Rozdział 4

15 5 1
                                    

- Bella -

Zaczesałam włosy do tyłu i związałam je w idealnego koka baletowego. Następnie chwyciłam lakier i spryskałam nim włosy, dbając, aby żaden niesforny kosmyk nie wyszedł z upięcia. Dodatkowo, umieściłam spinkę w kształcie czarnej róży na kokardzie, nadając całej fryzurze estetyczny wygląd. Przed lustrem starannie wygładziłam czarną, elegancką sukienkę, oddychając z ulgą, kiedy zauważyłam, że leży idealnie.

Nagle, w białych drzwiach mojej sypialni pojawił się James, ubrany w dopasowany garnitur.

- Gotowa? – zapytał, szybko oceniając mój wygląd.

Ostatni raz zerknęłam w lustro, po czym schyliłam się, aby założyć płaskie, czarne baleriny. Skinęłam głową na znak zgody i ruszyłam za Jamesem do przedpokoju.

- Och, poczekaj sekundę. Zapomniałam torebki – powiedziałam, zatrzymując go i natychmiast wracając do sypialni.

Odszukałam wzrokiem małą kopertówkę, przeszukując pomieszczenie. Znalazłam ją w końcu pod kołdrą, obok kosmetyczki z lekami. Jednak, gdy się schyliłam, aby ją wziąć, moje oczy natknęły się na opakowanie leków na uspokojenie. Zawahałam się, a moja dłoń zatrzymała się nad opakowaniem.

- Bella, idziesz? – usłyszałam głos Jamesa, który natychmiast mnie otrzeźwił.

- Idę! – odpowiedziałam, chwytając lek i szybko wrzucając go do torebki.

Zamykając szybko zapięcie torebki, podążałam za Jamesem w kierunku windy. Wcisnęłam jej przycisk, gdy James przekręcał klucz w drzwiach.

Po minucie usłyszałam charakterystyczny dźwięk windy, która nareszcie przyjechała na szesnaste piętro. James przepuścił mnie w przejściu, a ja wcisnęłam odpowiedni przycisk garażu. Poczułam dreszcz niechcianych emocji, gdy winda zaczęła zjeżdżać na dół apartamentowca. Serce biło szybciej, a dłonie lekko się trzęsły. Wiedziałam, że gdy tylko drzwi się otworzą, będę musiała stawić czoła temu, co miało nastąpić.

Spotkanie z rodzicami Jacoba i Jamesa. W rocznicę śmierci ich młodszego syna.

Spojrzałam na bruneta obok siebie, próbując ukryć swoje zdenerwowanie. James przeglądał coś na telefonie, a ja mogłam domyślać się jedynie, że sprawdzał skrzynkę pocztową. Mieszkałam z nim niecałe dwa tygodnie, a pierwsze co zauważyłam, to to, że ten człowiek zawsze był w pracy. W nocy, o północy był gotowy usiąść do komputera i analizować akty sprawy, nad którą pracował. Odwrócił głowę, przyłapując mnie na gorącym uczynku.

- W porządku? – zapytał, chowając smartfona do kieszeni marynarki – Jak się dzisiaj czujesz?

- Mogło być lepiej. Nienawidzę tego dnia – mruknęłam.

Drzwi windy otworzyły się, odsłaniając lobby apartamentowca. Jedne drzwi dzieliły nad od podziemnego parkingu. James ponownie przepuścił mnie w drzwiach, po czym szybko doszliśmy do zaparkowanego granatowego McLarena. Poczułam się trochę lepiej, gdy wsiadłam do samochodu, a moje plecy dotknęły wygodnego oparcia. James okrążył samochód i zajął miejsce za kierownicą. Samochód zarył, wydając charakterystyczny dźwięk sportowego silnika, a brunet zręcznie wycofał z miejsca i opuścił parking.

Rozświetlone ulice Nowego Jorku migotały przed moimi oczami, gdy miasto szykowało się na wieczór. Mimo że był to czwartek, jak w Los Angeles, życie w Nowym Jorku nigdy się nie zatrzymywało. Potwierdzeniem tego były nieuchronne korki na ulicach. Otwierając okno samochodu, chciałam poczuć świeże powietrze, ale moje dłonie wciąż drżały, a ja nie mogłam tego opanować. Pierwsze klaksony zniecierpliwionych kierowców rozbrzmiały pięć minut po naszym wyjeździe z budynku. Z ledwością powstrzymałam uśmiech, gdy James zaczął wygłaszać kaskady przekleństw na "niewykwalifikowanych kierowców", którzy jego zdaniem zatłaczali ulice.

Poza Granicami Cieni (Blask i Mrok #2)| W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz