6.

19 2 16
                                    

TONY

Kurwa. Czemu akurat ona?

Powrót do formy był niezbyt ciężki. Chociaż nie ćwiczyłem ponad miesiąc to nie spadłem zbytnio na formie.

Martwię się o rodziców, rodziców Charlotte i o samą Charlotte. Chociaż pałamy do siebie nienawiścią to jest ona nawet powiedziałbym, że dla kimś ważnym w moim życiu. W końcu znamy się już trzynaście lat.

Byłem właśnie na treningu. W chuj mi tego brakowało, miałem zwolnienie lekarskie jeszcze przez tydzień od wyjścia ze szpitala.

Zmierzałem właśnie w kierunku głównego budynku. Byłem zmęczony treningiem, ale było mi dobrze.

Cały czas myślałem o Charlotte. Co jeśli ona znowu zrezygnuje z czegoś, bo się boi? Co jeśli jej rodzina sobie nieporadzi z Taylorem? Pytań miałem jeszcze więcej.

Po prostu martwiłem się o nią.

                                  ***********

Był już wieczór, dzisiaj była zorganizowana impreza u jednego chłopaka z mojej drużyny. Stwierdziłem, że na nią pójdę, w sumie nie miałem nic innego do roboty.

Siedziałem od godziny na imprezie, nic ciekawego na razie się nie działo.

Nagle zauważyłem Charlotte, szła z jakąś koleżanką. Wyglądała przecudownie. Jej niezbyt długie blond włosy miała spięte klamrą.  Chudą sylwetkę dziewczyny opinała czarna miniówka, a na nogach miała nie za wysokie też czarne szpilki.

Kurwa, czemu ja o niej myślę w taki sposób, przecież my się nawet nie lubimy.

- Część, stary! - z zamyślenia wyrwała mnie organizator imprezy - Thomas.

- Hej - odpowiedziałem mu tylko.

Dziewczyna zniknęła mi z oczu, przeklnąłem w myślach. Szukałem jej wzorkiem, ale nie gdzie jej nie wiedziałem.

- Kogo tak szukasz? - zapytał chłopak.

- Laski, z którą się dzisiaj prześpię - odpowiedziałem mu kłamstwem.

Thomas po chwili rozmowy ze mną odszedł. Byłem już trochę wstawiony, stwierdziłem, że pójdę na prowizoryczny parkiet.

Pomieszczenie od tańczenia było zapełnione ludźmi. Nagle zauważyłem Williams płynnie poruszała biodrami, wyglądała pięknie. Większość chłopków patrzyło na nią z zachwytem. Nie powiem wkurwiło mnie to.

Nic nie miałem do stracenia, więc podszedłem do niej i oplotłem jej talię swoimi umięśnionymi rękami. Chyba się przestraszyła, ale nie odsunęła się. Dalej tańczyła tak samo.

Była idealna. Kurwa, nie mogę tak o niej myśleć, przecież my się nie lubimy.

Odsunąłem się po chwili, dziewczyna wyglądała trochę na zaskoczoną. Nie mogłem tak robić, nie mogłem się do niej zbliżać, ale...

Chęć pocałowania jej była zbyt duża.

Poszedłem do kuchni i nalałem sobie trunku, napój przyjemnie palił moje gardło. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna, totalnie nie mój typ. Niska, rudowłosa, ubrana w zieloną sukienkę sięgającą jej do połowy ud.

Moim typem jest Charlotte, idealna.

- Hej przystojniaku, zatańczymy? - spytała pijackim tonem rudowłosa.

- Nie - odpowiedziałem tylko i odszedłem od niej. Stwierdziłem, że pójdę na pole się przewietrzyć.

Zdecydowanie potrzebuje seksu, tylko z kim? Char się na pewno nie zgodzi, a z nikim innym bym tego nie chciał.

W pewnym momencie Luk podszedł do mnie i się mnie spytał:

- Grasz w butelkę?

Pokiwałam twierdząco głową i poszedłem za chłopakiem.

W kółku siedział Williams ze swoją koleżaneczką i jacyś chłopacy, poznawałem ich większości, bo grali ze mną w drużynie. Usiadłem na przeciwko Charlotte. Pierwszy zakręcił mój przyjaciel i wpadło na jaki mniemam Olivię.

- Pytanie czy wyzwanie? - spytał chłopak.

- Pytanie.

- Byłaś kiedyś w trójkącie? - zapytał Luk.

- Nie - odpowiedziała mu dziewczyna.

Gra trwała już chwilę. Teraz kręcił znowu Luk. Trafiło na mnie.

- Pytanie czy wyzwanie? - spytał.

- Wyzwanie - odpowiedziałem pewnie.

- Pocałuj osobę, na przeciwko ciebie. 

I wanna be yours Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz