Rozdział 5

5 2 0
                                    


Wpatruję się w menu, hmm to raczej błąd zamawiać coś przed obiadem u mamy.

Kaśka wpatruje się we mnie, iskry sypią się z jej oczu.

-Matyś! Wiem, że to bardzo miłe miejsce i chętnie tu posiedzisz, ale kurczę konam z głodu. Wybierz coś i zamówmy w końcu.

Siedziałyśmy w małej restauracji. Zajmowałyśmy stolik w rogu, w najdalszym koncie restauracji. Chciałyśmy na spokojnie porozmawiać. Ściany były białe, widniały na nich piękne obrazy przedstawiające wiejskie pejzaże, snopy siana stały między stolikami służąc za parawany. Podłoga była z jasnego drewna a kelnerki ubrane były w kowbojki, i miały plecione warkocze.

-No nie dziwię się, że umierasz z głodu w końcu teraz będziesz jeść za dwóch- uśmiecham się i puszczam do niej oczko.

Jej reakcja to mieszanina radości i smutku.

-Chyba tak to teraz będzie wyglądać.

-Rozmawiałaś już z Matim? Powiedziałaś mu o dzidziusiu ?- patrzę wyczekująco na moją przyjaciółkę.

-Nie, jeszcze nie, nie ma pojęcia co jest grane. Wczoraj już prawie się zebrałam po rozmowie z Tobą u Maćka, ale nie potrafiłam.

-Czego się boisz?

-Wiesz, teraz jest fajnie, ale jeszcze nie tak dawno temu Maciek był na odwyku. Twierdzi, że to już przeszłość, trochę jednak się boję co jeśli kiedyś do tego wróci a my będziemy mieli małe dziecko?

Już mam jej odpowiedzieć, gdy podchodzi do nas kelnerka w kapeluszu kowbojskim i butach z ostrogami.

-Mogę już przyjąć zamówienie? – patrzy na nas nieco znudzona

-Oczywiście.

Jakieś trzy minuty później zamówienie już złożone i możemy powrócić do rozmowy.

-Kasiu wiem, że ostatni rok nie był łatwy. Maciek dał kompletnie dupy. Te prochy i w ogóle wiem, to była katastrofa. Z drugiej strony zobacz ile się zmieniło, wziął się za siebie, poszedł na odwyk jest czysty i obie to wiemy. Wzięliście ślub i jakoś razem układacie te klocki. Co najważniejsze kocha Cię nad życie, przecież te wszystkie zmiany to dla Ciebie.

Łzy zaczęły jej płynąć po policzku. Chwyciłam moją najlepszą przyjaciółkę za rękę aby dodać jej otuchy.

-Chyba masz rację, za bardzo to analizuje. Trzeba dać życiu płynąć swoim tempem, dzisiaj mu powiem. Przejdźmy do czegoś weselszego, jak wasza sielanka po powrocie Nikodema?

Ta, sielanka gdybyś wiedziała...

-Jest ok, tylko coś się zmieniło.

Mina mi rzednie.

-Co dokładnie się zmieniło? Bo wiesz ja nie widziałam bardziej zakochanego faceta na świecie, nawet mojego. Ten wasz wczorajszy pocałunek na peronie och, to było piękne.

Może ona ma rację, chyba trochę przesadzam. Tak jak powiedziała, trzeb dać życiu toczyć się swoim tempem.

-Może faktycznie trochę przesadzam, tylko wiesz była przerwa.

-Oj, na pewno wszystko się ułoży, musicie tylko trochę ze sobą pobyć. – uśmiecha się do mnie pokrzepiająco.

Resztę czasu spędzamy na ploteczkach o znajomych, po czym Kaśka zdecydowanym krokiem udaję się powiedzieć mężowi o radosnej nowinie, a ja wybieram się na popołudnie u mamy.

Docieram do mamy jest jakaś 14.30 wchodzę do domu i od razu do nosa uderza mi oszałamiający zapach obiadu. Mmm, pycha. Mieszkanie mojej mamy nie jest duże. To właściwie jeden spory pokój nowocześnie urządzony. Kuchnia tak wyposażona, że zawstydziłaby nie jednego kucharza oraz łazienka całkiem sporych rozmiarów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blizny NikodemaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz