Rozdział 1

20 6 0
                                    

- Bella -

Przekręciłam się na drugi bok, układając dłonie pod głową i podkurczając nogi do samych piersi. Ciemną sypialnię nie rozświetlało żadne światło. Przed pójściem do łóżka zasłoniłam okna firankami, aby nie było szans na najmniejszy przebłysk. Ciemność wraz z tabletkami nasennymi z apteki zazwyczaj pomagała mi zasnąć, jednak od dłuższego czasu nawet ta najprostsza czynność sprawiała mi trudność. Wpatrywałam się w jeden punkt, rozmyślając.

Gdybym tylko wiedziała, wszystko zrobiłabym inaczej. Gdybym tylko mogła, cofnęłabym czas. Gdybym tylko miała opcję, aby oddać duszę i przywrócić cię do życia, zrobiłabym to.

Łzy samoistnie spłynęły po moich policzkach, a szloch wypadł z gardła. Dreszcz wstrząsnął moim kruchym ciałem. Było mi zimno, lecz leżałam pod kołdrą, a był sierpień. Próbowałam powstrzymać płacz, który był oznaką mojej przegranej, jednak było to niemożliwe. Coraz głośniejsze sapnięcia opuszczały moje usta, a gorzkie łzy weszły z nimi w kontakt. Trudniej było mi oddychać i odzyskać normalny rytm serca. Przed oczyma powstawał obraz Jacoba, a ja upadałam. Upadałam na kolana przed Bogiem, prosząc o jeszcze jedną chwilę ze swoim chłopakiem.

Nie dawałam rady się uspokoić. Płakałam, nie mogąc pohamować głośnego szlochu. W końcu przewróciłam się na brzuch i chwyciłam poduszkę, w którą zaraz wcisnęłam twarz. Oddech przychodził i odchodził. Brakowało mi spokoju, którego nie odczuwałam od niemal roku. Cierpliwie czekałam, kiedy atak minie. Poduszka zagłuszała dźwięki opuszczające moje gardło.

Za ścianą w pokoju spał James. A ja jako jego nowa współlokatorka nie chciałam robić mu problemów i wyrywać ze snu w środku nocy. Nie wiem ile czasu upłynęło, gdy histeria zamieniła się w ciche łkanie. Owinęłam się szczelniej pościelą, próbując ukryć się przed życiem.

Zamknęłam ciężkie powieki, w krótce oddając się snu, który tak naprawdę nie był snem. Ten stan, który przybierał formę oszusta dla mojego organizmu był płytki, nietrwały i niespokojny. Od miesięcy nie dawał mi uczucia pełnego wypoczynku. Dlatego nawet po niby przespanej nocy chodziłam niewypoczęta, zdenerwowana i ogólnie wyglądałam jak trup.

Ciche pukanie wyrwało mnie z nietrwałego snu. Od razu otworzyłam oczy i przetarłam dłonią twarz. Głowa niezmiernie pobolewała, a skronie pulsowały. Spojrzałam na białe, drewniane drzwi mojej sypialni, które nieznaczenie się uchyliły. W progu ujrzałam męską sylwetkę.

Podparłam się o przedramiona i uniosłam do siadu. James wszedł do pokoju, zauważając, moje zmieszanie. Czyżbym go jednak obudziła?

Podszedł do szarej zasłony i jednym ruchem odsłonił okno. W jednej chwili sypialnia została rozświetlona słońcem. Zmrużyłam oczy, nieprzygotowana na tę nagłą zmianę.

Chłopak stał przede mną w szarych dresach, luźnym podkoszulku, a na stopach miał klapki z logo Armani. W tej wersji nie przypominał adwokata. Mierzyliśmy się wzrokiem. Byłam zmieszana rzeczywistością. Jakim cudem w ciągu pięciu minut z nocy nastał dzień?

James uśmiechnął się lekko, po czym przysiadł na materacu.

- Obudziłem cię? – zapytał zachrypniętym głosem.

- Nie – westchnęłam. Sięgnęłam po butelkę wody, stojącą na nocnym stoliku obok łóżka.

- Muszę iść dziś wcześniej do biura. Pomyślałem, że cię o tym uprzedzę – powiedział, dokładnie mi się przyglądając. Skinęłam głową i jednym łykiem pochłonęłam połowę zawartości butelki – Ciężka noc?

Poza Granicami Cieni (Blask i Mrok #2)| W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz