Rozdział 1

142 7 52
                                    

Atsushi nie korzystał z serwisów randkowych.

A przynajmniej nie do dzisiejszego poranka, gdy wrócił z zakupów, na które został wysłany przez Dazaia. Od samego wejścia do biura Zbrojnej Agencji Detektywistycznej widział szeroki uśmiech na twarzy swojego mentora. Nie znał jeszcze jego pomysłów na tyle dobrze, by wiedzieć, że to nie oznaczało niczego dobrego. Pracował w końcu w tym miejscu od zaledwie dwóch tygodni. Dlatego też nie spodziewał się, że to on mógłby stać się ofiarą kolejnego z dziwnych pomysłów Dazaia.

Standardowo zajął miejsce przy swoim biurku i już miał zacząć pisanie raportu, gdy postanowił sprawdzić telefon, którego zapomniał zabrać, gdy wychodził do sklepu. Miał nadzieję, że policjant, z którym współpracowali przy ostatniej sprawie, wysłał mu potrzebne informacje. Ku jego niezadowoleniu nie zauważył żadnej nowej wiadomości, natomiast jego uwagę zwróciła nieznana ikonka. Nie przypominał sobie, by instalował na tym telefonie cokolwiek nowego. Zaintrygowany kliknął symbol i omal nie zakrztusił się własną śliną, gdy jego oczom ukazał się profil na portalu randkowym. Profil z jego danymi.

— Może mi ktoś to wyjaśnić, co to jest? — zapytał głośno i natychmiast spojrzał na chichoczącego Dazaia. Oczywiście, kto inny wpadłby na taki pomysł?

— Portal randkowy — wyjaśnił Dazai, gdy w końcu przestał się śmiać, chociaż pytanie zadane przez Atsushiego należało raczej do tych z kategorii retorycznych. — Narzekałeś, że jesteś sam i nie znasz tu nikogo poza Agencją oraz kilkoma policjantami, więc proszę bardzo.

— Nie chodziło mi o randki — mruknął zrezygnowany, a jego głowa opadła z hukiem na blat biurka. Miał nadzieję, że nikt nie zauważył ogromnego rumieńca, który wypłynął mu na policzki na myśl o umówieniu się z kimś.

On i randki? Nie nadawał się do tego. Wolałby się schować w szafie i nie wychodzić z niej przez kilka tygodni. Nie potrafił prowadzić z ludźmi normalnej konwersacji, a przede wszystkim nienawidził mówić o sobie. Pójście z kimś na randkę by tego od niego wymagało. Jakim cudem Dazai mógł pomyśleć, że to dobry pomysł? W tym momencie naprawdę go nienawidził, choć niewiele mniej niż siebie samego.

— Atsushiiiiiii, no weź, będzie fajnie, zobaczysz.

— Nie będzie.

— Chociaż spróbuj z kimś popisać. Nie wyjdzie, to nie wyjdzie. Nie musisz przecież się z nimi spotykać więcej niż raz. Nie musisz w ogóle się z nimi spotykać, jeśli na etapie pisania ci się nie spodoba.

Atsushi westchnął. Nie zamierzał do nikogo pisać, ani tym bardziej się z nikim umawiać. Prędzej by chyba się spalił ze wstydu.

Nie odpowiedział Dazaiowi. Wywołałoby to tylko dalsze próby przekonania go do umówienia się z kimś, a na to naprawdę nie miał ochoty. Wolał zostawić ten temat w spokoju.

W końcu poczuł, że policzki przestały go palić, więc podniósł głowę z biurka, a wzrok skupił na ekranie laptopa. Nie zamierzał się rozglądać. Nie chciał oglądać tych wpatrzonych w niego spojrzeń współpracowników, którzy wcześniej przysłuchiwali się jego wymianie zdań z Dazaiem. Wolał zająć się pisaniem raportu, choć w tym momencie najchętniej oddałby go z powrotem swojemu mentorowi w ramach zemsty za tę aplikację randkową.

Czas o dziwo płynął mu szybko, gdy tak wpatrywał się w dokumenty i opisywał wszystkie potrzebne dane. Usilnie starał się ignorować suchość w gardle, bo wiedział, że jeśli oderwie się od zadania, Dazai znowu mógł wspomnieć o randkach.

Prędzej czy później jednak musiał nadejść ten moment, gdy zauważył brak kilku dokumentów. Świetnie. Podejście do szafy po drugiej stronie pomieszczenia, by je wziąć, zapewne zwróciłoby uwagę innych członków Agencji, ale nie miał innego wyjścia.

Nieoczekiwana znajomość || shin soukoku ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz