Artur obudził się wczesnym rankiem, gdy pierwsze promienie słońca zaczynały przedzierać się przez zasłony. Dom, który wspólnie wyremontowali, był cichy i spokojny. Wszyscy jeszcze spali, ale Artur wiedział, że czas na śniadanie nadchodzi. Potrzebowali świeżego mięsa. Wstał z łóżka i przeszedł przez korytarz, zatrzymując się przed drzwiami pokoju, w którym spali Stanisław i Ewa.
Ostrożnie otworzył drzwi i wszedł do środka. Stanisław leżał na łóżku, oddychając spokojnie. Artur podszedł do niego i delikatnie potrząsnął go za ramię.
- Stanisław, musimy iść na polowanie - szepnął, starając się nie obudzić Ewy.
Stanisław otworzył oczy, przetarł je i z lekkim uśmiechem na twarzy skinął głową. Wstał powoli, starając się nie budzić Ewy, i razem z Arturem ruszyli w stronę lasu.
Idąc przez gęste zarośla, Artur milczał, a Stanisław zauważył, że jego towarzysz jest pogrążony w myślach.
- Dużo się zmieniło, odkąd się poznaliśmy - zaczął Stanisław, starając się nawiązać rozmowę. - Przeszliśmy przez piekło, ale wciąż trwamy.
Artur tylko przytaknął, nie zwalniając kroku. Jego twarz była skupiona, a wzrok utkwiony w ścieżce przed nimi.
- Wiesz, Artur, zauważyłem, że ostatnio stałeś się bardziej... zamknięty. Nawet Ewa mówiła, że się oddaliłeś. Czy wszystko w porządku?
Artur spojrzał na Stanisława z boku, próbując ukryć narastające w nim emocje.
- Tak, wszystko jest w porządku - odpowiedział szybko, jakby chciał zakończyć temat.
Stanisław jednak nie odpuszczał.
- Wiem, że czasy są trudne, ale nie możemy zapomnieć, kim jesteśmy. Musimy trzymać się razem, nie pozwól, by te wszystkie wydarzenia cię zmieniły.
Artur zatrzymał się na moment, zastanawiając się nad słowami Stanisława. Po chwili milczenia westchnął głęboko i spojrzał mu prosto w oczy.
- Każdy z nas musi się zmienić, Stanisław. Inaczej nie przetrwamy. W tych czasach słabość oznacza śmierć.
Stanisław skinął głową, wiedząc, że Artur ma rację, choć trudno było mu to zaakceptować. Wędrowali dalej w milczeniu, aż dotarli do małej rzeki. Tropili zwierza, licząc na to, że znajdą coś na śniadanie.
Nagle, za zakrętem, zauważyli grupę pięciu osób. Dwie kobiety i trzech mężczyzn stali nad brzegiem rzeki, wyglądając na równie zaskoczonych, co Artur i Stanisław.
- Hej! - zawołał jeden z mężczyzn, unosząc ręce na znak pokoju. - Nie mamy złych zamiarów.
Artur i Stanisław zatrzymali się, ostrożnie obserwując nowo przybyłych. Artur, pomimo swojej ostrożności, postanowił dać im szansę, ale nie zamierzał zdradzać zbyt wiele.
- Kim jesteście? - zapytał, trzymając broń w gotowości.
- Jesteśmy tylko grupą ocalałych, szukamy jedzenia i bezpiecznego miejsca na nocleg - odpowiedziała jedna z kobiet. - Nie chcemy kłopotów.
Artur zmarszczył brwi i spojrzał na Stanisława, który skinął głową. Powoli zbliżyli się do grupy, starając się ocenić, czy mówią prawdę.
- Macie jakąś broń? - zapytał Artur, nie spuszczając wzroku z nowo przybyłych.
- Tylko noże - odpowiedział jeden z mężczyzn, unosząc dłonie w górę. - Nie jesteśmy uzbrojeni.
- Oddajcie je - polecił Artur, wyciągając rękę.
Nowo przybyli posłusznie wyciągnęli noże i oddali je Arturowi. Stanisław patrzył na niego z małym niepokojem, widząc, jak jego przyjaciel podchodzi do tych ludzi z wielkim dystansem i traktuje ich jako zagrożenie.
CZYTASZ
Brainless Attack: Polska
ActionW spokojnym miasteczku na Mazurach, życie 26-letniego Artura zostaje brutalnie przerwane, gdy tajemniczy wirus zamienia ludzi w bezmyślne, krwiożercze trupy. W ciągu kilku dni cała Polska pogrąża się w chaosie, a Artur, zdeterminowany by przetrwać...