Akutagawa zatrzymał się przed uchylonymi drzwiami prowadzącymi do wnętrza opuszczonego szpitala. Nie chciał tam wchodzić. Wiedział, że jeśli to zrobi, wszystko się zmieni, a zdążył się przyzwyczaić do rozmów z Atsushim. I do tej pory naprawdę liczył na następne spotkanie.
Właściwie już się wszystko zmieniło. Nawet gdyby nie wykonał tej misji, czy potrafiłby udawać przed chłopakiem, że o niczym nie wiedział? Należeli do wrogich organizacji. To musiałoby w końcu wpłynąć na tę relację. Atsushi kiedyś poznałby prawdę. O ile już nie poznał. Brak kolejnych wiadomości z jego strony wydawał się niepokojący.
Spojrzał ukradkiem w stronę stojącej pomiędzy drzewami Higuchi. Przy niej nie mógł tak po prostu się z tego wycofać. Dlatego też wziął głębszy oddech i przekroczył próg budynku. Wiedział, że w środku na pewno zastanie chłopaka. To Mori ustawił sytuację tak, by nikt inny z Agencji nie mógł się zjawić. Reszta misji zależała wyłącznie od Akutagawy.
Starał się iść najciszej, jak tylko potrafił, ale i tak miał wrażenie, że echo jego kroków niosło się po budynku. Szybko przestał się jednak przejmować, czy Atsushi mógł go usłyszeć. Jeśli chłopak zdążyłby uciec, uniknęliby tego niezręcznego spotkania.
Akutagawa oddałby w tym momencie wszystko, by to się spełniło. Mimo to gdy tylko znalazł się na pierwszym piętrze, przez wnękę prowadzącą do jednego z pomieszczeń, zauważył Atsushiego. Chłopak stał nieruchomo z aparatem w dłoniach i wpatrywał się w niego z powagą. Już nie wydawał się rozbawiony lub zakłopotany jak przy ostatnim spotkaniu. Akutagawa podejrzewał, co było tego powodem.
— Kunikida ostrzegał mnie przed tobą. Jesteś tu, by mnie zabić, prawda? — zapytał, odkładając aparat na biurko, na co Akutagawa przełknął nerwowo ślinę. Nie chciał tego robić, ale nie mógł zignorować zadania, które dostał od szefa. Żałował, że akurat on został wezwany. Może pogodzenie się ze śmiercią chłopaka byłoby łatwiejsze, gdyby przyczynił się do tego ktoś inny. O ile naprawdę musiałby go zabić. Wszystko zależało od tego, jaką zdolność Atsushi posiadał, choć w praktyce celem tego typu misji domyślnie była śmierć.
Przypomniało mu się, jak Gin przeprosiła go, zanim wszedł do gabinetu Moriego. Czy o to właśnie chodziło? Wiedziała, że jej brat dostanie taką misję?
— To nic osobistego. Takie rozkazy... Nie chwaliłeś się, że masz jakąś zdolność — powiedział, próbując przeciągnąć moment wykonania misji. Może nie było to najsensowniejsze, ale nic innego nie przyszło mu do głowy. Bo co niby miał powiedzieć? Przepraszam? Nic nie brzmiało wystarczająco dobrze w obecnej sytuacji.
— Ty za to nie chwaliłeś się, że należysz do Mafii.
Akutagawa uniósł delikatnie kąciki ust, ale w tym uśmiechu nie było widać ani odrobiny radości. Powolnym krokiem wszedł do pomieszczenia i zatrzymał się, utrzymując dystans.
— Ponieważ myślałem, że mam szansę na normalną relację.
— Myślałem tak samo, a jednak... Ta normalna relacja skończy się moją śmiercią.
Atsushi spuścił głowę, a wzrok wlepił w podłogę. Akutagawa w każdej innej sytuacji już dawno zabiłby swój cel, tym razem jednak nie potrafił tego zrobić. Musiał się mimo wszystko do tego zmusić. W każdej chwili mogła zjawić się Higuchi zaniepokojona jego przedłużającą się nieobecnością.
Dlatego postanowił wykorzystać moment, w którym Atsushi na niego nie patrzył. Wiedział, że im dłużej będzie z tym zwlekał, tym trudniej przyjdzie mu wykonanie misji. Nim więc zdążył się rozmyślić, czarne ostrza Rashoumona pognały w stronę chłopaka.
Wstrzymał oddech, walcząc z chęcią, by ten jeden raz powstrzymać własną zdolność od zabicia swojej ofiary.
— Myślisz, że tak łatwo dam się zabić? — Atsushi spojrzał na niego, po czym zamachnął się dłonią, zanim Rashoumon go dosięgnął.
CZYTASZ
Nieoczekiwana znajomość || shin soukoku ff
FanficAtsushi nie podejrzewał, że ktoś naprawdę mógł się nim zainteresować.