11

4 0 0
                                    

ELIZA

- To cud, że nie jesteśmy chorzy po tym, co wyrabialiśmy w sylwestra – odezwał się William, który leżał na moim łóżku, podczas gdy ja się pakowałam. W zasadzie nie musiałam tego robić, ale stwierdziłam, że potrzebuję więcej bluz i swetrów.
- Liczyłeś na to, że będziemy?
- Nie, że liczyłem. Tylko że wiesz. Biegaliśmy po dworze bez kurtek.
- Nie widzę w tym problemu. I tak byliśmy rozgrzani przez to, że właśnie biegaliśmy. Zobaczysz kto dzwoni? - spojrzałam w kierunku, z którego dobiegał dzwonek mojego telefonu. Will wstał z łóżka i podszedł do szafki.
- Nancy.
- Odbierz i powiedz, że idziemy.
- Dlaczego muszą odwozić nas rodzice. Sami możemy zrobić sobie prawko.
- Od szesnastki Will. Co znaczy, że mi zostały trzy miesiące a tobie dziewięć, bo urodziny masz dopiero siedemnastego.
- Musisz mi wypominać, że jestem młodszy?
- Nie muszę, ale chcę – roześmiał się lekko, ale był to tak zaraźliwy dźwięk, że po chwili oby dwoje leżeliśmy na podłodze kulając się ze śmiechu. W sumie nawet nie wiedzieliśmy z czego się śmiejemy.
- Eliza, William — nigdy nie widziałam, żeby Nancy była tak wkurzona. - Boże Święty weźcie się ogarnijcie, wstańcie z tej podłogi i z łaski swojej zejdźcie na dół. Naprawdę nie wiem ile można na was czekać. Jeszcze chwila a pojechalibyśmy bez was. Will! - wydarła się, kiedy chłopak zamiast w stronę drzwi ruszył do okna.
- Dobra już dobra idę – uniósł ręce w poddańczym geście zwieszając głowę.
- Mi łaski nie robisz. Jak dla mnie równie dobrze może odwozić cię Patrycja albo Oskar. Tylko nie wiem, czy mają tyle czasu. - William na kolejne słowa naszej na maksa wkurzonej przyjaciółki jedynie przewrócił oczami.
- Wyluzuj blondyna, bo się za bardzo spięłaś. Weź jej Elzi daj jakieś tabletki na uspokojenie albo no tę herbatę..... a tak miętową.
- Jeszcze jedno słowo a Eliza będzie twoje flaki zbierać z podłogi. Nie dość, że nie żadne z was nie raczy odebrać to czekamy na was pół godziny bo wy hrabiostwo musicie się pośmiać przed trzygodzinną podróżą. Uwierzcie w samochodzie siostry Andrew też można tę czynność wykonywać. Co więcej, mogę was zapewnić, że to jej nie rozproszy i dojedziemy bezpiecznie. A jak nie to szybciej spotkamy się z bliskimi.
- Nancy możesz z tego nie żartować? - Will nagle spoważniał.
- Sorki, ale proszę was jedźmy już - dziewczyna wyszła z domu, który po chwili opuściliśmy również ja i Will.

*-()-*

Dojechaliśmy na miejsce dosyć późnym wieczorem i co zdziwiło mnie najbardziej to fakt, że na schodkach przed szkołą, oprócz Emilly i Axela, siedział również Adam. Adam Sanderson. Gdy wysiedliśmy wszyscy z samochodu. Emilly obowiązkowo rzuciła się wszystkim na szyję a Axel co było dość dziwne lekko się uśmiechnął. Można byłoby powiedzieć, że to nie był ten sam zawsze uśmiechnięty Axel, którego poznałam. Był cichy i nie takki wygadany jak zwykle. Nie dociekał sobie z Emilly i przybił piątkę jedynie z Willem i Andrew do nas nawet nie podchodząc. Adam natomiast wręcz przeciwnie. Podszedł do mnie uśmiechając się od ucha do ucha.
- Eliza - zaczął idąc w moją stronę – wiem, że może być to dla ciebie szok, ale jesteśmy kuzynostwem. Takim bardzo dalekim, ale jesteśmy.
- Czekaj co? Jak to? Skąd ty to wiesz?
- No więc tak..... Gdy pojechaliśmy do domów na święta zapytałem dziadka czy mieliśmy jakąś rodzinę w Nowym Yorku, ponieważ bardzo mi kogoś przypominałaś. A nie ukrywam, że zapytałem o to Willa, w sensie skąd pochodzisz. On powiedział mi, że aktualnie mieszkasz w Nowym Yorku, ale kiedyś twoja rodzina mieszkała w Kalifornii. I teraz niespodzianka moja również tam mieszkała. W sensie mój dziadek razem ze swoją rodziną. Potem przeprowadzili się właśnie do Mayami gdzie się urodziłem i wychowałem.
- Jak jesteśmy powiązani?
- No i tu zaczynają się schody, ponieważ mama twojej mamy ma siostrę, której mąż jest bratem mojego dziadka, który ma syna, który wyszedł za moją mamę no i potem urodziłem się ja.
- Adam wolniej. Bo ja nic nie zrozumiałam.
- Twoja babcia Rayana miała siostrę, której mąż jest bratem mojego dziadka.
- A ok. Dobra rozumiem. Powiem ci, że ten fakt jest bardzo ciekawy.
- Racja. To co kuzynko, chcesz utrzymywać kontakt? Bo wiesz możesz tego nie chcieć i nie mam zamiaru perswadować cię lub robić czegoś, na co nie masz ochoty, tym bardziej że nie mieliśmy ze sobą kontaktu praktycznie przez piętnaście lat, i nie wiedzieliśmy nic o swoim istnieniu.
- Chcę utrzymywać kontakt. Proszę cię dopiero teraz poznałam swojego kuzyna ja nie wiedziałam w ogóle że moja babcia miała jakieś rodzeństwo.
Adam uśmiechnął się od ucha do ucha i mocno mnie przytulił. To nie możliwe, że miałam kuzyna, który był ode mnie o rok starszy. Myślami przeniosłam się do wspomnienia z moim dziadkiem.

Naucz mnie czuć na nowo ( Trylogia Uczuć) tom 2     15+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz