POV. THEODORE
Szatynka cicho sapnęła w moje usta, gdy za biodra, przyciągnąłem ją bliżej siebie przez co otarła się o moje krocze. Przez chwile nie docierało do mnie co tu się działo.
Całowałem się Alexandrą Black.
Dziewczyną, której tak bardzo nienawidziłem, a teraz? Teraz nie poznaję samego siebie, bo zrozumiałem, że dziewczyna wcale nie jest mi obojętna.
Naparłem swoim językiem na jej słodkie wargi, zrozumiała co miałem na myśli, ponieważ onieśmielona, lekko rozchyliła wargi, a mój język wślizgnął się do podniebienia dziewczyny, gdzie nasze języki walczyły nad dominacją w pocałunku, gdy chciałem zdjąć jej golf, jak oparzona się ode mnie oderwała, na co spojrzałem na nią nie rozumiejąc o co chodzi. Widziałem jak łzy nabrały się jej do oczu.
—Wszystko w porządku?— zapytałem zdezorientowany.
—Wyjdź.— powiedziała, a samotne łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Chciałem podejść jednak ta wyciągnęła dłoń, trzymając mnie przy tym z dala od siebie.
—Black, zrobiłem coś nie tak?— zapytałem, bo czułem się źle z tym, że dziewczyna płakała w mojej obecności.
—Nott, proszę cię wyjdź.— powiedziała schodząc z toaletki, wymijając mnie otworzyła drzwi i gestem dłoni nakazała bym opuścił jej dormitorium. Co niechętnie zrobiłem. Dziewczyna zatrzasnęła za mną drzwiami i usłyszałem głośny płacz, chciałem wejść jednak wtedy ujrzałem pierdolonego Adriana Pucey'a, który złowrogo mi się przyglądał. Prychnąłem i go wyminąłem, uderzając go przy tym z bara.
—Uważaj jak łazisz.— syknął, na co parsknąłem. On poważnie chciał robić sobie we mnie swojego wroga?
—Nie posraj się Pucey!— zawołałem za chłopakiem po czym rozłożyłem się na kanapie w pokoju wspólnym ślizgonów i zacząłem rozmyślać o pewnej ślicznej ślizgonce, która nagle stała się dla mnie kimś więcej niż tylko wrogiem.
***
Czas leciał szybko, a dni mijały niczym sekunda. Przez ostatnie kilka dni, nieco pogorszyłem się w nauce, było to spowodowane moimi myślami, które krążyły wokół Black. Nie wiedziałem co się w niej zmieniło, jednak było coś co sprawiło, że moje nastawienie do niej się zmieniło. Nie potrafiłem być już dla niej chujem. Stała się dla mnie w pewnym aspekcie ważna, jednak nie wiedziałam czym było to spowodowane.
Ostatnio coraz częściej kłóciłem się z Astorią. Kilka razy, nieświadomie nazwałam ją imieniem Alexandry. A podczas intymnych zbliżeń, wyobrażałem sobie na jej miejscu Black.
Ze mną ewidentnie było coś nie tak...
—Panie Nott.— zwrócił się do mnie surowy głos Snape'a.
—Tak profesorze?—zapytałem, spoglądając na surową twarz nauczyciela.
—Może pochwalisz się z nami wszystkimi co jest bardziej interesujące od moich zajęć, że masz zamiar ignorować to co staram się wpoić do twojego pustego łba?— warknął wrednie, przez ostatnie zdanie klasa wybuchła głośnym śmiechem. Jednak mi nie sprzyjało do śmiechu.
—Profesor mi wybaczy, to się więcej nie powtórzy.— rzuciłem arogancko, co nie spodobało się nauczycielowi jednak nie skomentował mojego zachowania i wrócił do prowadzenia swoich nudnych zajęć.
CZYTASZ
ð ðšð«ðð¢ðððð§~ ðð¡ððšððšð«ð ððšðð
Fanficðð¥ðð±ðð§ðð«ð ðð¥ððð€, ð®ð°ð¢ðð¥ðð¢ðð§ð ð©ð«ð³ðð³ ð®ðð³ð§ð¢ðšÌð° ð¬Ìð¥ð¢ð³ð ðšð§ð€ð, ð€ððšÌð«ðð£ ð§ðð£ð°ð¢ðÌšð€ð¬ð³ð²ðŠ ð°ð«ðšð ð¢ððŠ ðð²ð- ðð¡ððšððšð«ð ððšðð, ðð«ðšð ðð§ðð€ð¢, ðð°ð®ð¥ð¢ððšð°ð² ð¬Ìð¥ð¢ð³ð ðšð§, ð€ðï¿œ...