Aurora Miles

303 10 0
                                    

Siedziałam w samolocie z Lissy, która niezmiernie marudziła. Nicholas w tym czasie poszedł do łazienki, a ja zostałam z marudzącą córką. Chłopak po czasie wrócił, a Lindsay nadal płakała.

-Lindsay, co się dzieje?-spytałam po raz setny-Halo, mówię do ciebie, dziecko.

-Ciocia! Ciocia!-zapłakała-Chcę do cioci.

-Esme?-spytał Nicholas, który siedział obok niej, a po chwili wziął ją na kolana.

Pokręciła głową, a potem wystawiła rączki w moją stronę. Wzięłam ją od Nicholasa, a potem posadziłam na swoich kolanach. Poprawiłam włoski i wytarłam policzki od łez.

-Jaka ciocia, kochanie?-głaskałam jej włosy. A na swoim udzie ciągle czułam dłoń Nicholasa.

-Ari. Ciocia Ari-pociągnęła nosem.

-Aurelia?-spytał chłopak córkę.

Ponownie pokręciła głową, a ja westchnęłam, bo nie wiedziałam, o co jej chodzi.

-Victoria i ciocia Ari-ciągnęła dalej.

-Victoria Miles?-spytałam z nadzieją, że o to chodzi.

Pokiwała głową, a ja odetchnęłam z ulgą.

-Chodzi o Aurorę Miles, prawda?-uśmiechnęłam się.

-Tak!-przytaknęła wesoło.

Objęłam ją mocniej, a na sobie ciągle czułam wzrok Nicholasa.

-Od dawna nie mam kontaktu z ciocią, kochanie-odparłam smutno-Mieszka w Filadelfii, a akurat tam lecimy, ale nie wiem, czy uda się ją spotkać, myszko.

-Vic to moja przyjaciółka!-odparła patrząc na tatę-Ma już pięć lat! Jest ode mnie o rok starsza.

-Niesamowite, kochanie-posłał jej uśmiech-Miles? Aurora Miles, nie znam.

-Bo ciocia niby ma takie samo nazwisko jak twoje, ale nie pochodzi z twojej rodziny-wyjaśniła-Jej tata jest z mafii.

-Lindsay, uspokój się-rozkazałam, bo za dużo już nagadała. Choć to była prawda, ojciec Aurory to największy mafiozo w Filadelfii.

-Mafiozo?-zarechotał Nicholas-Lissy, idź spać, dziecko.

-Tata dobrze mówi, kochanie-potwierdziłam-Przed nami długa droga. Dziadzio Oli czeka na ciebie i ma nadzieję, że będziesz miała dużo energii, bo ma dla ciebie niespodziankę-szepnęłam jej na ucho.

~*~

Córka w końcu zasnęła na kolanach Nicholasa, a ja mogłam odetchnąć chociaż na moment. Miałam w uszach słuchawki, a w kontaktach próbowałam znaleźć numer Aurory, albo chociaż Tess. Tess Jones to jej najlepsza przyjaciółka. Żona najlepszego prawnika w Nowym Orleanie. Williama Jonesa. Aurora miała dziecko z Lucasem Jonesem, ale zostawił ją i dziecko. Została sama, ale miała mnie i Tess. Kiedy byłam rok temu w Bostonie, to przypadkiem na nią wpadłam. Od dziecka się przyjaźniłyśmy, ale nasze drogi się rozeszły, a od tamtego czasu spotkałyśmy się po raz pierwszy od tamtej pory w Bostonie. Wybrałam numer do Tess.

Pierwszy sygnał, nic..

Drugi sygnał, dalej nic..

Trzeci sygnał, bingo!

-Tess Jones, słucham?-odezwała się kobieta-Rosalie, nie wolno. Przepraszam.

-Rosalie Moolin-przedstawiłam się.

-O cześć, kochana, jak tam-odezwała się wesoło-William! Zabierz Rosalie i Isabellę!

-Nie mogę!-usłyszałam w tle męski głos-Zajęty jestem, spotkanie mam!

Moollins StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz