Dzień 6.

28 0 1
                                    

Po ostatniej nocy w labiryncie, miałem mieć dość labiryntów, ryzyka i adrenaliny.

Właśnie, miałem.

- Możemy zejść? – Spytałem dziewczynę, a ona lekko pokiwała głową. Złapałem ją  za rękę I poczułem jej drobne, lecz niedbałe dłonie. Jednak, było coś w tym, co mi się podobało. Były inne od alby'ego, Gally'ego czy kogokolwiek z chłopców. Oprócz Newta.

Z nim od pierwszego dnia nie rozmawiałem dłużej, niż 5 minut. Zawsze tylko patrzyliśmy na siebie przez kilka sekund, a później wymieniliśmy między sobą zdania. I tyle. Chodzi o to, że Drobne dłonie Teresy nie były lepsze od tych Newta. Właśnie było odwrotnie. Kiedy zeszliśmy na dół, chłopaki nas przywitali. A raczej mnie, bo Teresa się ani słowem nie odezwała. Była bardziej zajęta przypierającym wzrokiem newta.

Mógł powiedzieć, że mu się podoba.

Przywitałem się z chłopakami i podeszłem do blondyna.

- Musimy pogadać. – złapałem Newta za dłoń i znów poczułem to ciepło. Znów poczułem to, co towarzyszyło mi pierwszego dnia tutaj. Czułem przez chwilę, jak gorąca dłoń Newta próbuje się wyrwać jednak uświadamia sobie mojego twardego uścisku. Ciągnę go przez łąkę i czuje spojrzenia z tyłu i to zdziwione przyjaciół i gally'ego, I przerażone brunetki. Współczuję jej, że zostanie z nimi przez chwilę. Natomiast Newt nie ma zamiaru odezwać się ani słowem. Kiedy wchodzimy między las udaje mu się wyrwać swoją dłoń. Odwracam się do niego i już próbuje mu wyjaśnić, lecz on mi przerywa.

- Purwa, Thomas. O co ci chodzi?! – Krzyczy zdezorientowany, a ja przewracam oczami. Łapie go za obie dłonie, a on odwraca wzrok. Widzę, że już wie, co mam na myśli.

- Newt, ja wiem, że Teresa ci się podoba. – zaczynam, a on wygląda na przerażonego. Jednak, później się uśmiecha.

-To żart, tak? - Pyta zdziwiony, a ja patrzę na niego przytłaczającym wzrokiem. Z jego twarzy schodzi usmiech.


Wieczorem, kiedy miałem dostać swoją karę, newt prowadzi mnie do ciapy.

- Nie podoba mi się – zaczyna, a ja podnoszę brew zdezorientowany.

- Teresa. Ona mi się nie podoba.. – szepcze cicho, a ja się w niego wpatruje.

- To kto? – Pytam, a on staje w miejscu.

- Nikt. Bałem się, że przez nią stracimy kontakt. W sensie my, z tobą. – Patrzy się w ziemię, a ja na jego świetne oczy. Podnoszę brew ponownie, udając, że nie rozumiem.

- Głuptas.. – Śmieje się cicho, a ja się w niego wpatruje. Przez chwilę spojrzał w moje oczy, jednak szybko odwrócił wzrok, a później zawrócił i szedł dalej, a ja za nim. Tak tęskniłem za newtem.

Słowa, które wypowiedział przyprowadziły ze sobą małe deja vu. Poczułem to, poczułem, że kiedyś już byłem w podobnej sytuacji. Jak mnie nazwał. W sensie. W tym stylu.

Podobało mi się to, w jaki sposób na mnie działał. To było dość zdumiewające, że wytrzymywał mój szorstki wzrok, kiedy nie mieliśmy kontaktu. Nie lubiał patrzeć mi w oczy. To dziwne, Teresa mi mówiła że są piękne. Może mają inne gusta? Nie wiem. Nie chce się wpieprzać, ale kiedy czuje, że mój kontakt z newtem znika, czuje się jak kupa klumpu. Właśnie, Teresa. Współczuję jej, bo jest jako jedyna tutaj dziewczyną. Widać, jak większość się na nią gapi. Tylko mnie przyjęła. Tylko mi pozwoliła z nią pogadać, czuje, że coś nas łączyło przed tym, jak straciliśmy pamięć. Nie dziwie się staremu sobie, była piękna. Ma śliczne oczy, włosy, zadarty nosek a jej usta.. myślę, że się zakochałem.

- Tommy? Wszystko ok? – widzę, jak newt macha mi dłonią przed twarzą. Sięgam po nią i łapie go za rękę. Spojrzał się na mnie zdezorientowany. Poczułem zimno, które wychodziło z jego dłoni, jednak się nie odsunąłem. Zawsze miał takie delikatne dłonie.

- Newt – zatrzymuje się na chwile, wpatrując się w jego oczy. Przypomniało mi się, jak wspominałem o Teresie w swojej głowie. Przepraszam, nie masz do niego podjazdu. - Powiedz Teresie, żeby się zjawiła przed północą. Muszę z nią o czymś porozmawiać – Newt odwrócił wzrok i wyrwał swoje dłonie z mojego uścisku. Przez chwilę zdawało mi się, że zrobiło mu się smutno.

- Twoją dziewczynę? – uśmiechnął się do mnie, wywracając oczami. - Jasne, Tommy. Powiem jej. – odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę bazy. Chciałem go choć na chwilę zatrzymać, jednak wiedziałem, że to nie w porę. Nawet, jeśli do niego podbiegnę i złapię jego.. rękę, nie będę miał co powiedzieć.

Ruszyłem, złapałem go za ramię a on natychmiast się odwrócił zdezorientowany.

- Kto mnie zamknie w ciapie? – zaśmiałem się niezręcznie, co newt odwzajemnił, drapiąc się po głowie.

- Masz rację.. zapomniałbym. –

Siedziałem tutaj już dosłownie z 3 godziny. Czas nie upływał szybko, pogorszało to również czekanie na Teresę. Nie wiem, czy Newt nie mógł jej znaleźć, czy ona sobie sama wybiera porę, w której do mnie przyjdzie. Zacząłem po prostu odliczać. Liczyłem sekundy, następnie minuty. Powoli, tak, jak chodzi zegar.

- Chciałeś coś odemnie, Tom? – Usłyszałem jej słodki głosik. Czyli newt mnie nie oszukał. Naprawdę jej powiedział.

- Wiesz..mam pytanie. – Podeszłem do krat i przez małe okienko widziałem jej kocie oczy. Były piękne. Jednak nie należały do najpiękniejszych, jakie widziałem w swoim marnym, krótkim pamiętnym życiu. Dziewczyna przez chwilę się nie odzywała, wpatrując się w moje oczy. Coś poczułem.

- Ktoś nas obserwuje. – Szepcze, a ja przez chwilę sam w sobie wpadam w panikę. Jednak od razu się uspokajam, uświadamiając sobie, że to żukolec.

- To żukolec. – Urywam na chwile zdanie, które chciałem kontynuować, wpatrując się w jej oczy. Może ma najpiękniejsze? - Myślisz.. że coś pomiędzy było.. wiesz, przed czym. – Odsuwam się trochę od krat, siadając na ziemi, uniemożliwiając Teresie patrzenia się na mnie.

- Nami? Myślę, że to była tylko przyjaźń, Thomas. – Nie widze, jednak czuje, jak się odwraca. - Jednak myślę, że jeśli chcesz..to możemy spróbować. Widzę, jak na mnie patrzysz – Wiem doskonale, że mówi to szczerze uśmiechając się.

- Ja.. potrzebuję czasu. – Odwracam wzrok od krat I kładę się na ziemi, wpatrując się w sufit ciapy.

- Okej, rozumiem. Tylko, nie kochaj się z kimś innym, kiedy będziesz myślał. – Śmieje się cicho, a ja przewracam oczami z uśmiechem. Słyszę jej kroki i uświadamiam sobie, że odeszła.

Lubię Teresę. Jest piękna, I naprawdę, jeśli chciałbym w to wierzyć, mógłbym być z nią. Jednak coś mnie powstrzymuje. Może to to, że nie jest najpiękniejsza. Nie jest osobą, która mi się podoba. I raczej nigdy nią nie będzie. Czasami zastanawiam się nad tym, co by było, gdybym wyznał to Newtowi. Wolałbym się upewnić, że nie chce mi zabrać Teresy i powiem mu następnym razem, że zastanawiam się nad związkiem z nią. Uzna mnie za świeżucha, który nie zna się na dziewczynach i nie miał nigdy z nimi kontaktu. Ale wisi mi to. Zdanie Newta mnie nie interesuje do momentu, kiedy przestanie się zachowywać jak księżniczka.

Bałem się tego, że w końcu moje hamulce przestaną hamować.

Znaleźliśmy W Sobie Nadzieję. | NEWTMASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz