14. Czasami prawda boli, co nie?

96 4 4
                                    

Pov: Damon

Prawda jest czasem bardziej bolesna niż kłamstwo, ale to tylko czasami. Słowa ranią tak samo jak czyny do których po czasie jesteśmy w stanie się przyzwyczaić. Czyny lub słowa mnie nie ruszają, nie teraz, nie kiedy jestem dorosły i mogę decydować o sobie. Jako dziecko tego nie mogłem zrobić a na pewno nie kiedy ojciec był w pobliżu, a nawet jeżeli był daleko to i tak dowiadywał się o wszystkim.

10 października 2010r.

,,Tata znów się na mnie zdenerwował za to, że postanowiłem zdecydować, że nie chce zabawkowego samochodziku. Nie rozumiem po co mi kolejna taka sama zabawka skoro mam ich dziesiątki. Pieniądze które wydałby na zabawkę mógłby przeznaczyć na wypłatę dla Marii która pracuje tu za psi chuj. (Bardzo przepraszam, że tak się wyraziłem). Maria pracuje u nas już dosyć bardzo długo a pieniądze które daje jej tata ledwo wystarczają jej na jedzenie, a co dopiero na opłacenie rachunków lub inne przyjemności. Maria jest jak moja mama, albo przynajmniej stara się być jak ona, a tata tego nie dostrzega jak się mną opiekuje i ile pracy wkłada aby wszystko w domu było posprzątane. Maria jest na prawdę kochającą osobą która zasługuje na szacunek, a od mojego ojca go nie otrzyma."

Wspomnienia w mojej głowie dały swoje znaki, a to na prawdę nie był dobry czas.

25 października 2010r.

,,Tata znów wypił za dużo alkoholu i zaczął awanturować się z Marią o najmniejszą błachostkę. Siedząc u siebie w pokoju który znajduje się na drugim piętrze słyszę jak dalej się awanturuje. Maria się nie odezwie bo wie co by ją wtedy czekało. Piekło jakie mój ojciec jej wyrządza jest nie do opisania. Lucas siedzi ze mną w pokoju i nawet go to nie rusza, jest tak samo zimny jak ojciec. Są tacy sami, tak samo okrutni, zimni, nie wyrozumiali ale jedno ich różni, Lucas nie może postawić się ojcu. Z mojego myślenia wyrwał mnie głośny huk przez który wstałem na równe nogi. Lucas tylko spojrzał na mnie ale się nie odezwał ponieważ wrócił do dalszej zabawy zabawkowymi autkami. Powoli wstając z krzesła podszedłem do drzwi i delikatnie je uchylając wychyliłem głowę za framugę drzwi. Na dole paliło się światło a donośne krzyki ojca ustały przez co pomyślałem, że Maria może poszła spać. Uchylając drzwi na oścież powoli zacząłem stąpać stopami po drewnianej podłodze kierując się w stronę schodów które prowadziły na dół. Trzymając się barierki po cichu zszedłem na dół a to co zobaczyłem przyprawiło mnie o mdłości i zawrót głowy. Maria, Maria leżała zakrwawiona na podłodze a obok niej kucał tata który trzymał rozbitą szyjkę od butelki po whisky. Jego oczy były przepełnione mordem oraz bólem którymi spoglądał to raz na mnie, a raz na ciało Marii. Co on narobił, jak on mógł tak skrzywdzić Marie?

- Ta...to - zająknełem się nie mogąc uwierzyć co się właśnie wydarzyło. Po policzku spłynęła mi łza która momentalnie spadła i rozbiła się o drewnianą podłogę.

- Damon, synku. - ojciec patrzył na mnie z wyraźnie widocznym upiciem alkoholowym. - To nie tak jak myślisz. - próbował mnie zapewniać, że to nie tak miało być.

- Tato, ty zabiłeś Marie. - Głos mi się łamał i drżał.

- Damon posłuchaj to był nieszczęśliwy wypadek, ja na prawdę nie chciałem aby to się tak skończyło. - Ojciec wstał na równe nogi i chwiejnym krokiem zbliżał się do mnie.

- Nie tato! Nie zbliżaj się do mnie.- krzyknąłem widząc jak ojciec zaciska szczękę oraz pięść.

- Jak śmiesz mi się sprzeciwiać! -krzyknął tata a ja się wzdrygnąłem powoli wycofując się do tyłu w stronę schodów. - Daje ci wszystko a ty tak mi się odpłacasz?

Don't ever follow meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz