Rozdział 23

64 1 0
                                    


Hope

Ta noc była najlepszą nocą w ostatnim czasie. Zero koszmarów. Spokojny sen przez tyle godzin. A wszystko to zasługa Mansona. Już nie miałam wyrzutów sumienia, że poprosiłam go o wspólną noc. Tego ranka uświadomiłam sobie kolejną rzecz. On jest dla mnie ważny.

Obudziłam się ale niestety po drugiej stronie łóżka nie wyczułam ciepłego ciała mężczyzny. Zrobiło mi się smutno bo liczyłam na to, że obudzimy się wspólnie ale nie mogę tego od niego wymagać.

Wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Lubiłam odświeżyć się przed pracą bo dodawało mi to energii. Zrobiłam makijaż i wyszłam do garderoby która przynależała do mojego pokoju. Przez pierwsze pięć minut stałam i po prostu tępo patrzyłam się na wszystkie wieszaki nie wiedząc co na siebie włożyć. Pogoda była piękna więc nie chciałam zakładac czegoś w czym czułabym się niekomfortowo zwłaszcza, że jadę dziś do firmy.

Finalnie zdecydowałam się na czarną zwiewną sukienkę. Dobrałam tego samego koloru torebkę i buty które były już moim klasycznym elementem. Czarne martensy. Były kosmicznie wygodne a co najważniejsze pasowały do wszystkiego. Włosy związałam w kucyk i znalazłam jeszcze kolczyki. Przejrzałam się w lustrze ostatni raz i zeszłam na dół.

Schodząc po schodach poczułam zapach kawy, jajecznicy i świeżego pieczywa. W kuchni stał Manson i robił dla nas śniadanie. Był ubrany tylko w czarne dresy a jego nago tors dokładnie pokrywały tatuaże. Wyglądał bosko! Coraz częściej miałam ochotę na niego patrzeć a przebywanie z nim zaczynało stawać się moim powietrzem.

- Cześć mała- nie zdążyłam zareagować a już poczułam wokół siebie jego silne ramiona i wargi na moich. Odwzajemniłam pocałunek i zajęłam miejsce przy kuchennej wyspie.

- Cześć Manson. Jak Ci się spało?

- Bardzo dobrze mała. Muszę Ci podziękować za to, że mnie wczoraj o to poprosiłaś. Od dawna tak dobrze nie spałem. Uspokajacz mnie a dotąd nikt tego nie potrafił.

Poczułam, że na moją twarz wypełza duży czerwony rumieniec. Nie wiedziałam co ma powiedzieć więc po prostu siedziałam i na niego patrzyłam.

- Pięknie wyglądasz= powiedział po chwili ciszy- planujesz dziś coś robić czy wolisz odpocząć w domu?

- Wiesz... chce pojechać do firmy i zacząć przyjmować zlecenia. Bardzo mi tego brakuje a czuję, że jestem już gotowa.

- Oczywiście. Weź moje auto tak jak wczoraj i upewnij się, że Alex i Dante są z Tobą dobrze?

- Tak jasne. A Ty? Co dziś będziesz robił?

- Dziś mam trochę pracy, muszę skontrolować chłopaków i zobaczyć jak idą dostawy. Potem muszę jechać do fundacji. Ava mówiła, że ma dla mnie trochę dokumentów do podpisania i rozpatrzenia decyzji o nowych darczyńcach. Wydaje mi się, że powinienem wyrwać się na chwilę. Może zjemy razem obiad?

- Obiad? Wiesz Manson...- zaczął drżeć mi głos bo zapomniałam o umówionym spotkaniu z The.

- Spokojnie Hope nie denerwuj się i co najważniejsze nie czuj strachu względem mnie. Powiedz o co chodzi- położył rękę na mojej co miało dodać mi otuchy ale dzięki temu coś ścisnęło mnie w sercu.

- Wiesz ... wczoraj widziałam się z Theo ale nie mieliśmy zbyt dużo czasu na rozmowę bo miał klientów. Umówiliśmy się dzisiaj na obiad ale jeżeli uważasz, że nie mogę to...

- Mała stop- przerwał mi stanowczo co trochę mnie zaskoczyło- proszę nie mów tak. Oczywiście, że możesz iść z nim na obiad to Twój przyjaciel nie musisz mnie za to przepraszać ani pytać mnie o zgodę. Wiem, przywykłaś do innego traktowania ale ja pokażę Ci zupełnie inne. Moim jedynym warunkiem Twoich wyjść jest to abyś zawsze była pewna, że ochrona jest z Tobą. Jeśli jednak wyjdzie inaczej to zawsze do mnie dzwoń a przydzielę Ci kogoś innego albo przyjadę sam.

Przez chwilę patrzyłam na niego zdezorientowana i dopiero po chwili dotarło do mnie co Manson powiedział. Dotarło do mnie, że to nie Dominic.

- Dziękuję Ci za to wszystko co dla mnie robisz. Jesteś wspaniałym człowiekiem.

- Mała proszę nie dziękuj mi. Wiesz jakie uczucia mną kierują i to się nie zmieni. A teraz zjadaj śniadanie bo nie chcę żeby moja mała była głodna.

Po śniadaniu zebrałam swoje rzeczy i pojechałam do pracy. Po uspokojeniu Sary i Theo, że wszystko jest dobrze mogłam pójść do siebie. Odpowiedziałam na kilka maili a potem miałam swoje pierwsze spotkanie już od dawna. Poszło bardzo szybko klient był zdecydowany, wiedział co chciał i nie pytał o ceny.

Zrelaksowałam się pracą bo tego było mi trzeba. Tęskniłam za tym. Tęskniłam za tym pędem za uczuciem lekkiego stresu. Za myśleniem czy wszystko zrobiłam i czy klient będzie zadowolony.

W porze obiadu poszliśmy z Theo do restauracji która była niedaleko naszego biura. Lokal był mały ale przestronny. Bardzo lubiłam to miejsce. Serwowali tu pyszne włoskie jedzenie i ciasta. Wszechogarniająca mnie zieleń i przytłumione światła lamp działały na mnie uspokajająco.

Zajęliśmy miejsce przy naszym ulubionym stoliku i złożyliśmy swoje zamówienie.

- No więc Theo opowiadaj co u Ciebie?

- Hope dobrze wiesz, że nie spotkaliśmy się po to żeby rozmawiać o mnie a o Tobie. Mam nadzieję na jakieś wyjaśnienia. Dlaczego mi wcześniej o niczym mi nie powiedziałaś?

- Theo ja...

- Proszę nie zniosę kolejnych wymówek. Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałem. Nie wiem czy wytrzymam to kolejny raz.

Przez dłuższą chwilę patrzyłam na Theo bo nie wiedziałam czy ja jestem gotowa na tą rozmowę ale on miał rację. Byłam mu to winna.

- Tak naprawdę to nie wiem co mogę Ci powiedzieć. To zaczęło się już jakiś czas temu. Na początku nasz związek był naprawdę udany i byłam szczęśliwa ale do czasu. Pewnego dnia Dominic wrócił z pracy i pojawiło się pierwsze uderzenie. Na początku robił to tak żebym nie miała śladów i nikt tego nie widział ale z czasem przestawał nad sobą panować...- musiałam przerwać na chwilę i napić się wody bo czułam jak moje gardło coraz mocniej się zaciska- bałam się powiedzieć komukolwiek bo mi groził. Bałam się o Twoje bezpieczeństwo. Ciągle myślałam do czego byłby zdolny i co mógłby Ci zrobić.

- Myślisz, że nie poradziłbym sobie z nim?

- Theo to nie o to chodzi. Po prostu jesteś dla mnie bardzo bliski i Cię kocham. Nie chciałam dla Ciebie źle. Przez pewien czas nie działo się nic szczególnego do momentu kiedy Manson się do mnie nie odezwał. Okazało się, że widywał mnie codziennie i zauważył to jak Dominic mnie traktuje. Zgłosił się do mnie jako mój klient. On był tym klientem który wymagał żebym sama zrealizowała zlecenie. Nie chciał aby ktoś zepsuł jego plan. Po balu wszystko wybuchło. Dominic wpadł w szał bo zgodziłam się być wspólniczką Mansona w jego fundacji. Po powrocie do domu z balu znowu zaczął mnie bić. Zdążyłam napisać wiadomość Mansonowi a jak po mnie przyjechał. Niestety Dominic uciekł a Manson i jego ludzie go szukają. To dlatego Alex i Dante wszędzie chodzą ze mną.

- To dobrze Hope, że Manson go szuka. Ktoś kto handluje bronią zgotuje mu dużo peszy wyrok niż sąd.

- Co?- zapytałam zdziwiona- skąd wiesz o broni?

- Sam mi powiedział. Przez ten czas jak dochodziłaś do siebie rozmawiałem z nim codziennie, mówił mi jak się trzymasz i dbał o to żeby Ci nikt nie przeszkadzał. Czasem nawet przyjeżdżał do firmy żeby skontrolować sytuację z ochroną i kilka innych rzeczy, Hope w końcu trafiłaś na dobrego faceta.

- Wiem Theo jest dla mnie wspaniały.

- Zakochałaś się w nim?

No właśnie dobre pytanie. Może tak?opHopeHHHedwkokxokMansonManwsdn

Lost HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz