Ty to nawet spoko jednak jesteś

229 11 3
                                    

Odpowiedzi się nie doczekałam. Cegła wskoczył na parapet i wszedł do mojego pokoju.

-No nawet ładny masz ten pokój.

Ocenił rozglądając się.

-Odpowiesz mi do cholery na moje pytanie?

-A no, pogadać przyszedłem.

-Nie mamy o czym.

-Po co kupiłaś towar od Dantego?

Japierdole co mu do tego, nie jego interes.

-A czemu niby nie? Nie powinno cię to nawet interesować

-To jest niebezpieczne

-Woow serio? Nie wiedziałam. Może powinieneś pójść podzielić się tym odkryciem z innymi, napewno w szoku będą.

-Martwie się o ciebie

-Nawet się dobrze nie znamy żebyś miał się o mnie martwić, wszystko ze mną w porządku i to ty przesadzasz.

-Mhm, ta.

Rozglądał się dalej po pokoju. Jego wzrok przykuła apteczka leżąca koło biurka.

-Po co ci apteczka?

-W razie wypadku, co cię to tak interesuje, co?

Ciekawiła mnie jego odpowiedź, w końcu to nie powinno go interesować. Ja mu do prywatnych spraw nie zaglądam, a on się zachowuje jakby miał jakiś wpływ na moje życie. Aktualnie jedyne co z nim robi to komplikuje.

-Nie wiem, okej? Zapomnij o tym.

-Eee okej?

Spod mojej poduszki usłyszeliśmy pisk. O kurwa. Zapomniałam że kot jest w łóżku. Podeszłam czym prędzej podniosłam poduszkę.

-To twój kot?

-Nie, ukradłam wiesz? No raczej że mój.

Cegła się zaśmiał i podszedł do kota, który wybałuszył oczy gdy zobaczył chłopaka i czym prędzej się za mną schował. Nie zdążyłam nic zrobić bo moja ciocia mnie zawołała.

-O kurwa, dobra, weź tu poczekaj

Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni w której czekała na mnie ciocia.

-O już jesteś, chodź mi do stołu nakryj.

Odpowiedziałam mruknięciem i zabrałam się za nakrywanie do stołu, gdy nakryłam ciocia dała mi jakieś ciastka żebym sobie zjadła. Mam całą szafkę słodyczami od niej których nawet nie ruszyłam. Udałam się do pokoju, gdy weszłam zobaczyłam cegłę na moim łóżku bawiącego się z kotem.

-Widzę że się polubiliście.

Gdy cegła odwrócił się w moją strone kot wykorzystał sytuację i podrapał mu szyję.

-No jednak niezbyt.

-Co za parszywiec wredny, przed chwilą mruczał gdy go głaskałem.

-No cóż

-Ja już zwijać będę

Boże myślałam że już sobie nie pójdzie.

-Spoko

Wstałam żeby się z nim pożegnać, ale przypomniałam sobie że go nawet nie lubię więc tak staliśmy i na siebie patrzeliśmy przez dobrą minutę.

Nagle podszedł i mnie lekko objął jedną ręką, gdy poczułam jego perfumy myślałam że po prostu padnę. Oddałam lekko uścisk i chłopak wyszedł.

Gdzie Cię kochać?//Cegła x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz