Proszę Jude...

81 6 1
                                    

Przyglądałam się mu przez jakiś czas,
Takumi oglądał trening naszej drużyny.
W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Postanowiłam do niego podejść, w końcu nie biorę udziału w grze, pomachał mi na powitanie.

-Hej Umi! Podoba ci się nasz trening? -Zagaiłam do chłopaka. Ten kiwnął głową, wzrok dalej skierowany miał na grających.
-Uh... Długo chodzisz tu do szkoły?
-Oparłam się o bramę. Próbowałam oderwać myśli przyjaciela od boiska. Chyba mi się to udało, bo uraczył mnie spojrzeniem.

-Już z rok. -Uśmiechnął się.
-Cieszę się, że dołączyłyście do szkolnej drużyny. -Spoglądnął spowrotem na odbywający się trening.
-Wydają się być fajną ekipą. -Po powiedzeniu tego wyraźnie posmutniał.

-Więc dlaczego jeszcze nie jesteś jej częścią? Zawsze lubiłeś grać w piłkę.
-Również skierowałam wzrok ku boisku. Swift właśnie próbował minąć Dragonfly'a, lecz ten mu nie pozwolił. Zderzyli się ze sobą
i przewrócili, śmiejąc się.
Jak ja kocham piłkę nożną... Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Hm? -Upomniałam się o odpowiedź na moje pytanie. Odwróciłam głowę ku mojemu rozmówcy, ale jego już nie było.
-Umi... -szepnęłam, wracając do drużyny.

***

Wracałyśmy z Katie z treningu, a ja dalej rozmyślałam o naszym dawnym przyjacielu. Dlaczego Takumi uciekł od odpowiedzi na to pytanie? Przecież to, że lubi piłkę widać z daleka...

-Co z nim? -Zapytała Kate.

-Co z kim? -Paliłam głupa.

-Wiesz z kim. -Dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem.
-Widziałam was przy bramie, on zniknął, a ty wróciłaś jakaś dziwna. -Że też ona wszystko musi zauważyć! Wytłumaczyłam przyjaciółce pokrótce, co między nami zaszło.

Długo rozmawiałyśmy, o tym co mogło być  powodem takiego zachowania Takumiego, jednak nie wymysliłyśmy nic sensownego.
Obiecałyśmy sobie, że odkryjemy co trapi naszego przyjaciela.

***

Nadszedł weekend, ale ja nie potrafiłam siedzieć bezczynnie w domu. Wzięłam piłkę w torbę, bo zawsze może się przydać i wyszłam, zamykając drzwi na klucz. Muszę się rozejrzeć po okolicy. W Inazuma Town znałam tylko rejony obok Gimnazjum Raimona i w pobliżu mojej poprzedniej szkoły. Nigdy nie zagłębiałam się nigdzie indziej, bo po co? Dzisiaj jednak, miałam ochotę bardziej poznać to miasto.
Doszłam do krzyżowania, w prawo jest Raimon, w lewo liceum mechatroników, a prosto nie wiem co jest. Więc idziemy prosto!
Starałam się iść cały czas główną ulicą, żeby się nie zgubić. Co z tego, że w każdym momencie mogłam włączyć mapę? Moja orientacja w terenie jest zerowa. Po czasie doszłam do mostu prowadzącego przez rzekę, jeśli się nie mylę, za nim jest wyjazd z miasta.
Z góry były piękne widoki. Kiedy odczepiłam wzrok od błyszczącego od promieni słonecznych wodnego lustra, zobaczyłam boisko. Tak, boisko za rzeką, boisko w tak ślicznym miejscu.
Od razu po zejściu z mostu, zbiegłam na nie.
Skąd ja wiedziałam, że powinnam zabrać ze sobą piłkę!?

Bawiłam się grą przez jakiś czas, kiwałam niewidzialnych przeciwników i co jakiś czas oddawałam strzał na bramkę, do pewnego momentu...

-Chcesz z nami zagrać!? -Odwróciłam się w stronę pytającego. Oczywiście! Mark Evans, mój ulubiony maniak piłki nożnej, za nim szła zgraja dzieciaków. Kiwnęłam głową na tak.
-Rozgrzejcie się dobrze! Nie puszczę żadnej bramki! -Rzucił w ich stronę z typowym dla niego uśmiechem. Maluchy rozbiegły się w różne strony z piłką, lub bez. Sam bramkarz podszedł do mnie.

-Hej Mark, dlaczego trenujesz te dzieciaki?
-Bronienie ich strzałów raczej nie jest dla niego jakimkolwiek wyzwaniem.

-Kiedy szkolny klub piłkarski nie miał jeszcze jedenastu członków, chłopaki nie mieli motywacji do gry. Często przychodziłem tutaj potrenować z nimi!
-Popatrzył po rozgrzewających się malcach.
-Nie mogę ich teraz tak zostawić! -Zaśmiał się bramkarz.

Przełamać obronę, w sercu i na boisku. | Jude Sharp x ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz