~3~

11 3 1
                                    

Wychodzę z budynku na zatłoczoną ulicę i ruszam gdziekolwiek byle by najdalej z od tego miejsca.

Idąc zastanawiam się kto to tak właściwie był? Bo na pewno nie jakiś ,,król kutasów,, , typ ma coś nie tak z głową, na pewno. Ale na pewno ta kobieta była jego prawą ręką, no to moment, dlaczego ona mu rozkazywała? Może są przyjaciółmi? Nie, ten gościu nie wyglądał na kogoś kto dał by sobie pomiatać jakąś służącą, nie, nie, nie. A może jest po między nimi coś więcej? Taa, na pewno coś więcej. Dobra, może przestanę o tym myśleć, pewnie kiedyś się dowiem.

Idę dalej przed siebie. Nie mam pojęcia gdzie, no ale mniejsza o to. Po kilku minutach spacerku, wiedzę przed sobą nie wysoki budynek do którego pchają się ludzie jak mrówki do cukru. No nie byłbym sobą, gdybym tego nie sprawdził.

Przepycham się przez tłumy i próbuje dostrzec czym tutaj handlują. Jak się okazuje, jest to biblioteka a ja debil wszedłem na dział religijny. Boże... czemu ja tu jestem? Próbuję dotrzeć na inny dział. Po dwóch minutach przepychania się przez tłum docieram na dział pod nazwą ,,kryminały i fantastyka" niuch niuch czuć rządzę krwi z tego działu. Uwielbiam książki tego typu.

Chyba nikt tu dawno nie był, tyle kurzu, zaraz zacznę kichać i gówno będzie z czytania. Kiedy wchodzę kilka metrów dalej i od razu jest ciszej, i milej. Dział wydaje się nie mieć końca, ciągle tylko zakręty, tu w lewo tam w prawo. Oj, chyba z stąd nie wyjdę dzisiaj.

Zagłębiając się bardziej w ten labirynt, czuje się jak bym znajdował się na odludziu. Po pewnym czasie słyszę czyjeś zagłuszone kroki. Czyli nie jestem tu sam. To w sumie dobrze, może w końcu znajdę kogoś normalnego.

Ruszam dalej, do miejsca skąd dobiegają kroki. Chwilę później słyszę jak ktoś nuci jakąś piosenkę. Chyba ją znam... tak, chyba No Friends. Zajebista piosenka, dawno nie słyszałem.

Wychylam się zza regału, po drugiej stronie stoi wysoki chłopak, w szarej bluzie i bardzo hot mordzie.... Co taki gość tu robi. Czekaj co on za książkę trzyma... o chuuuj.... ,,Zły Król" boże jaka ta książka jest świetna. Nie dość, że przystojny, dobry gust muzyczny to jeszcze wie jakie książki opłaca się czytać.

Ej, zagadać do niego? Nie no, nie mam szans. Ktoś taki jak ja, niski gnom wkurzający w chuj z inteligencją zbyt niską, razem z jakimś przystojnym chłopakiem z metrem osiemdziesiąt, dobrej budowy?.... No nie, nie widzę tego.

Stoję tak kilka minut, po chwili chłopak odwraca się, widząc moją brzydką mordę na której z jakiś chujowych przyczyń zrespiły się jakieś gówniane niebieskie plamy, tak samo jak na całym ciele, no ja nie wiem czym sobie zasłużyłem na taki zły wygląd.

Od razu chowam się za regałem. Kurwa nieee... zauważył mnie, pewnie przestraszył się mojej mordy i teraz gdzieś ucieknie i już nigdy go nie spotkam. Czemu nawet po śmierci muszę mieć takiego pecha?

Słyszę jak zbliża się do mnie niepewnym krokiem. No nie no, gościu będziesz tego żałować... Szukam jakieś innej kryjówki ale chuj pusta przestrzeń, gość mnie znajdzie od razu. Mogę tylko przygotować się na upokorzenie.

Kiedy sobie tak rozmyślam, czuję czyjąś dłoń na ramieniu. Kurna no zawału dostanę i umrę po raz drugi. Odruchowo zakładam kaptur na głowę naciągając go jak najbardziej na twarz, czemu nie pomyślałem o tym szybciej.

—Won... — odzywam się pierwszy odwracając głowę żeby tylko mojej mordy nie zobaczył. Słyszę cichy chichot. No pierdolnę go jak się nie zamknie...

—Heh, może by tak zacząć trochę grzeczniej? — odzywa się, serio zaraz go walnę.

— Jakie kurwa grzeczniej, człowieku weś się od mnie odwal.

— Uuu, buntownik.

— Jak się nie zamkniesz, to serio cię walnę i umrzesz drugi raz. — po tych słowach staram się trochę odsunąć ale ten debil mnie trzyma, no co on ode mnie chce?

— Ależ się boję— odpowiada ironiczne— to ty powinieneś się bać, jak raz na ciebie doniosę to wylecisz do piekła.

— Tam chociaż nie będzie ciebie, wiec wyjdzie na plus — cięta riposta, a masz chuju.

Chwilowo zapada cisza, gość nie ma co odpowiedzieć, no cóż ze mną się nie zadziera. Po raz drugi próbuje się odsunąć ale widać, że chyba nie będzie dana mi taka łaska. Typek chyba się nad czymś zastanawia, myśli pewnie jak by tu się odgryźć... 

  — Właściwie co ty tutaj robisz? — odzywam się pierwszy nie dając mu szansy dojść do słowa. 

— Jak to co? Poluję na takich idiotów jak ty, żeby potem zachować się jak jakaś pierwsza lepsza sześdziesiona. — odpowiada trochę ironicznie, ale na pewno tak nie jest, ja już mam na to dowody. 

— Ta? To czemu wybierałeś sobie książki, które z resztą nie mają chyba, żadnego powiązania religijnego, ktoś taki jak ty, chyba powinien robić... hmm... coś bardziej pożytecznego? — nie są to jakieś twarde dowody... ale zawsze coś. 

— Skąd niby wiesz co to za książka? 

— Czytałem, a skąd niby miał, bym wiedzieć? Weś ty trochę pomyśl.  — tak się wkręciłem w naszą rozmowę, że nawet nie zauważyłem, że zacisk jego ręki trochę zelżał, korzystam z okazji i wyrywam się, cofając się, aby wyregulować odległość między nami, im dalej od niego tym lepiej. 

— Przecież myślę, idioto!  — odpowiada już trochę podenerwowany. 

— Nie jestem przekonany... Ech, to ja cię może zostawię, samego bo czuję, że im dłużej z tobą przebywam tym bardziej moje IQ się obniża.  — teatralnie się obracam i odchodzę.

Kiedy udaje mi się wyjść z tego labiryntu,  jestem już przed budynkiem, od razu zastanawiam, czemu nie powiedziałem różnych rzeczy... A tyle miałem pocisków zapisanych. Okej... czas wyruszyć w inne miejsce, tylko gdzie by tu się pokierować? Ach, już wiem, mam idealny nastrój, żeby komuś dowalić moimi pociskami, więc mogę iść i dowiedzieć się o co chodzi z moim niby nieznajomym sąsiadem...    



Jak to jest być aniołem... w piekle?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz