Rozdział 3

14 3 1
                                    


Wysiedliśmy z naszego samochodu przed blokiem i ruszyliśmy prosto do mieszkania. Każde z nas szło w milczeniu. Nie wiedziałam co powiedzieć, właściwie nie wiedziałam co się właściwie wydarzyło. Nikodem zdawał się być nieporuszony całą sytuację. Weszliśmy do domu.

Nasze miejsce na ziemi ma jakieś 55 metrów kwadratowych.. Mamy 3 pokoje, kuchnie połączoną z salonem, sypialnię oraz wolny pokój o, którego przeznaczeniu na razie tylko marzę. Wnętrze jest proste i ciepłe przewaga odcieni brązu, dużo suszonych kwiatów. Mieszkanie jest przytulne i funkcjonalne równocześnie.

Nikodem ruszył do sypialni, nie obejrzał się nawet za mną. Patrzyłam na jego oddalające się plecy i nie miałam już siły na dyskusję. Ech, a nawet się jeszcze nie zaczęła. Skierowałam się do części kuchennej po butelkę wina, którą wcześniej przygotowałam. Okazuje się, że bardzo dobrze zrobiłam. Kieliszek zdecydowanie mi się przyda.

-Matyldo, chodź tutaj ! – usłyszałam jego głos z sypialni.

-Daj mi chwilę - jeden Bóg raczy wiedzieć, że jej potrzebuję. Wypijam lampkę, biorę wino w rękę i ruszam do sypialni.

Nikodem siedzi w fotelu, jest on umiejscowiony w rogu naszego azylu. Światła są przygaszone, włączona została tylko jedna lampa znajdująca się na komodzie. Łagodna łuna rozchodzi się po pokoju. Stoję w progu z butelką czerwonego wina. Kompletna cisza, słychać tylko nasze oddechy. Patrzę i czekam.

Jest rozpraszający, prawe ramię ma oparte o podłokietnik. Siedzi niechlujnie prawie leżąc głowę ma wspartą na lewej dłoni i patrzy. Jego wzrok sunie od moich stóp w górę zatrzymuje się tylko w okolicy piersi.

-Więc? Będziesz tak stała całą noc czy podejdziesz do mnie? – jego brwi lekko się marszczą.

Robię krok do przodu, próbując podać mu butelkę. Nikodem tylko wskazuje mi komodę abym go odłożyła. Prostuje się i siada na brzegu fotela, jest bardzo duży kontrast między jego białą koszulką a czarnym fotelem. 

- Przywitasz mnie wreszcie jak należy? – lekki uśmiech pojawia się na jego ustach, znów próbuje przeczesać włosy, których już od dawna nie ma. Wreszcie przypominam sobie, że nie jestem niemową.

-Może powinniśmy najpierw porozmawiać o tym co zaszło przed domem Maćka? -nie chcę żeby to przeszło bez echa. 

-To znaczy? Co zaszło? - zero zmartwienia

-Dobrze wiesz o czym mówię. o tym całym niepotrzebnym pokazie. Nie wspominając ,że chciałeś użyć przemocy wobec jednego z najlepszych przyjaciół. Nerwy to jedno, rękoczyny to drugie. A poza tym...

W trakcie mojej tyrady szybko podniósł się z fotela.

-Bardzo dużo mówisz Matyldo, a jest tyle użyteczniejszych rzeczy do roboty dla tych pięknych ust.

Tak mnie to zaskoczyło, że po raz kolejny dzisiejszego dnia nie wiedziałam co powiedzieć. Gdy wreszcie się prawie zebrałam aby mu odpowiedzieć on stał już krok ode mnie. Położył swoje dłonie po bokach mojej głowy i zaczął mierzwić mi włosy. Moje zdradzieckie ciało ogarnął dreszcz. Starałam się uspokoić, ale to takie trudne, tak tęskniłam.

 W międzyczasie jego dłonie przeniosły się na moją szyję. To było takie hedonistyczne uczucie. Jego duże ręce, dłonie wojskowego owijające się wokół mojej szyi, która w jego rękach zdawała się nic nie znaczyć. Jakby całe moje ciało, całe moje życie zależało tylko od niego. 

Wtedy to do mnie dotarło, że to on panuje nad sytuacją i choćbym chciała to powstrzymać nie będę potrafiła. Jedyne co mi pozostało to poddać się temu, poddać się jemu. Mojemu Nikodemowi. Przymknęłam powieki aby móc bardziej rozkoszować się jego dotykiem.

-Widzę, że zaczynasz rozumieć – kpiący uśmiech pojawił się na jego ustach.

-Ach... - Boże straciłam zdolność mowy a on jeszcze właściwie nic nie zrobił.

Jego dłonie wyruszyły w dalszą wędrówkę po moim ciele, teraz docierały do piersi. Zaczął je ugniatać i masować z jego ust wydobył się pomruk aprobaty. Moje sutki w odpowiedzi naprężyły się pod materiałem sukienki.

-Nie pocałujesz mnie? – otworzyłam oczy żeby móc zobaczyć jego twarz.

-A chcesz żebym Cię pocałował?

-Bardzo.

-W takim razie Twoje życzenie Pani jest dla mnie rozkazem.

Nasze usta zetknęły się. Jego wargi były miękkie i ciepłe, w oddechu było czuć nutkę alkoholu, jednak wiedziałam, że to nie on ma teraz nad nim władzę. Delikatnie językiem zaczął przedzierać się pomiędzy moimi wargami. Zarzuciłam mu ręce na szyję i pragnęłam przyciągnąć jak najbliżej mogłam aby poczuć go całego. Następnie zaczęłam głaskać go po plecach, głowie, chciałam mu pokazać jak bardzo tęskniłam, jak źle było mi bez niego, że nie było dnia ani godziny abym o nim nie pomyślała.

Zatraceni w pocałunku zaczęliśmy się wzajemnie rozbierać, Nikodem rozpiął suwak mojej sukienki następnie zrzucił ze mnie biustonosz. Pozbył się swojej koszulki i znowu do mnie doskoczył. Przytulał mnie, całował, dotykał i zaczął popychać w stronę ściany.

Poczułam na plechach chłód, który był bardzo przyjemnym doznaniem ponieważ moje ciało płonęło. Nikodem chwycił moje pośladki i uniósł. Owinęłam go nogami w pasie. Miałam wrażenie, że zaraz przestanę oddychać tak mocno mnie ściskał. Próbowałam odnaleźć jego spojrzenie, ale wzrok był zamglony, jakby wcale go przy mnie nie było.

-Skarbie może trochę zwolnimy? Cieszmy się sobą nie musimy się spieszyć.

-Ja już nie mogę czekać.

Jednym ruchem podniósł pozostałą część mojej sukienki, która aktualnie wyglądała jak spódniczka i rozerwał moje piękne koronkowe majteczki, sprawiłam je sobie specjalnie na jego przyjazd. Cóż, nawet ich nie zobaczył.

Owinął się ciaśniej moimi nogami w swoim pasie, rozpiął spodnie i zanim zdążyłam się zorientować, że on naprawdę chce mnie wziąć pod ścianą, wszedł we mnie jednym gładkim ruchem. Jęk wydobył się z jego gardła i wtedy zaczął się poruszać. Moje ciało ogarnęła ekstaza jego bliskość radowała mnie jak i przytłaczała. 

Nie podobał mi się sposób w jaki to robimy jakbyśmy się gdzieś spieszyli. Jego ręce zacisnęły się na moich pośladkach, byliśmy w idealnym rytmie. Wiedziałam, że dłużej już nie wytrzymam, orgazm uderzył we mnie, wiłam się w jego ramionach. Nikodem po chwili do mnie dołączył . Stał tak przez chwilę uspokajając oddech na moim ramieniu, pot spływał mu po plecach. Podniósł głowę, popatrzył mi w oczy i powoli zaczął się ze mnie wysuwać. Byłam mocno obolała dawno się nie kochaliśmy, a sposób w jaki to teraz zrobiliśmy również trudno było nazwać delikatnym. Postawił mnie na ziemi i sam zaczął doprowadzać się do porządku. Stałam pod tą ścianką tak jak mnie zostawił i zaczęło mi się zbierać na płacz. Dlaczego mnie tak potraktował? Czy nie zasłużyłam na odrobinę więcej czułości po jego tak długiej nieobecności?

Wybiegłam do łazienki żeby się przebrać i wziąć gorący prysznic. Pukanie do drzwi.

-Wszystko w porządku?- było słychać lekką nutkę niepokoju

-Odejdź!

-Nie wyglądałaś na niezadowoloną. Chyba nie zrobiłem Ci przypadkiem krzywdy?

-Nie, ale nie podoba mi się sposób w jaki się zachowujesz.

-Rozumiem, otworzysz w końcu te cholerne drzwi?! – ton jego głosu powoli zmieniał się na bardziej władczy

Przekręciłam zamek i go wpuściłam, właśnie zmywałam z twarzy makijaż.

-Słuchaj Matyś, długo się nie wiedzieliśmy, następnym razem będzie inaczej. Jeżeli to coś pomoże to przepraszam.

-Nie chcę żebyś miał w ogóle za co przepraszać.

Miałam wrażenie, że cisza między nami trwa całe wieki niestety jedyne co usłyszałam to:

-Dobra to połóż się spać, ja muszę jeszcze coś załatwić.

-Słucham? Wychodzisz? Jest już późno,  dopiero wróciłeś.

-Tak, nie czekaj, nie wiem o, której wrócę.

Blizny NikodemaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz