Minął kolejny beznadziejnie nudny dzień w szkole. Na lekcjach robiliśmy same powtórki do egzaminów, które miały odbyć się dwa tygodnie przed wakacjami. Większość uczniów przygotowywała się do nich w domach. Zmiana szkoły na ostatni trymestr, to mógł być jednak zły pomysł. Na szczęście miałam jeszcze trening z chłopakami z drużyny.
-Aaaaa Katie! Nudzi mi się! -Potrząsnęłam ramionami przyjaciółki.
-Shell... Jeszcze dwie lekcje.
***
Wybiegłam ze szkoły prawie tak podekscytowana, jak Kate wczoraj. Nie czekałam na chłopaków z rozgrzewką, rozpierała mnie energia. Cały dzień nie mogłam się doczekać treningu. Gdy wszyscy już się zebrali, Silvia i Celia wręczyły mi i Katie nasze nowe stroje. Poleciałyśmy się przebrać, do szkolnej łazienki. Dziewczyny się postarały. -Pomyślałam. Niebieskie spodenki idealnie na mnie leżały, a żółta koszulka kontrastowała z moimi fioletowymi oczami. Wyglądałam idealnie, w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która wręcz zlewała się ze strojem piłkarskim Gimnazjum Raimona.
-To jest chyba jakiś żart! -Krzyknęła dziewczyna, patrząc w lustro. -Zobacz jak ja wyglądam. -Posłusznie zjechałam ją wzrokiem i wybuchłam śmiechem. Była czerwona ze złości.
-Jak utrzymasz taki kolor na twarzy to nawet dobrze wyglądasz!
-Jezuuuu, farbujesz mnie na rudo!
-Co?! -Katie, chyba ciebie głowa boli.
-Wyglądam w tym jak duch! Dzisiaj po treningu idziemy do ciebie.
-Nie zaprzeczę, ale na rudo?
-Tak! A teraz chodźmy. -Wróciłyśmy do już trenujących chłopaków. Spojrzeli w naszą stronę.
-I jak!? Podoba wam się? Tak? To super. A teraz co mamy robić? -Zapytałam.
-Dzisiaj skupiamy się na własnych technikach! -Odpowiedział Evans. -Shelby idź do Darrena, a Kate do nas! -Wymieniłam spojrzenia z dziewczyną, wzruszyłam ramionami i odeszłam. Byłam w grupie z samymi obrońcami. Z Jackiem, Scottym, Hurleym, Bobbym, Tori i oczywiście bramkarzem Darrenem. Naszym zadaniem było strzelanie na bramkę, by ten mógł udoskonalić Rękę Majina. Trochę to głupie, jak nieumiejący strzelać obrońcy mają mu w tym pomóc? To jakieś nieporozumienie. Tylko Hurley ma jakiś strzał, ale to się zaraz zmieni... Pomyślmy.
Shelby, twoja! -Moja szansa, co by tu wykombinować...? A co mi tam? Wykopałam piłkę jak najwyższej potrafiłam. Od razu zalały mnie krzyki innych zawodników.
-Co ty robisz!?
-Miałaś strzelać na bramkę!
-Ta, ta miałam. Piłka dalej leciała do góry, był czas na zastanowienie. Chwila! Jeżeli spada z dużej wysokości to nabiera ogromnej prędkości! Popatrzyłam w górę, piłka spadała prosto na mnie, a za nią ciągnęła się srebrzysta smuga. Przypominała mi księżycowy pył. Ciekawe czy jak ją teraz uderzę to złamię sobie nogę...
Dobra najwyżej umrę. Uderzyłam. Ból był nieziemski, usłyszałam wybuch. Dookoła mnie powstała kula, nie wróć! To księżyc! Zasłonił mi widoczność, powiększał się, a potem rozmył się w przestrzeni. Obejrzałam się po drużynie, następnie spojrzałam w kierunku bramki.-Darren! -Podbiegłam do chłopaka. -Przepraszam, nie wiedziałam, że to będzie taki silny strzał! -Chłopak siedział w bramce, a na jego dłonie dalej napierała kopnięta przeze mnie piłka. Blondyn zjechał mnie obolałym wzrokiem. -Ja naprawdę nie chciałam... -Szepnęłam i opadłam na murawę obok chłopaka. Wszyscy byli w szoku, nikt nie mógł się poruszyć.
-Jest okej. -Chłopak zmusił się do lekkiego uśmiechu. Było widać, że każdy ruch sprawia mu ból. -Jak ty to zrobiłaś? -Nie mogłam wyczytać nic z jego twarzy. Wygląda na jednocześnie złego, podekscytowanego, smutnego i zaskoczonego.
CZYTASZ
Przełamać obronę, w sercu i na boisku. | Jude Sharp x oc
Roman pour AdolescentsZAWIESZONE Shelby Moore wraz z przyjaciółką przenosi się do gimnazjum Raimona. Mają trzy miesiące na wkupienie się w łaski drużyny, aby dostać się do składu Inazumy Japan. Czy rozkwitające uczucie Shell, współgrające z intrygami i strategią przeszko...