Zagramy w piłkę?

144 11 1
                                    

Tak. Budzik. W końcu. To ten dzień.

Odziwo wstałam bez narzekania i poszłam zjeść jakieś śniadanie. Jogurt jak na razie musiał wystarczyć. Zjadłam i poszłam ogarnąć się do łazienki. Gdy byłam w połowie mycia zębów zadzwoniła do mnie Katie, odebrałam, z buzią pełną piany.

-Cześć!. -Przywitała się ze mną dziewczyna.

-Hyyyj. -odpowiedziałam prawie się ksztusząc.

-Shelby mam nadzieję, że nie zapomniałaś?

-Pokręciłam głową, gdyż dalej nie mogłam mówić.

-Wiesz, tak bardzo nie mogę się doczekać! W końcu go zobaczę na żywo...! -Dalsza część wyznań Kate brzmiała dla mnie zupełnie tak samo, więc już nawet nie zwracałam uwagi, tylko dalej przygotowywałam się do wyjścia. Zrobiłam delikatny makijaż, podkreślający moje purpurowe oczy, następnie rozplotłam i rozczesałam włosy. Spojrzałam w lustro, moje ciemnobrązowe włosy sięgające mi do talii, ozdobione delikatnymi lawendowymi pasmami, jak zwykle falowały się po warkoczu.

-Laska czy mnie w ogóle słuchasz? -Zapytała z pretensją w głosie Katie.

-Mhmm.-odpowiedziałam znudzona.

Odkąd Kate zainteresowała się drużyną piłkarską Raimona nie potrafiła przestać gadać o tym, jaki to Axel Blaze nie jest wspaniały. Dzisiaj po raz pierwszy zobaczy trening chłopaków, ja z resztą też. Przeniosłyśmy się z Katie do Gimnazjum Raimona po tym, jak ich drużyna pokonała tą całą Akademię Aliusa, dziewczyna oczywiście bacznie oglądała ich zmagania. Czekał nas bardzo długi pierwszy dzień w nowej szkole...

-POŚPIESZ SIĘ ŚLAMAZARO. Nie chce iść tam sama. -Miałam wrażenie, że na chwilę straciłam słuch w prawym uchu po tym, jak Katie się na mnie wydarła.

-Już biegnę! Za pięć minut będę pod bramą. PA.
-Rozłączyłam się, nie dając jej nic odpowiedzieć. Wzięłam torbę i wybiegłam z domu.

***

W końcu zobaczyłam ją wśród innych uczniów wchodzących na teren gimnazjum Raimona, zwolniłam, padałam z nóg. Katie miała rozpuszczone złociste włosy opadające jej delikatnie na ramiona. Wypatrzyłam ją z tłumu dzięki jej jebitnej różowej torbie, którą zawsze nosiła na ramieniu. W tej torbie było wszystko, DOSŁOWNIE WSZYSTKO.

Pytałam ją:

-Katie, masz gumkę do włosów? -Wyciągała z torby.

-Katie, co zrobić jutro na obiad? -Wyciągnęła makaron i fix z sosem pieczarkowo-śmietowym.

Patrzyła się na mnie tymi wielkimi błękitnymi oczami, jakby chciała mnie zabić. Ale wtedy musiałaby iść sama do szkoły, więc oczywiście tego nie zrobiła. Szłyśmy do szkoły rozmawiając, ale dopiero teraz zrozumiałyśmy, że nie wiemy przecież gdzie iść. Moim pierwszym pomysłem było zapytanie pierwszej lepszej osoby. Tak, więc zrobiłam.

-Hej! Wiesz może gdzie jest sala 24? Jesteśmy tu nowe. -Zapytałam jakąś dziewczynę w granatowych włosach.

-Korytarzem w lewo i po schodach na pierwsze piętro. - odpowiedziała dziewczyna.

-Dziękujemy! -Posłałam jej szeroki uśmiech. Ona też się uśmiechnęła.

W lewo... w lewo i po tych schodach, okej. Zaczęłam się wspinać. Na ich szczycie zobaczyłam, tą zieloną czuprynę, roztrzepaną we wszystkie strony świata, której nie mogłam z niczym innym pomylić.

-Umi!? -Chłopak odwrócił się w moją stronę, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
Takumi Hoshizora, mój przyjaciel
sprzed lat. Wyjechał z mojego rodzinnego miasta, nie zostawiając żadnego kontaktu.
Ja i Katie nie potrafiłyśmy się z tym pogodzić. Jednak przed odjazdem obiecał nam, że jeszcze kiedyś się spotkamy, Umi zawsze dotrzymuje obietnic.

Przełamać obronę, w sercu i na boisku. | Jude Sharp x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz