego rozmyślania rozbolała mnie głowa.
Musiałam to pożadnie przemyśleć. Nie chciałam umierać.
Jednak czy było to lepsze od życia jakiego nie chciałam?
Do wyboru miałam życie jakiego nie chcę lub śmierć.Spojrzałam na zegarek który wskazywał dziesięć minut po dwudziestej drugiej. Miałam być dawno w domu. Jednak nie to było teraz najważniejsze.
Decyzja jaką miałam podjąć może zniszczyć mi całe życie. Ale może poprawić też warunki leczenia mojej mamy.
Jedno było pewne. Umierać nie chciałam. Czas miałam do jutra na wybór. Musiałam się z tym przespać, tak to mi powinno pomóc. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się na dół, ujrzałam tam dwie osoby. Jedną z nich był Thomas a druga była dziewczyna, miała na oko szesnaście lat. Jej jasne włosy sięgały do ramion, cerę miała jak porcelanowa lalka, zarumienione policzki oraz delikatny makijaż dodawały jej uroku. Ubrana była w białe szerokie spodnie oraz krótką beżową bluzkę z wycienciem na plecach.
Gdy jej wzrok padł na mnie wyraz twarzy stał się bardziej pogardliwy. W sumie jakby nie patrzeć była moim totalnym przeciwieństwem. Jednak miałyśmy bardzo podobne oczy, tak samo ciemne i głębokie.
- To ona? - zapytała z mocno słyszalnią pogardą w głosie.
Thomas pokiwał głową przyglądając się jej reakcji. Dziewczyna podeszłam do mnie i próbowała mnie chyba zabić samym wzrokiem co wyglądało dość śmiesznie, patrząc na to iż sięgała mi ledwo do ramienia.
- Jesteś Eris, tak? - zapytała pogardliwie.
- Tak, a ty to...? - zapytałam z zawachaniem w głosie.
Dziewczyna tylko prychnęła i wyminęła mnie próbując mnie uderzyć z ramienia jednak ja zdążyłam się odsunać. Gdy blondynka zniknęła w jednym z pokoi potrzedł do mnie Thomas i spojrzał uważanie na mnie.
- To Cora, twoja tak jaby młodsza siostra - wytłumaczył.
- To wiele wyjaśnia - mruknęłam pod nosem.
Po krótkiej wymianie zdań wróciliśmy do samochodu. Thomas odwiózł mi do domu powtarzając że mam czas do jutra oraz dał mi numer na który miałam dzwonić gdy będę gotowa odpowiedzieć.
Gdy weszłam do domu było już grubo po północy. Światła były wszędzie zgaszone a jedyny dziwiek to włączony telewizor, co znaczyło że moja mama nadal nie spała. Chciałam przejść po cichu do mojego pokoju i pogrążyć się we śnie jednak nie było mi to dane.
- Gdzieś ty była! Wiesz którą jest godzina!? - zatrzymał mnie krzyk mojej mamy.
- Ja... No wiesz... nie mogłam- nie dane było mi dokończyć bo znowu mi przerwała.
- Nie opchodzą mnie twoje wytłumaczenia!
Musiałam przyjąć inną taktykę.
- Mój ojciec nie żyje - powiedziałam prosto z mostu. Mina mojej mamy odrazu się zmieniła, po złości nie było śladu bo zastąpił ją strach. Cała twarz Clary pobladła. Otwierała kilkukrotnie usta jednak żaden dziwięk się z nich nie wydostał. Więc postanowiłam kontynulować i wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji.
CZYTASZ
Bogini chaosu
TeenfikceEris Wilson to niczym nie wyróżniająca się dziewiętnastolatka, ukończyła liceum i pracuje w pobliskiej kawiarni aby utrzymać mieszkanie oraz opłacić leczenie swojej chorej mamie. Dziewczyna nigdy nie miała łatwo, życie jej nie oszczędzało bowiem wyc...