ROZDZIAŁ 5

2 2 0
                                    

Minęło kilka dni, a po naszej namiętnej nocy pozostało tylko wspomnienie. Patryk nie zmienił się z dnia na dzień i raczej nie mogłam liczyć na cud w tej kwestii. Byłam głupia i naiwna, jeśli myślałam, że stanie się księciem z bajki zapatrzonym tylko i wyłącznie we mnie. W dalszym ciągu odczuwałam dziwny niepokój, że utrzymywał kontakt z Justyną, lecz tym razem bardziej się pilnował i kasował skrzętnie wysłane i otrzymane wiadomości. Intuicja kobiety była jednak nieomylna i wychodziłam z założenia, że jeśli płeć piękna miała jakieś dziwne przeczucia, to z reguły się sprawdzały. Ja takie przeczucia miałam cały czas, nie opuszczały mnie nawet na krok, gdy prałam, prasowałam, sprzątałam, gotowałam czy zmywałam one w dalszym ciągu mi towarzyszyły, nawet przy porannej kawie zastanawiałam się nad ich relacją. Czasami miałam wrażenie, że wariuję, że powinnam się opanować, przejść po tej okropnej historii do porządku dziennego i zapomnieć, ale zupełnie nie potrafiłam tego dokonać. W taki właśnie sposób mijał dzień za dniem, a moje życie było pasmem nieszczęść i rozpaczy. Patryk był tylko wtedy miły, uroczy i kochany, gdy potrzebował seksu. Stało się to tak oczywiste, że w pewnym momencie nie miałam zupełnie ochoty na nocne pieszczoty, wtedy marzyłam tylko o tym, by położyć się do łóżka, zasnąć i po prostu zapomnieć.

Doskonale wiedziałam, że kłamstwo miało krótkie nogi i wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Oczywiście obserwując wszystko co działo się wokół mnie, wolałam, żeby kłamstwo mojego męża zostały ujawnione wcześniej, ponieważ nie byłam już młodą dwudziesto paroletnią panienką, ale dojrzałą kobietą po trzydziestce, która nie chciała zostać samotną na starość. Jedno wiedziałam na pewno, że nigdy, ale to przenigdy nie zwiążę się już z żadnym innym mężczyzną na stałe. Takie było moje postanowienie, którego zamierzałam dotrzymać i nie stwarzać sobie więcej problemów.

Pewnego dnia zasiadłam do komputera z kubkiem kawy w dłoni i zaczęłam pisać. To był po prostu chwilowy impuls, który wykorzystałam i przelałam na papier wszystko co mnie gnębiło, było złe, niedobre i z czym od dłuższego czasu próbowałam walczyć, i stawiać czoła. Napisałam o tym co przeżyłam, o ich wiadomościach, czego dotyczyły i jak brzmiały, dodałam również jak ja się czułam i co mogłabym z tym wszystkim zrobić. Opowiadanie było pełne uczuć, rozpaczy i smutku, ale to tylko dlatego, że w tamtym momencie tak właśnie się czułam, więc musiałam to wszystko z siebie wyrzucić. Gdy skończyłam poczułam się o wiele lepiej. Całe napięcie i stres zeszło ze mnie i zrozumiałam, że Weronika miała rację – powinnam pisać! Nie ważne o czym, nie ważne gdzie, ale powinnam pisać! Poczułam się szczęśliwsza, nawet odrobinę jak nowonarodzona i w o wiele lepszym humorze niż przez ostatnich kilka tygodni. Zadowolona z siebie usadowiłam się wygodnie na kanapie i popijałam swoją zimną już kawę, która ostygła w trakcie mojego tworzenia. Niespodziewanie usłyszałam dźwięk telefonu i nową wiadomość.

„Witaj Emilko, tak jak powiedziałem, odzywam się i mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Wstawiłaś ostatnio piękne zdjęcie, na którym twoje oczy wyglądają nieziemsko. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku?"

Wiadomość od Eryka, którą ponownie mnie zaskoczył tym, w jaki sposób użył zdrobnienia mojego imienia, że nie wypytywał, czy szukam kogoś lub czy jestem zainteresowana znajomością. Uśmiechnęłam się delikatnie i odpisałam:

„Dziękuję, u mnie wszystko w porządku. Mam nadzieję, że u Ciebie również ok".

Odpowiedź przyszła prawie natychmiastowo:

„Właśnie skończyłem na dzisiaj pracę i pędzę do domu, a potem na siłownie".

Odpisałam, że życzę mu miłego dnia i na tym zakończyła się nasza wymiana zdań. Eryk polubił wszystkie moje zdjęcia i zaczął być moim największym fanem w mediach społecznościowych.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jej KsiążkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz