Rozdział piąty

210 19 10
                                    

Czy to było to życie pośmiertne, zwane kacem? Ból głowy, suchość w ustach oraz gardle i napady gorąca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czy to było to życie pośmiertne, zwane kacem? Ból głowy, suchość w ustach oraz gardle i napady gorąca. Od razu zdarłem z siebie bluzę, by moja skóra mogła oddychać. Tak sobie wyobrażałem piekło, dożyłem tego szybciej niż myślałem. Leniwie przewróciłem się na plecy i zasłoniłem twarz dłońmi. Jedynym zbawieniem było otwarte okno i drzwi balkonowe, dzięki czemu świeże powietrze koiło moje bóle.

Przynajmniej po części.

W szoku też doszedłem do faktu, że nie pamiętam, jak tu się znalazłem. Kompletna pustka, urwany film.

Mam nadzieję, że nie zrobiłem niczego głupiego.

Skupiłem się i zaczynałem sobie przypominać ostatnie wspomnienia. Mikols nalał mi jeszcze jedną szklankę, ale co się działo potem? Ktoś musiał mnie zapewne zaprowadzić do domu i do łóżka. Nie pamiętam, bym był w stanie stać o własnych nogach. Boże, jakie to musiało być żenujące. Miałem szczerą nadzieję, że nikt dla zabawy nie raczył mnie nagrać. Zapadłbym się pod ziemię.

Ktoś zaszeleściał przy drzwiach mojego pokoju. Po chwili te się powoli otworzyły, a w framudze dostrzegłem głowę Tobiasza. Na jego twarzy zagościł niepewny uśmiech. Włosy miał jeszcze nieułożone. Były poprzewracane na wszystkie strony, co dodało mu uroku.

W przeciwieństwie do mnie.

— Jak się spało? — Pozwolił sobie wejść do środka i usiąść na łóżku.

— Bywało lepiej. — Głupio się zaśmiałem, ale szybko tego pożałowałem, ścisk na skroni stał się nieznośny. Przycisnąłem dwa palce, by pozbyć się bólu.

— Weź tabletkę, powinno być lepiej. — Podał mi ją oraz butelkę z wodą.

— Dzięki. — Kiwnąłem głową i przyjąłem te cenne dary. — O której wychodzimy? — Miałem nadzieję, że nie muszę się spieszyć, bo pewnie bym zemdlał gdzieś po drodze.

— Spokojnie, jeszcze jest czas. — Uśmiechnął się. — Mamy z dwie godzinki.

— Zdążę dojść do siebie. Muszę tylko wziąć zimny prysznic. — Westchnąłem. — Co się ze mną stało? — Zapytałem głupio się śmiejąc. Blondyn pokręcił głową.

— Nie tylko z tobą. Mikols też nie mógł ustać na nogach. — Machnął ręką. Trochę mnie to uspokoiło, że nie tylko mnie poskładało.

— Ostatni raz z nim pije. — Mruknąłem zakładając ręce na piersi.

— W każdym razie zaprowadziłem cię tutaj i przypilnowałem, żebyś nic sobie nie zrobił. — Podrapał się po brodzie i odwrócił wzrok.

Zamknąłem oczy próbując skojarzyć cokolwiek. Nadal nic.

— Zrobiłem z siebie debila? — Zapytałem w prost, tylko to mnie w zasadzie interesowało.

— Byłeś grzeczny. — Jego głupi uśmiech absolutnie nie był wiarygodny. Sam chyba jednak wolałem żyć w szczęśliwej bańce, że po prostu się nawaliłem i poszedłem spać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tobir ~Secrets~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz