ROZDZIAŁ 4

1 1 0
                                    

Przez resztę wyjazdu zachowywaliśmy się jak cywilizowani ludzie. Mój mąż miał ogromne wyrzuty sumienia i nadskakiwał mi jak jakiś zakochany kundel, spełniając każdą moją zachciankę. Nie zdziwiło mnie to nawet, ponieważ zawsze tak postępował, gdy coś przeskrobał. Zastanawiałam się jednak, jak długo to potrwa, ponieważ ja w dalszym ciągu nie byłam sobą. Zresztą trudno oczekiwać wspaniałego nastroju, gdy takie zdarzenie miało miejsce w życiu kobiety. Z wesołej i rozgadanej osoby stałam się cichą, szarą myszką, która unikała komentowania czegokolwiek. Nie miałam ochoty wszczynać jakiejkolwiek kłótni ani rozmawiać o tym, ponieważ miałam dość swoich własnych przemyśleń i teorii na ten temat. Głowa bolała mnie niesamowicie, a oczy były zaczerwienione i spuchnięte od płaczu, i nieprzespanych nocy. Wyglądałam strasznie, jakby życie ze mnie po prostu uszło i nie potrafiłam doprowadzić się do jako takiego porządku.

W dzień powrotu do Londynu, nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu znajdę się w domu, by na spokojnie doprowadzić się do porządku i wszystko jeszcze raz przeanalizować. Chciałam wtulić się w swoje własne łóżko i po prostu zamknąć się w natłoku myśli, które nie pozwalały mi jakimś cudem normalnie funkcjonować. Podróż należała raczej do cichych, a rozmowy były bardziej ucinane przeze mnie, co kończyło się tym, że w aucie panowała dość nieprzyjemna atmosfera. Prawdopodobnie moglibyśmy więcej sobie powiedzieć, gdyby nie fakt, że podróżowało z nami dziecko, którego nie chcieliśmy narażać na stres i jakiekolwiek zmartwienia.

Wpatrywałam się w krajobraz za oknem i próbowałam znaleźć jakieś rozwiązanie, by wybrnąć z całej tej sytuacji, jednak w dalszym ciągu nic nie przychodziło mi do głowy. Chciałam, żeby te zdarzenie okazało się tylko złym snem, ale za każdym razem, kiedy zamykałam i otwierałam oczy, moje uczucia były takie same. Od środka stawałam się jak twarda skała, której nic i nikt nie był w stanie rozbić na strzępy i sprawić, by pękła. Każda wiadomość między Justyną i Patrykiem napawała mnie wstrętem, odrazą i nienawiścią, które bardzo chciałam powstrzymać, ale moje złamane serce nie pozwalało mi na ten krok. Byłam tak zraniona, że myślałam tylko o zemście i nawet planowałam ją w mojej głowie jak jakaś psychopatka. Moje własne myśli napawały mnie strachem, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że potrafiłam być aż tak okrutna i zła, ale z drugiej strony zraniona kobieta potrafiła być na swój sposób potworem.

Do zemsty jednak nie doszło, gdyż uznałam, że to nie byłoby w moim stylu. Nie należałam do osób złośliwych, które pragnęły nieszczęścia innych, więc postanowiłam nic nie robić w tym kierunku. Nikomu nie wspomniałam o tym, co wydarzyło się na weselu naszych znajomych. Nie chciałam nikomu zawracać głowy, a poza tym nie było się czym chwalić, bo przecież nie było to żadne wydarzenie do pałania dumą. Zajęłam się pracą, dzieckiem i domem oraz starałam się rozbudować moje media społecznościowe, które miało coraz więcej fanów, a zdjęcia cieszyły się popularnością.

Każdy dzień wyglądał tak samo i zupełnie niczym się nie różnił, co wprowadzało mnie w stan melancholii i ciągłego rozdrażnienia. Najbardziej jednak upokarzające było to, że w dalszym ciągu prałam, sprzątałam i gotowałam dla mężczyzny, który mnie zdradził. Wiele razy zastanawiałam się, czy powinnam zaliczyć ten incydent do zdrady, czy tylko do zwykłego oszustwa. Zupełnie nie wiedziałam jak sobie na te pytanie odpowiedzieć, więc postanowiłam zadzwonić do Weroniki, która mimo swego zapędzenia i nakładu pracy zawsze myślała rozsądnie.

- Wera, masz chwilę? – zapytałam, gdy tylko odebrała.

- Dawaj, dawaj Emi, gotuję obiad, ale mam cię na słuchawkach... – odpowiedziała i usłyszałam, jak szczękała po drodze garnkami i kroiła cebulę.

- Chciałam zapytać, bo już od dłuższego czasu zastanawia mnie jedna rzecz... – zaczęłam i zawahałam się przez chwilę, gdyż nie byłam pewna, czy chcę zadać właśnie takie pytanie. Weronika była bystra i zaczynając rozmowę wiedziałam, że na pewno się czegoś domyśli. Mimo wszystko postanowiłam spróbować. – Czy pisanie zbereźnych wiadomości przez żonatego faceta z inną kobietą to zdrada? – wydusiłam z siebie jednym tchem i słyszałam, jak moja przyjaciółka wzięła głęboki oddech, by zdobyć chwilę czasu na zastanowienie się.

Jej KsiążkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz