Śmierć nie chodzi sama.

20 4 4
                                    

Artur powoli otwierał oczy, a świat wokół niego nabierał kształtów. Czuł ostry ból w klatce piersiowej i ciężko było mu oddychać. Próbował się poruszyć, ale jego ciało odmawiało posłuszeństwa.

Leżał na twardym, zimnym łóżku, przykryty cienkim kocem. Rozejrzał się po pomieszczeniu – było ciemne i duszne, jedyne światło pochodziło z małego okna wysoko nad jego głową. Ściany były surowe, betonowe, a powietrze przesiąknięte zapachem wilgoci i pleśni.

„Gdzie ja jestem?” – pomyślał, próbując przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia. Pamiętał, jak uciekał z domu, jak walczył z napastnikiem w ogrodzie, a potem... huk wystrzału, ból i ciemność.

Drzwi pomieszczenia otworzyły się, wpuszczając strumień światła i ciepłe powietrze. W progu stanęła kobieta w średnim wieku, z troską w oczach.

– Widzę, że już się obudziłeś – powiedziała łagodnie. – Leż spokojnie, jesteś bezpieczny.

Artur próbował coś powiedzieć, ale jego gardło było suche i szorstkie. Kobieta podeszła bliżej, niosąc w ręku kubek z wodą.

– Powoli, nie forsuj się. Nazywam się Ewa, znalazłam cię na plaży. Miałeś szczęście, że trafiłam na ciebie w porę.

Artur wziął łyk wody, czując, jak chłodny płyn przynosi ulgę jego spieczonemu gardłu. Spojrzał na Ewę z wdzięcznością.

– Co się stało? – wyszeptał.

Ewa usiadła na krześle obok łóżka i westchnęła.

– Wczoraj wybuchły zamieszki w całym kraju. Ludzie zaczęli panikować, słyszeliśmy o dziwnych atakach i agresywnych zachowaniach. Wiem, że to brzmi strasznie, ale jesteś teraz bezpieczny. Musimy przemyśleć, co dalej.

Artur zamknął oczy, próbując zebrać myśli. Wiedział, że jego życie już nigdy nie będzie takie samo, a to, co go czeka, było pełne niepewności.

– Dziękuję – powiedział cicho. – Dziękuję za pomoc.

Ewa uśmiechnęła się smutno.

– Nie ma za co. Teraz musisz odpocząć i nabrać sił. Jesteśmy w tym razem.

Artur poczuł, jak ciężar wydarzeń zaczyna na niego spadać, ale obecność Ewy dawała mu nadzieję. Z zamkniętymi oczami pozwolił sobie na chwilę spokoju, wiedząc, że przed nimi długa droga.

Po chwili ciszy Ewa dodała, patrząc na niego z lekkim poczuciem winy:

– Jest coś, co muszę ci powiedzieć, Arturze. To ja cię postrzeliłam.

Artur otworzył oczy, zaskoczony.

– Co?

Ewa westchnęła ciężko.

– Wybacz mi, proszę. Kiedy cię zobaczyłam, byłeś cały we krwi i poruszałeś się powoli. Bałam się, że jesteś jednym z tych... zarażonych. Nie miałam czasu na zastanowienie. Teraz widzę, że popełniłam błąd.

Artur przez chwilę milczał, próbując przetrawić te informacje. Wiedział, że sytuacja była ekstremalna i pełna napięcia, ale mimo wszystko poczuł ukłucie żalu.

– Rozumiem – powiedział w końcu. – W tych czasach trudno ocenić, komu można zaufać.

Ewa skinęła głową, łagodzącym tonem dodając:

– Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby ci pomóc wyzdrowieć. Musimy trzymać się razem, jeśli chcemy przetrwać.

Artur przymknął oczy, próbując znaleźć spokój w tej trudnej sytuacji. Wiedział, że musi zaufać Ewie, przynajmniej na razie.

Brainless Attack: PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz