Bity

72 5 0
                                    

Zamartwianie się nic nie zmieni. Znam w końcu zakończenie tego koszmaru, nie przestraszy mnie po raz kolejny! Wystarczy nie skupiać się na tym, przecież to chyba potrafię zrobić?
Kiedy indziej będę się zastanawiać co on oznacza, żyję tu i teraz. Wracam do porządnych treningów, już nigdy nikt, a tym bardziej Sharp mi nie powie, że się nie staram! Tak... Plan jest, została tylko realizacja.

***

Przez cały dzień byłam w pełni skupiona, na lekcjach, na przerwach, nawet na rozmowach z Katie! Chociaż zawsze myślałam, że to niemożliwe. Może, to tylko dlatego, że ostatnie kilka dobrych tygodni byłam nieprzytomna?

-Dzisiaj na treningu pewnie będziemy zajmować się rytmem gry. Ostatnio szło nam tak beznadziejnie! -Przerwała dłuższą chwilę
ciszy Kate.

-Ostatnio? -Spojrzałam na przyjaciółkę skołowana. Ta zjechała mnie wzrokiem od góry do dołu, poczułam się strasznie głupio, chociaż dalej nie wiedziałam o co chodzi.

-Co jest z tobą Shell!? Tydzień temu, Mark i Jude zarządzili zmianę rytmu gry, aby drużyna stała się mniej przewidywalna. -Pokręciłam smutno głową. Właśnie, co jest ze mną? Może i byłam rozkojarzona, ale aż tak żeby nie pamiętać tak ważnej zmiany?

***

Wreszcie przyszła pora, pora na pierwszy od jakiegoś czasu trening, ze świadomością tego co się dookoła dzieje.
Podzieliliśmy się na drużyny i zaczęliśmy grę.

Biegłam właśnie z piłką na Blaze'a kiedy usłyszałam krzyk Sharpa.

-Osiem! -Huh...? Jakie osiem? Nie miałam zbyt wiele czasu na zastanowienie się, gdyż Axel zabrał mi spod nóg piłkę. Po chwili podał do Katie, która bez zastanowienia ruszyła w stronę bramki. O nie, nie będzie tak łatwo!

-Wodny Wir! -Fala zaczęła się formować, w pogoni za napastniczką.

-Kate, dwa bity wolniej! -Jakie bity? Wir przeleciał z metr przed dziewczyną. Jak!?

***

-Chodźcie, coś zjeść! -Krzyknęła Silvia. Popatrzyłam w jej stronę, trzymała tackę wypełnioną kulkami ryżowymi. Bez zastanowienia rzuciłam się na przekąskę.

-Ej! Shelby spokojnie, mamy ich więcej. -Powiedziała Celia, niosąc kolejną porcję ryżowego przysmaku.

Zajadałam się tym pysznym posiłkiem, (Jak ja kocham kulki ryżowe!) przysłuchując się rozmowom innych zawodników. Absolutnie nic z nim nie rozumiałam, częściej pojawiały się liczby niż słowa. Muszę się dowiedzieć o co chodzi! Inaczej będę całkiem bezużyteczna na tym treningu. Zaszłam od tyłu naszego superbohaterka i położyłam mu rękę na ramieniu. Ten wzdrygnął się delikatnie i gwałtownie obrócił głowę. Gdyby nie to, że od razu opanował emocje na mój widok, mogłabym się martwić, że mnie uderzy.

-Czego ty się tak boisz Sharp? -Uniosłam brzwi i spojrzałam wymownie na stratega. Po chwili zbudowania napięcia, roześmiałam odciągając go na stronę.
-Mam sprawę. -Ten przyjął stabilną
pozycję i westchnął. Odczekał pewien czas i powiedział.

-Mów.

-O co chodzi z tymi wszystkimi liczbami i bitami? -Wbiłam wzrok w jego twarz, oczekując odpowiedzi.
Chłopak pokręcił głową z dezaprobatą, przyłożył dłoń do nosa, starając się zakryć szyderczy uśmieszek, który pojawił się na jego twarzy.
-Powinnam wiedzieć tak? -Pochyliłam głowę
z rezygnacją.

Przełamać obronę, w sercu i na boisku. | Jude Sharp x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz