Ostatnia z rodu Moolin?

939 21 13
                                    

Jak co ranka budził mnie mój brat, Liam Moolin. Od kilku lat jesteśmy pogodzeni, bo od śmierci mamy, Liam nie odzywał się do mnie przez kilka następnych lat.

-Rosalie! Wstałaś?-krzyknął Liam-Delfinku?

Delfinku Liam nazywał mnie tak, bo wiedział, jak bardzo kocham kolor niebieski.

-Tak!-odrzyknęłam-Daj mi chwilkę!

Wstałam z łóżka, a kiedy zobaczyłam swoje odbicie z lustrze, zamarłam. Wielkie wory pod oczami, a moje włosy... Lepiej nie wspominać. Miałam na sobie bordową piżamę z krótkimi spodenkami i bluzką na krótki rękaw. A na moich nadgarstkach były pojedyncze rany, a Liam robił co mógł, żebym więcej się nie krzywdziła. Żałował, że kiedy był młodszy nie odzywał się do mnie, ale teraz po śmierci taty jest dużo lepiej. Moja mama zmarła podczas moich narodzin więc nie miałam okazji jej poznać. A tata zmarł dokładnie trzy lata po mamie. Nie pamiętałam do końca taty, a mamy szczególnie. Wiem tylko tyle, że mama miała na imię Ersa, a tata Ares. Przymknęłam oczy, bo musiałam wziąć się w garść, co było minęło, ale od tamtej pory bardzo obwiniałam się o śmierć rodziców, bo może gdyby nie ja, to nadal by tu byli? A Liam miał by rodziców, a ja byłabym najszczęśliwsza.

Rosie koniec tego gadania, to nie twoja wina..

Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze, a potem poszłam do łazienki. Umyłam włosy, przebrałam się w wygodną białą sukienkę, a włosy lekko pofalowałam. Zrobiłam lekki makijaż i gotowe.

Wdech i wydech, Rosalie. Liam cię kocha, Liam cię kocha..

-Rosalie Moolin, ile można czekać?-westchnął brat kiedy w końcu pojawiłam się w kuchni.

Mieszkaliśmy w domku rodziców, który mieli nad Florydą, a stary dom stoi nie ruszony. Liam nie chcial go sprzedawać, ale też nie chciał w nim mieszkać.

-Co to za mina, delfinku?-zmartwił się Liam-Hej, wszystko dobrze?

-Tak-skłamałam.

-Nie kłam, Rosalie, wiem kiedy coś się dzieje-zauważył.

-Pokaż ręce.

-Co?-otworzyłam szerzej oczy.

-Pokaż ręce-powtórzył.

-Liam! Przestań, proszę!-wrzasnęłam-Nie mam pięciu lat!

-Nie, proszę, nie mów, że znów się krzywdzisz, delfinku-jego głos zadrżał.

Tak, krzywdzę się, bo to moja wina, że rodzice nie żyją..

-Nie krzywdzę się, Liam-uśmiechnęłam się blado.

-Rosalie nie rozumiesz, że chce ci pomóc?

-Liam, ale ja wiem, że chcesz mnie chronić, ale umiem o siebie zadbać-wyjaśniłam, że spokojem, choć mój brat nie był oazą spokoju.

-JESTEM OAZĄ SPOKOJU, JEBANEGO, KWIATU LOTOSU!-wrzasnął.

-Widać-zaśmiałam się, a Liam posłał mi mordercze spojrzenie-Liam spokojnie, ja wiem, że się martwisz, ale wszystko jest dobrze, Li.

-Rosalie..-zaczął.

-Liam, kurwa, skończ, proszę-prosiłam, bo miałam dość jego zachowań.

-W porządku-westchnął-Zjesz coś? Zrobię ci, a potem jadę do firmy.

-Dam sobie radę, Li-podeszłam do niego, a on objął mnie mocno.

-Kocham cię, delfinku-wyszeptał w moje włosy.

-Też cię kocham, głuptasie.

Na pożegnanie pocałował mnie jeszcze w czoło, a potem wyszedł z domu, a ja mogłam wreszcie odetchnąć. Zaczęłam robić sobie śniadanie i wszystko było okej, ale kiedy już usiadłam przy stole usłyszałam huk zza okna.

Moollins StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz