𓆙𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚𝐥 𝟑𝟐. 𝐍𝐨𝐰𝐲 𝐞𝐭𝐚𝐩 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐚.𓆙

331 10 27
                                    

POV. ALEXANDRA

Właśnie nastał ten dzień, na który wszyscy czekali. Krajobraz jaki otaczał szkołę był pełen magii. Śnieg pokrywał niemal każdy cal zamku. Korytarze ozdobione były w przeróżne świąteczne dekoracje. Jednak najbardziej uwagę przykuwała Wielka Sala, na której to trwały przygotowania sali na dzisiejszy bal bożonarodzeniowy, na który tak bardzo czekałam.

Cieszyłam się, że ten dzień nastał, gdyż kochałam tego typu uroczystości, jednak najbardziej bolało mnie to, że nie mogłam go spędzić z chłopakiem, który tak nagle skradł moje serce. Teraz to on był jego właścicielem i wiedziałam, że odzyskanie serca skończy się jego złamaniem.

Razem z Vic przymierzałyśmy sukienki. Obie zdecydowałyśmy się na suknie w odcieniu butelkowej zieleni. Moja suknia, miała dekolt w kształcie litery V, długie rękawy, które pokrywał brokat. Suknia idealnie opinała mnie w talii, pod którą się rozchodziła, bufiastym i brokatowym kroju. Natomiast sukienka Vic, miała dekolt w kształcie serka, długie rękawy, sukienka również opinała jej talię, a na jej udzie było rozcięcie. Obie prezentowałyśmy się dobrze.

Gdy wybiła siedemnasta, zaczęłyśmy się szykować. Brunetka pierwsza skorzystała z kąpieli, a ja zaraz po niej. W momencie gdy wysuszyłyśmy włosy i wykonałyśmy codzienną pielęgnacje twarzy, rozległo się pukanie do drzwi. Obie wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia, żadna z nas nikogo się nie spodziewała, dlatego pomyślałyśmy, że ktoś się pomylił, przez co zaczęłyśmy się malować. Jednak wtedy rozległy się jeszcze głośniejsze dźwięki. Spojrzałam błagalnie na przyjaciółkę, jednak ta pokręciła poprzecznie głową, westchnęłam ciężko i z nie starannie rozprowadzonym podkładzie na twarzy, ruszyłam w kierunku drzwi. Zmarszczyłam brwi widząc osobę, która dobijała się do naszego dormitorium.

—Blaise?—zapytałam tak jakbym nie dowierzała, bo po części tak było.

—Dziewczyny musicie mi pomóc!—pisnął pospiesznie wchodząc do naszego dormitorium, trzaskając przy tym drzwiami.

—W czym?—zapytałyśmy obie w tym samym czasie.

—Ta szajbuska, Greengrass chce żebym włożył kurwa różową koszulę!—jęknął żałośnie, a my wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.—To nie jest śmieszne!

—Oczywiście, że jest...—zaczęła brunetka.

—...Diabeł w różowej koszuli...—dodałam, a twarz chłopaka zaczęły pokrywać czerwone wypieki.

—Musimy to zobaczyć.—dokończyłyśmy wspólnie, chichocząc przy tym.

W momencie gdy Blaise otwierał usta by coś powiedzieć, rozległo się delikatne pukanie we drzwi. Blaise dostał wytrzeszczu gałek ocznych.

—O kurwa to ta pojebuska!—szepnął, a my ostatkami siły starałyśmy się zachować spokój.—Błagam was, schowajcie mnie gdzieś!—kleknął przed nami na kolanach. Wyglądało to komicznie.

—A co dostaniemy w zamian?—zapytałam, a szatyn uśmiechnął się zadziornie.

—Mnie.—oznajmił ze swoim łobuzerskim uśmiechem.

—Wiesz co obgadamy co chcemy w zamian, a ty właź do szafy.—oznajmiła Victoria, a chłopak posłusznie wykonał jej polecenie.

𝐅𝐨𝐫𝐛𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧~ 𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐞 𝐍𝐨𝐭𝐭 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz