Rozdział 3

45 1 1
                                    

Zimny wiatr muskał moje policzki. Zaczęło padać, zrobiło się pochmurno. Szłam z nadzieją, że nie zmoknę za mocno; co chwilę poprawiałam grzywkę opadającą na czoło oraz kaptur spadający z głowy. Było zimno, coraz bardziej zimno. Widziałam kogoś, kto przypominał mi... tatę. Lecz to nie mógł być on. To nie możliwe, przecież on nie żyje. Postać, która tak bardzo mi go przypominała była coraz bliżej. Nie wiedziałam co robić. Chciałam uciec, ale nie potrafiłam ruszyć żadną częścią ciała. Chciałam krzyczeć o pomoc, ale nie potrafiłam wypowiedzieć ani jednego słowa. Serce zaczęło bić jak szalone. Przymknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam, on stał tuż przede mną. Nie widziałam za dużo było zbyt ciemno. Bałam się. Kto to był? Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwile, do momentu, gdy ręka tej osoby zaczęła wędrować ku mojemu ramieniu. Wzdrygnęłam się na jego dotyk, a on odchrząknął.

K... kim jesteś?

Osobą którą kochałaś tak bardzo, że aż ją straciłaś.

Nie rozumiem.

A powinnaś.

Tata?

Tak, kochanie, to ja.

Przecież ty...

Nie żyję. Wiem.

To jakim cudem z tobą rozmawiam? – zapytałam przerażona, robiąc krok w tył.

Uciekaj.

Co?

Musisz uciekać.

Dlaczego? – Milczał przez dłuższą chwilę. – No powiedz!!

Twój ojczym.. On... On chce cię skrzywdzić.

Po co?

Trzymaj się od niego z daleka.

Skąd ty to w ogóle wiesz?

Wiem więcej niż myślisz powiedział, po czym zdjął rękę z mojego ramienia. – Żegnaj, córeczko.

Obudziłam się cała mokra. Byłam zszokowana tym, czego doświadczyłam przed chwilą. Na szczęście to był tylko sen, zły sen. Ale co robił w nim mój tata? I dlaczego Jacob chce mnie skrzywdzić? Przed kim mam uciekać? Te pytania pojawiały się ciągle w mojej głowie. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki ubrać się oraz trochę wymalować. Nie przepadam za mocnym makijażem; wolę clean girl makeup.

Ubrałam moje ulubione szare dresy, a włosy związałam w koka. Usiadłam przy biurku i pouczyłam się chwilę.

Z racji tego, że dzisiaj jest sobota, spotykam się z Clarą. Ciągle myślę o tym jak sprawić, żeby chociaż na chwilę zapomniała o śmierci swojej mamy. I chyba mam niezły pomysł – pójdziemy na imprezę. Ja ostatnio na imprezie byłam z pięć miesięcy temu, więc czas to powtórzyć.

– Olivia!

– Tak, mamo?!

– Podejdź do mnie! – krzyknęła, a ja zeszłam na dół i stanęłam przed nią. – Mogłabyś zrobić sobie coś do jedzenia, bo mnie i Jacoba nie będzie do późna. Poradzisz sobie?

– Tak, oczywiście – powiedziałam z obojętnym wyrazem twarzy, ale w środku tak naprawdę się cieszyłam, ponieważ będę mogła zrobić tyle rzeczy.

– Ja muszę iść. Do zobaczenia.

– Pa.

Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki na śniadanie oraz kawę. Tak wygląda mój każdy sobotni poranek.

Dla mnie jesteś inny niż wszyscy wyjątkowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz