~2~

11 3 2
                                    

Otwieram niepewnie białe drzwi. Zostawię tą sprawę na jutro, założę się, że nie będę mógł przez to spać... no ale już mniejsza z tym. Po wejściu do pokoju, biały kolor zaczyna aż kłuć w oczy. Będę musiał wprowadzić wieeele zmian. Rozglądam się po pokoju. Jedyno słowo która opisuje to miejsce to... tragedia. Totalnie nie mój styl. Wszytko takie białe, czyste, brak walających się śmieci, idealnie pościelone łóżko...

No niestety, trzeba się z tym pogodzić. Postanawiam położyć się już spać, nie wiem jak ale jestem mega śpiący, a jeszcze jest dzień. To niebo źle na mnie wpływa.

Następnego dnia budzę się koło dziewiątej, obudzony jakimiś dzwonami. Od razu przeklinam, po raz kolejny fakt, że się tu znalazłem. Wstaję ospale z łóżka i kieruje się do kuchni. Wyciągam szklankę i nalewam sobie wody, po czym włączam czajnik. Siadam na kanapie i daje nogi na niski stolik kawowy, sięgam po pilot i włączam pierwszy lepszy program.

W telewizji lecą jakieś wiadomości czy coś. Kobieta w białej szacie i z złotymi elementami mówi coś o przeludnieniu piekła. Tylko po co ona o tym gada? Jesteśmy w niebie, kogo to interesuje? Przełączam program w poszukiwaniu czegoś w miarę ciekawego.

W końcu rezygnuje, i tak nie znajdę tu nic ciekawego. Zaglądam do szafy i szukam czegoś co wygląda w miarę po ludzku. Decyduje się na szarą bluzę i krótkie niebiekski spodenki, zakładam do tego jeszcze złoty naszyjnik żeby dodać stylu i wychodzę z tego tragicznego mieszkania.

W korytarzu aż się roi od innych obywateli, próbuję jakoś przecisnąć się do wyjścia a przy tym nie wpaść w jakaś rozmowę.

Idę przed siebie, przepychając się przez tłumy. Po chwili czuje jak ktoś popycha mnie do przodu, od ruchowo się obracam z zamiarem wydżeć się na niego, jak chodzi, ale nie widzę nikogo kto byłyby mną chociaż trochę zainteresowany więc odpuszczam.

Widzę przesuwne drzwi ozdabiane złotymi elementami, przyspieszam kroku i kieruje się w tamtą stronę.

Za drzwiami znajduje się opustoszały pokój z pełną ilością dziwnych światełek i przełączników. Spoglądam za siebie i widzę napis ,, nieupoważnionym wstęp wzbroniony".

Nie przejmuje się tym za bardzo, jak jeszcze żyłem zawsze chodziłem tam gdzie mi nie wolno.

Idę dalej i znajduje następne drzwi. Nasiąkam klamkę, no ale jest zamknięta na klucz. Ja już mam na to sposób, wyciągam wsuwkę ze włosów i władam do zamka. Łatwiutko się otwiera.

Pokój wygląda jak czyjaś pracownia, wszędzie walają się kartki i zdjęcia połączone czerwoną nitką.

Nici prowadzę do jednego zdjęcia z budynkiem na tle czerwonego nieba. Po ścianie są ponaklejane zdjęcia jakiś demonów.

—A może tak, zrobić tu mały rozpierdziel?....— pytam sam siebie. W końcu coś co umiem robić.

Zaczynam przeszukiwać szuflady i wyrzucam większość papierów. Znajduje stos jakiś rysunków, sporo ich... Wszystkie jakby zrobione do czegoś na kształt prezentacji?

Nagle słyszę kroki dwóch osób i ich stłumione kroki, jedyne wyjście to te przez które wszedłem a oni właśnie mają zamiar przez nie wejść! Szukam szybko jakieś prowizorycznej kryjówki. Kiedy już mam chować się za jakąś firaną rozciągniętej na jakiejś ścianie, do pokoju wchodzi dwójka aniołów wyższej rangi. Jeden z nich ma na sobie czarną maskę i szatę do ziemi, drugi anioł to kobieta, ma szare, krótkie włosy i ciemno szary strój.

Zapada cisza, chyba zauważyli bałagan, no trudno go było nie zauważyć.

—Ktoś tu był— odezwała się, specjalista od spraw oczywistych.

—Widzę przecież. Musi tu jeszcze być nie miał jak uciec— zaczyna przechadzać się po pokoju, próbuję oddychać jak najciszej ale nie wychodzi mi to, mój oddech jest nie równy a serce bije chyba z kilka set razy na sekundę.

Widzę jego cień na zasłonie. Dosłownie zaraz umrę drugi raz. Zapada chwilowa cisza, trwająca niby kilka sekund ale dla mnie to były wieczności. Kiedy już zdawało mi się, że odpuścili, pani specjalistka z impetem odsłania zasłonę i chwyta mnie za ramię ciągnąc na środek pokoju. Kuźwa mogłaby chociaż trochę lżej trzymać, zaraz mi rękę zgniecie.

—Mam kogoś- zwraca się do drugiej osoby, która była zajęta zbieraniem kartek.

—Kto to jest?— pyta z wyraźnym ,,mam na to wyjebane,, na twarzy.

—Anioł z najniższą rangą, czuć jeszcze od niego woń śmiertelnego świata.

—Ej, aż w takiej melinie nie mieszkałem— wtrącam się im w rozmowę, może i mieszkałem na zadupiu no ale aż tak tam nie jebało.

—Ty w ogóle wiesz z kim rozmawiasz?— podchodzi do mnie i zniża się do mojego wzrostu.

—Z jakąś specjalistką od spraw oczywistych, która zaraz zgniecie mi rękę i jakiś typkiem który zachowuje się jak by miał trzy razy większe ego niż poziom IQ— odpowiadam z wkurzjacym uśmiechem.

—Widać, że nie masz za grosz szacunku... Jak ty się w ogóle do mnie odzywasz, naprawdę nie wiesz z kim rozmawiasz? Wyobrażasz sobie, że powstałeś tylko dzięki mnie? Jestem jebanym panem wszystkich kutasów!— [ cringuję pisząc to ] patrzę na niego z wypisanym ,,co ty do mnie pierdolisz" spoglądam na panią specjalistów obok mnie, która zachowuje się jakby do tego przywykła, współczuję takiego towarzystwa.

—Ty masz coś nie tak z mózgiem?— pytam. Po prostu wstyd za niego.

—Jesteś bezczelny!— wydziera się na mnie. Jeżeli uważa, że to co mówię jest bezczelne to lepiej niech nie słyszy tego co myślę.

—A ty pojebany!

—Japierdziele jak ty się niby do nieba dostałeś!?

—Siebie zapytaj!

—Uspokójcie się, oboje!— odzywa się w końcu pani specjalistka.

—Naaaaaah— stęka pan król parówek.

—Ciebie bierzemy ze sobą, musisz zapłacić za włamanie się na niedozwolony teren oraz za niestosowne odzywanie się do wyższych rang— mówi do mnie po czym zwraca się do tego chuja obok mnie— a ty się weś uspokój, niszczysz naszą reputację.

—A nie możecie mi chociaż ten jeden raz odpuścić, jestem tu drugi dzień! Miałem prawo nie widzieć!— co z tego, że dużymi literami było napisane, że zakaz wstępu. Ja ślepy jestem nic nie poradzę.

Zapada chwilowa cisza. Po chwili ciągnie mnie na drugi koniec pokoju i idzie do swojego towarzysza. Rozmawiają ze sobą przyciszonym i głosami jakby o czymś negocjowali. Jedyne co udało mi się usłyszeć, to ,,nie chce mi się siedzieć na tych nudnych rozprawach, weźmy mu raz odpuśćmy, jak się znowu powtórzy to go wyrzucimy i niech se spada do piekła...".

Jest! Ja to mam szczęście. Po chwili zwraca się do mnie i mówi że mogę iść. Chyba nigdy nie byłem tak z siebie dumny.

Łatwiutko z nimi, no to czas trochę pozwiedzać!


Jak to jest być aniołem... w piekle?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz