Rozdział 8

244 24 2
                                    

Elena

Od tego dziwnego snu minęło kilka dni. Chase oczywiście nie dawał mi spokoju i przy każdej możliwej okazji wypytywał mnie o tego chłopaka, zupełnie jakby pisał książkę i za nic nie chciał tego rozdziału opuścić. Simon podejrzliwie na mnie patrzył, jakbym miała coś na sumieniu i próbował dowiedzieć się co. Pytania nie ustawały, a ja nawet nie potrafiłam odpowiedzieć na ich pytanie: Jak ma na imię? Gdzie mieszka? Czym się zajmuje? Ile ma lat?

Skąd mam to wiedzieć?!

Widziałam go kilka razy i zamieniliśmy kilka zdań, a oni prowadzą swoje dochodzenie jakbyśmy mieli za chwilę być małżeństwem i staniemy przed ślubnym kobiercem. Miałam dosyć tego domu wariatów i potrzebowałam ucieczki stąd jak najszybciej! Oczywiście Miranda okazała się jak zwykle moim wybawieniem i zbajerowała Chase'a. Nie mam zamiaru wnikać w jaki sposób. W ten weekend jedziemy nad jezioro w środku lasu. Bez ludzi, ochroniarzy, tylko my we dwie i nikt więcej. Nie będzie moich braci, tego chłopaka, odpocznę, napijemy się wina. Oczami wyobraźni widziałam siebie na piasku z lampką czerwonego wina, ogniskiem i delikatną melodią wydobywającą się z telefonu. Nie mogę się doczekać. Miałyśmy wyjechać w piątek po szkole, a do tego dnia brakowało jeszcze dwie doby. Nie mogłam się doczekać, a teksty Mirandy, która mówiła co ma zamiar robić tylko nakręcały podekscytowanie.

Czas ciągnął się w nieskończoność, a Pani Smith tego nie ułatwiała w żadnym stopniu. Niezapowiedziane kartkówki, referat o jakimś ważnym wydarzeniu, odpowiedzi przy tablicy i karny sprawdzian za rozmawianie na lekcji i ignorowanie nauczyciela, jak to ujęła, mieliśmy pisać właśnie w piątek. Myślałam, żeby zrobić sobie dłuższy weekend i tego dnia nie pojawić się w szkole, ale jak szybko ten plan pojawił się w mojej głowie, tak szybko wyparował. Raz Michael tak zrobił, że pojawił się na wszystkich lekcjach oczywiście oprócz historii, a jego karą była odpowiedź przy tablicy. Co lekcje. Przez dwa tygodnie. Nie miałam zamiaru ryzykować.

Najwidoczniej ktoś tam u góry mnie lubił, bo dyrektor zaplanował próbę ewakuacji szkoły podczas pożaru, a gdy wróciliśmy do klasy to zostało około dziesięć minut lekcji, więc sprawdzian nas ominął. Oczywiście nie obyło się bez oskarżania i teorii spiskowych uczniów z dyrektorem według Smith. Nie mieliśmy zamiaru wyprowadzać ją z błędu, bo z doświadczenia widzieliśmy, że wyszlibyśmy na tym jeszcze gorzej.

Po powrocie do domu zaczęłam się pakować do małej torby. Strój kąpielowy, szorty, bluzka na krótki rękaw, jakaś koszulka do spania, kosmetyki i kilka innych rzeczy po kilkunastu minutach znalazło się w środku. Po chwili byłam przy drzwiach i czekałam za Mirandą, bo pisała, że będzie punktualnie o piętnastej, a minęło właśnie piętnaście minut od wytyczonej godziny. Nic specjalnego.

Usiadłam na kanapie obok moich braci, którzy musieli mieć dziś mniej pracy, bo obaj byli ubrani w krótkie spodenki i oglądali jakiś mecz.

- Uważaj na siebie i w razie co masz dzwonić. – mruknął Simon zajadając się naleśnikami.

Hailie siedziała obok niego wtulona w jego bok i widziałam, że zaczyna przysypiać. Nie ukrywam, ale był to mega uroczy widok.

- Dobrze, tato. – powiedziałam, a na moich ustach pojawił się łobuzerski uśmiech, gdy Chase parsknął śmiechem.

- Dobrze, tatusiu. – zaczął przedrzeźniać mnie Chase.

Zaśmialiśmy się w głos, wyrywając ze snu Hailie, która jęknęła pod nosem. Spojrzała na nas wszystkich, a my byliśmy w nią wpatrzeni, w szczególności Simon. Zupełnie jakby świata poza nią nie widział, więc albo skończy się to ślubem, albo szpitalem psychiatrycznym dla niego. Na jej policzkach wykwitł rumieniec, kiedy spojrzała na mojego starszego brata, a następnie ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi, szepcząc coś do jego ucha. Pokiwał głową, a następnie wstał ze swojego miejsca, wziął dziewczynę w ramiona i udał się na piętro w domu.

(Nie) Nienawidzę Cię!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz