Pov: Damon
Wisiałem nad dziewczyną i przyglądałem się jej pięknej twarzy która miała cudowny rumieniec. Jej oczy były dla mnie oazą spokoju w które mógłbym wpatrywać się godzinami. Oczy Sophie działały na mnie niczym hipnoza, przepadłem dla nich...
- A ty na co się tak patrzysz jak byś ducha zobaczył? - dziewczyna spojrzała mi prosto w oczy i w tym samym czasie przejechała ręką po moim torsie. - Wydajesz się jakiś nieobecny. - delikatnie przeniosła rękę na mój policzek a ja odchyliłam głowę do tyłu.
- Ducha może nie zobaczyłem ale anioła to już na pewno. - spojrzałem na dziewczynę i przejechałem ręką po jej talii. - T- Twoje... - Nie dokończyłam ponieważ głos uwiązał mi się w gardle.
- Moje co? - dziewczyna przyglądała mi się i za pewne miała mętlik w głowie taki sam jak ja, ale ja tylko chciałem wydusić z siebie trzy słowa. Tylko trzy...
- O- Oczy. - zająknełem się. - Kocham twoje oczy... - Sophie po usłyszeniu tych słów znieruchomiała a jej twarz przybrała wyraz zdziwienia. - Uwielbiam wpatrywać się w twoje oczy ponieważ są dla mnie wszystkim co mnie uspakaja. Może to dziwne, ale twoje oczy przybierają barwę morza w nocy lub nieba na którym jest tysiące gwiazd. - nabrałem powietrza do płuc czując jak serce bije coraz to mocniej. Nigdy, ale to nigdy nie mówiłem nikomu o swoich uczuciach, ale czuję, że ona jest właściwą osobą. - Na prawdę mógłbym wpatrywać się w nie godzinami i jeszcze byłoby mi mało.
Sophie nie odezwała się ani słowem. A co jeśli ona mnie wyśmieje i stwierdzi, że pierdole głupoty? Położyłem się obok dziewczyny i wpatrywałem się w sufit czując jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć z piersi, ale tak się nie stanie, nie może tak się stać...
- D-Damon - zająkneła się. - Ja nie wiem co mam powiedzieć, na prawdę nie wiem. - Sophie odwróciła się w moją stronę i przytuliła się do mnie kładąc głowę na klatce piersiowej. Ręką musnąłem jej piękne gładkie włosy i pomiędzy palce wziąłem sobie jedno pasmo.
- Spokojnie, nie musisz nic mówić. - Pocałowałem ją w czoło dając jej do zrozumienia, że wszystko jest w porządku i nie musi nic mówić.
- Damon. - podniosła się i spojrzała na mnie. - Zapomnieliśmy o kimś.
- Co? - spojrzałem ja nią nie wiedząc o co jej chodzi. Kurwa już wiem o co jej chodzi. - Jebany Lucas... - Wszystko fajnie a zapomnieliśmy o najgorszym problemie. O problemie który leżał pod łóżkiem zakneblowany.
- Co my z nim zrobimy? - zmartwiona Sophie powoli wstała z łóżka i zerknęła pod nie aby zobaczyć czy Lucas żyje.
- Jak to co? - podniosłem się z łóżka spoglądając na dziewczynę a następnie znów na Lucasa leżącego pod łóżkiem. - Śmieci same się nie wyrzucą, trzeba będzie go zakopać...
Mina Sophie mówiła wszystko za siebie, wiedziała, że dobry Damon odszedł i powrócił zimny skurwiel który jest gotów zakopać swojego brata. No ale cóż taki urok życia raz z górki, a raz pod górkę, nic pomiędzy. Klęknąłem obok łóżka i pociągnąłem Lucasa za koszulkę która była cała we krwi przy okazji brudząc sobie ręce. Krew nie robi już na mnie wrażenia, nie teraz. Może jeszcze kiedyś ten widok to był czysty koszmar, ale teraz jest to bez różnicy.
- Jak ty chcesz go niby stąd wynieść? - Sophie spojrzała na mnie przenikliwym spojrzeniem i oparła się o biurko.
- No drzwiami. A jak niby inaczej? - nie mam żadnego innego pomysłu aby go stąd wynieść. Przez okno nie ma szans więc zostają tylko drzwi.
- Masz to tak zrobić żeby nie obudzić moich rodziców, rozumiesz? - dziewczyna podeszła do mnie i podniosła delikatnie głowę aby spojrzeć prosto w moje oczy.
Kocham to uczucie i będę je kochał do samego końca...
- Dobra dzido koniec gadania trzeba wziąść się za robotę. - niebezpiecznie zbliżyłem swoją twarz do jej i przejechałem ręką po biodrze dziewczyny.
- Tylko nie dzido! Idioto. - dziewczyna skarciła mnie i uderzyła w brzuch pięściami, ale nawet nic nie poczułem. Jedyna rzecz jaką poczułem to, że wybuchnę zaraz śmiechem. Jej malutkie pieści to nic w porównaniu z moimi.
Może robić tak częściej...
*************
Wyniesienie Lucasa z domu Sophie nie było łatwym zadaniem ponieważ musieliśmy być strasznie cicho aby nie obudzić rodziców, ale koniec końcom wszystko wyszło tak jak sobie zaplanowaliśmy. Dziewczyna siedziała na prawym siedzeniu w moim samochodzie i sprawdzała coś na telefonie a ja starałem patrzeć się na drogę, ale niezbyt mi to wychodziło. Nie mogę oderwać od niej wzroku. Sophie poruszyła się na siedzeniu obok, a ja od razu wlepiłem w nią wzrok. W samochodzie rozbrzmiała piosenka ,,Nas ne dogonyat" i był to jakiś znak lub ewidentny zbieg okoliczności, że nagle zza rogu innej dzielnicy zaczęła za nami jechać policja. Na dzisiaj mam już na prawdę dość wrażeń, ale to nie może być koniec.
- Trzymaj się. - spojrzałem w stronę Sophie i jednym kiwnięciem głową dałem jej do zrozumienia, że ma się trzymać mocno.
Zapowiada się szybka rundka z policją, ale nie wykluczam również rundki z Sophie na tylnym siedzeniu.
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Łapcie króciutki rozdział i do zobaczenia w kolejnym💋
CZYTASZ
Don't ever follow me
RomansaSophie Denis jest nastolatką która musiała wyprowadzić się z Chicago do Nowego Jorku z przyczyn zmiany pracy jej taty. Sophie już od pierwszego dnia jest zastraszana i obserwowana. Ucieczka przed zakapturzonym mężczyzna to dopiero początek gry i pro...