2. Obserwuje cię...

237 9 8
                                    

29.06.2023r.

,, Pewnie piszę tą notatkę w pamiętniku po raz ostatni... Właśnie w tym momencie moje życie odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Tak trzęsą mi się ręce ze strachu że nie wiem czy dam radę dalej pisać. Jestem cholernie zmieszana tym zdarzeniem. Co jeśli on będzie czekać pod moim blokiem aż wyjdę z domu? Co jeśli zrobi krzywdę moim rodzicom?, w ogóle skąd on miał mój numer telefonu, jak to jest możliwe? Jestem całkowicie roztrzęsiona tym zdarzeniem, nie wiem jak mam o tym powiedzieć rodzicom a, może w ogóle im tego nie powiem"

***********************

Minęło ponad tydzień od dramatycznego zdarzenia którego nie zapomnę do końca życia. Od tamtej pory nie wydarzyło się nic przez co mogłabym czuć się w niebezpieczeństwie jednak, wyjścia z domu ograniczałam do minimum. Nawet moja mama zauważyła że jest coś nie tak ale, jak to ona nawet nie zapytała co się stało. I właśnie to mnie zabolało że nie mogłam z nią porozmawiać na ten temat, bo od razu zaczęła by swoje wywody na temat jaka jestem skrajnie nie odpowiedzialna i, co mi przyszło do głowy aby iść do ciemnego parku który mógł skrywać wiele niebezpieczeństw. Wolałam zatrzymać to dla siebie ale z drugiej strony zatajenie tego było nie odpowiedzialne. Przez około trzy dni zastanawiałam się aby pójść z tym na policje ale po wywnioskowaniu że to ja bym była na gorszej pozycji odpuściłam. Przez ten tydzień zdążyłam zaznajomić się z Emily która mieszkała piętro wyżej. Była bardzo sympatyczną i towarzyską blondynką o długich prostych włosach, zielonych tęczówkach i dosyć ciemnej karnacji. Jak się okazało była w moim wieku i chodziła do tej samej szkoły co ja. Jej planami po ukończeniu szkoły średniej było studiowanie weterynarii w jednej z akademii UC Davis School of Veterinary Medicine. Bardzo chciała by się tam dostać aby móc w przyszłości pomagać zwierzętom które kocha nad życie. Przez tydzień złapałam lepszy vibe z Emily niż osobami które znałam większą część swojego życia. Dochodziła godzina piętnasta trzydzieści i to właśnie w tym momencie mama zawołała mnie na obiad który przygotowała. Schodząc po schodach na dół przywitał mnie mój kot koksik. Koksik był kotem perskim, miał śnieżną białą sierść która była bardzo przyjemna w dotyku, miał około cztery lata i dostałam go jako prezent na urodziny za dobre oceny i zachowanie. Wchodząc do kuchni przywitałam się z mamą oraz tatą który obecnie odpisywał na maile związane z pracą. Zasiadłam do stołu i czekałam aż mama poda posiłek który wcześniej przygotowała. Po minie mamy zauważyłam że jest coś nie tak. Wyglądała na rozgniewaną co w jej przypadku nie zdarzało się zbyt często.

- Coś się stało mamo?- zapytałam nie pewnie.

- Tak stało się- dosłownie wykrzyczała to.- Twój ojciec nie potrafi nawet dobrze dogadać się z firmą która transportuje meble za dwadzieścia tysięcy dolarów.

Jest źle, bardzo źle. Tata zjebał po całości...

- Umiem się dogadać. To nie moja wina że meble zostały dostarczone na stary adres w Chicago- wtrącił do rozmowy.

- Tak pewnie, na pewno to nie jest twoja wina- powiedziała z ogromnym grymasem na twarzy.

- Masz zamiar się teraz o to sprzeczać?- odpowiedział nie wzruszony.

- Tak mam zamiar bo to ty zjebałeś.

Jak mogłam się domyślić będą teraz kłócić się o to kto zawinił, ale mnie to nie interesowało jakoś specjalnie. Po skończonym posiłku od razu ruszyłam do swojego pokoju, aby odpocząć i poczytać jakąś książkę. Po przekroczeniu progu drzwi do mojego pokoju otrzymałam wiadomość. Wiadomość od Emily.

Emily: Hejka. Sophie słuchaj tego, jest dzisiaj organizowana impreza w klubie mojego znajomego i pomyślałam że mogłabyś pójść ze mną.

Don't ever follow meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz