Dosłownie Avadooki

11 0 0
                                    


Harry Potter zmartwychwstał. I choć to samo w sobie było zastanawiające, na ziemi leżało coś, co było jeszcze dziwniejsze. Mianowicie oko. Oko, którego brakowało w jego oczodole.

W pierwszej chwili się nie zorientował i z chorą ciekawością wziął kulkę do ręki. Obrócił ją w dłoni i ujrzał tęczówki w kolorze Avady.

Jego pierwszą myślą było: O ktoś ma oczy takie jak ja!

(I nie. On nie jest psychopatą – no, może trochę! Czy miłość do gałek ocznych musi być czymś złym?!)

Drugą: Czemu mnie tak boli oko?

Trzecia zawierała jedno słowo: Szlag.

Wrzasnął i rzucił oko jak najdalej od siebie.

Warto wspomnieć, że ramię miał mocne, kulka przeleciała więc przez całą polanę świętujących śmierciożerców. I trafiła w Lorda Voldemorta.

Otóż Tomasz Zagadka miał zwyczaj śmiania się, kiedy tryumfował. Śmiania się z otwartymi ustami.

W tym momencie zapewne domyślacie się, co będzie dalej.

Tak. Harry Potter wrzucił mu swoją patrzałkę do gardła. A jako że była całkiem spora, utknęła gdzieś w okolicach krtani.

Wybraniec już prawie otrząsnął się z szoku - chociaż ból pustego oczodołu nadal nie przechodził - spojrzał więc, gdzie trafił. Co jak co, ale oko wolałby jednak odzyskać. A nóż pani Pomfrey da radę je jakoś przyczepić? Ale czas Kairos minął i wystarczył – o ironio! - rzut oka na ostatniego(?) Riddle'a aby stwierdzić, że zaczyna upodabniać się do swojego imiennika ze Stacyjkowa. A jako że potomek Potterów głupi nie był – bez względu na opinię publiczną – szybko dodał dwa do dwóch i ze zrezygnowaniem na twarzy zaczął wybierać kolor opaski na oko. Albo załatwi sobie niczym Moody magiczną gałkę?

Chyba wystarczy dodać, że śmierciożercy nie zdołali pomóc swemu panu.

"Żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje."

Cóż. Zmartwychwstanie to przejście ze stanu śmierci do życia. Technicznie rzecz biorąc umarli obaj.

OpowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz