Pokażcie, co potraficie chłopaki!

90 6 0
                                    

-Już mówiłam, nie potrafię! -Znaczy, coś tam grałam, za dzieciaka. Stąd Wielka Fala. Ale rodzice nie chcieli, żebym to kontynuowała i tak oto rzuciłam piłkę w niepamięć.

-Shelly, graj! -Zachęciła mnie Katie i kopnęła we mnie piłką, którą wcześniej podał Mark. Odbiłam ją o klatkę piersiową i przekazałam spowrotem przyjaciółce.
Coś się jeszcze pamięta. -Pomyślałam.

-Dobra, pokażcie co potraficie chłopaki! -Krzyknęłam do drużyny, wiążąc włosy w wysoki kucyk. Zatarłam ręce. -Gramy, ja i Kate na was wszystkich.-Zawodnicy Raimona jeszcze bardziej oniemieli, tylko Jude pozostał niewzruszony. A Katie zaświeciły się oczy i migusiem związała swoje włosy w niechlujny koczek, jedno pasmo opadło jej na twarz. "Nasz plan" wchodzi w życie. Dopiero zauważyłam, że Evans dalej trzyma wyciągniętą rękę. Zawiesił się? Czy dalej nie pamięta jak się nazywam? Podeszłam do niego i uścisnęłam mu dłoń.

-Shelby Moore, miło mi cię poznać, Marku Evansie. -Starałam się mu dorównać w szerokości uśmiechu, ale to było niewykonalne. Moja propozycja mogła być niedorzeczna, lecz wierzyłam w umiejętności mojej przyjaciółki i w swoją Wielką Falę.
Rozstawiliśmy się po boisku, Raimoni dali nam zacząć. Jeżeli są tak dobrzy, jak opowiadała Kate to muszę szybko wymyślić jeszcze jakąś obronę. Gra się rozpoczęła. Katie rzuciła się do ataku, z kosmiczną szybkością mijając napastników Raimona. Chyba się tego nie spodziewali, bo stanęli jak wryci. Może myśleli, że żartowałam?

-Dajesz Kate! -Dziewczynie udałoby się wbić pierwszą bramkę zaskoczonemu Markowi, zwykłym strzałem, gdyby nie obrońca. Hurley wybił piłkę głową, podając do Jude'a, który przekazał ją Axelowi. Ukochany mojej przyjaciółki zaraz po tym jak otrzymał piłkę ruszył do kontrataku. Wykiwał Katie, podając do Erica, który po chwili oddał mu piłkę. Strzelił do naszej bramki Ognistą burzą. W porę użyłam Wielkiej Fali i zatrzymałam atak, nie ukrywam, było ciężko. Jego strzały są tak silne jak opowiadała moja przyjaciółka.

***

Po obronieniu któregoś z kolei strzału Kevina miałam już dość. Przez większość pierwszej połowy wymienialiśmy się ognistymi atakami, które gasiła obrona. Czułam zmęczenie, zbyt wielkie, żeby obronić kolejny strzał. Muszę wykombinować coś innego, ale to już w czasie drugiej połowy. Właśnie wybrzmiał gwizdek, przerwa.
Po Kate wyraźnie było widać, że już nie ma siły. Jednak musi ją zebrać na zagranie reszty meczu. Nie zdążyłam jeszcze dobrze zejść z boiska, a chłopaki z Raimona już się naradzali. Ku mojemu zdziwieniu, naradzie przewodził Sharp. Przysłuchiwałam się ich rozmowie, ale nie mogłam wychwycić nic. Usłyszałam tylko krzyk Marka.

-Świetny plan Jude! Drużyno, zróbmy to! -Co takiego on mógł wymyśleć? Dopiero teraz tchnęło mnie, że przecież Katie mówiła, że ten pseudo bohater w pelerynie jest strategiem tego zespołu. Nic nie rozumiem. Nie miałam czasu się też dobrze zastanowić, bo z rozmyśleń wyrwała mnie przyjaciółka.

-Shelly, musimy zacząć od strzelenia bramki, nie damy rady podtrzymać remisu w drugiej połowie. -Prawda. Niedałybyśmy rady, muszę więc zagrać w ataku.

-Masz całkowitą rację... To co? Strzelimy im gola?! -Starałam się podnieść dziewczynę na duchu, chyba podziałało, wyglądała jakby wstąpiły w nią nowe siły. W samą porę, gwizdek rozpoczynający drugą połowę. Moja przyjaciółka od razu ruszyła odebrać im naszą piłkę, wyszła naprzeciw Axelowi. Na szczęście na boisku była zbyt zdeterminowana, aby dać mu się rozkojarzyć. Zazdroszczę jej tego, nie myśli o niczym innym, liczy się tylko piłka. Odebrała mu ją, jednak chłopak nie dał tak łatwo za wygraną, rzucił się w pogoń. Byłam za daleko, nie mogła mi podać. Myśl Kate, coś na pewno da się zrobić. Ta, jakby mnie usłyszała, uśmiechnęła się do Axela przez ramię.

Przełamać obronę, w sercu i na boisku. | Jude Sharp x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz