Rozdział 4

72 5 18
                                    

Atsushi Nakajima: Nie zastanawiało cię nigdy gdzie centaury mają żołądek?

Atsushi Nakajima: albo jak w ogóle wygląda cała ich anatomia wewnątrz

Atsushi Nakajima: jest bardziej jak u człowieka czy jak u konia?

Atsushi nie potrafił pozbyć się z głowy rozkminy. Liczył, że może Akutagawie uda się rozwiązać ten problem, ale odpowiedź nie nadchodziła. Nie przejął się tym za bardzo. W takich chwilach starszy chłopak albo wciągnął się w czytanie książek, albo był zajęty pracą. Atsushi czasami zastanawiał się, czym on się zajmował, że ta praca zabierała aż tak sporą część dnia, ale nie odważył się o to zapytać ponownie. Liczył na poruszenie tego tematu, gdy znowu się spotkają.

Nie mógł się doczekać tego spotkania. Wciąż nie dowierzał, że Akutagawa naprawdę chciał się z nim zobaczyć, problem jednak stanowił jego grafik. Atsushi nie rozumiał, jak można mieć tak dziwne godziny pracy, ale tłumaczyło to wiadomości, które dostawał czasami o późnych porach. Albo wczesnych. Nie umiał tego dokładnie określić.

Zawiedziony odłożył więc telefon i wrócił do pisania raportu ze sprawy zabójstwa polityka. Nie mógł porzucić tego na rzecz czekania na odpowiedź, choć chętnie spędziłby cały dzień z telefonem w ręce. Nawiązanie znajomości z osobą spoza Agencji naprawdę go cieszyło. Mógł liczyć w końcu na coś normalnego.

Czasami irytowało go to, że nagle z dnia na dzień jego codzienność zaczęła opierać się na rozwiązywaniu spraw, chronieniu ważnych osobistości i nie raz na unikaniu śmierci. Co prawda był wdzięczny za dostanie pracy, ale jednak brakowało mu w tym wszystkim czegoś normalnego. Poznanie Akutagawy pozwalało mu zachować pozory, że jego życie nie kręciło się wyłącznie wokół zdolności.

Nie chwalił się tą znajomością w Agencji. Dazai nie dałby mu spokoju, gdyby wiedział, że poznał kogoś przez aplikację. Pomysł założenia tego konta przestawał mu się wydawać aż tak zły.

— Chłopcze?

Podskoczył na krześle, gdy dotarł do niego głos Kunikidy. Skupiony na raporcie, nie zauważył, że w ogóle ktoś wszedł do biura. Nie było tu do tej pory nikogo poza nim. A jednak mężczyzna z blond włosami spiętymi w kucyk stał pośrodku pomieszczenia.

Atsushi nie wiedział, jakim cudem jego wyostrzone zmysły tego nie wyłapały, ale w sekundę się spiął. Nie lubił przebywać sam w towarzystwie Kunikidy. Mężczyzna zawsze wydawał mu się zbyt poważny oraz rygorystyczny, a w dodatku mentalnie sprawiał wrażenie znacznie starszego, chociaż jego i Atsushiego dzieliły zaledwie cztery lata.

— Coś się stało? — zapytał niepewnie, bo rzadko Kunikida czegoś od niego chciał.

— Wszyscy w tej chwili wykonują powierzone misje, ja sam wróciłem tylko po dokumenty, a właśnie dostałem od szefa nową sprawę. Wiem, że jeszcze nie wysłaliśmy cię nigdzie samego, ale widocznie nadszedł ten pierwszy raz.

Atsushi przyglądał mu się szeroko otwartymi z szoku oczami. Jego pierwsza samodzielna sprawa? Dołączył do Zbrojnej Agencji Detektywistycznej zaledwie dwa tygodnie temu i do tej pory zawsze ktoś mu towarzyszył. A właściwie to zwykle robił za tło w rozwiązywaniu spraw. Bardziej przyglądał się pracy innych.

— Mam to załatwić sam? — zapytał, licząc, że się przypadkiem nie przesłyszał. Kunikida okazał mu jednak pewne zaufanie, skoro wziął go pod uwagę. Z drugiej strony obawiał się, że temu nie podoła. Nie był najlepszym detektywem i nie czuł, by to była praca dla niego.

— Nic trudnego, powinieneś sobie poradzić. Doszło do nas zgłoszenie na temat miejsca pobytu pewnego europejskiego terrorysty. Nie mam komu tego aktualnie przekazać. Potrzebuję, byś sprawdził, czy to zgłoszenie jest prawdziwe i jeśli tak, od razu do mnie dzwoń. Nie próbuj się do nikogo zbliżać, ani walczyć, chyba że nie zostanie ci żadna inna opcja, rozumiesz? Lepiej, by nic ci się nie stało. Masz się niezauważony po prostu rozejrzeć po tym miejscu.

Nieoczekiwana znajomość || shin soukoku ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz