Rozdział III

74 8 10
                                    

[...]
Nie wie co robić
Stara się ale nie może nic
Słyszy głos mamy
"NARUTO!"
Spojrzał w stronę ciemnej postaci i wtedy

Budzi się, widzi mamę stojącą nad nim z przerażoną miną.
-czemu tak na mnie patrzysz?
-Naru..wierciłeś się.. krzyczałeś przez sen, co ci się sniło skarbie?-usiadła na brzegu łóżka łapiąc syna za rękę. Naruto usiadł i patrzył na nią.
-to zwykły koszmar mamo..nic takiego nie musisz się tym przejmować na prawdę -uśmiech Naruto w tym momencie wcale nie był szczery, bał się, cholernie się bał tych koszmarów. Miał ich dość, lecz nie chciał by mama się o niego martwiła.
-Naruto nie udawaj-Kushina wiedziała że syn ją okłamuje w końcu to jej dziecko, spędza z nimi bardzo dużo czasu przez co wie kiedy ją okłamuje.
-Mamo ja cię nie okłamuje na prawdę.. obiecuje że jak coś się będzie dziać to od razu ci powiem, teraz był to zwykły koszmar-trzymał ją za rękę i na koniec monologu uśmiechnął się do niej-mogę iść dalej spać?
-Jesli nic się nie dzieje to nie, jest szósta trzydzieści na ósmą masz lekcje-
Uśmiechneła się i poszła do kuchni przygotowywać śniadanie dla męża i syna.

Naruto niechętnie ruszył się z łóżka i zaczął się ubierać. Najchętniej to by został w domu i nic nie robił, zbliżały się wakacje to wiadomo że nikt nie chciał już chodzić do szkoły.
W drodze do szkoły zaszedł po Kibie, mieli oni zamiar iść razem na lekcje. Ale tylko na zamiarze się skończyło.
Przyjaciele wylądowali w domu u bruneta.
Siedzieli przez chwilę na telefonach dosłownie zapominając o sobie.
-ej bo tak teraz myślę-Kiba spojrzał na blondyna który zaczął do niego mówić.
-przecież ty nie umiesz-odpowiedział mu Kiba.
-KIBA!-rzucił w niego poduszką jak najmocniej się dało.
-no kontynuuj po prostu
-myśle że możemy postalkować tego lekarza czy kimkolwiek ten człowiek był, jesteś dobry w szukaniu ludzi, jak taki piesek od policji co każdy narkotyk wyczuje
-mogłeś oszczędzić już sobie to porównanie, ale muszę cię zmartwić mój drogi przyjacielu nie chce mi się dziś
-NO TY KURWO JEBANA!
-Weź bo ci żyłka pęknie-zaśmiał się przyjaciel.

~~
Blondyn patrzył na przyjaciela od dłuższego już czasu i zauważył że oprócz przeglądania różnych portali społecznościowych nie robi nic pożytecznego więc się przejdą się na ramen.
-idziemy jeść!-Zawołał wesoło Naruto wstając z łóżka
-nie chce mi się, zamówimy coś okej?-odpowiedział mu Kiba a blond włosy chłopak od razu spochmórniał
-nie, chodźmy, zróbmy coś, moje adhd nie wysiedzi ani sekundy dłużej!
-to se idź sam-powiedział po czym kontynuował siedzenie i przeglądanie instagrama.
-a żebyś wiedział że pójdę sam!-wyszedł z pokoju Kiby i skierował się do przedpokoju by nałożyć buty.
Gdy już to zrobił wyszedł z domu, dalej będąc zdenerwowany tym że przyjaciel nie chciał iść z nim jeść.

Siedząc i jedząc już w spokoju Naruto przeglądał sobie różne fora internetowe.
Olewał Kibe jak tylko mógł dalej czując do niego lekką urazę.
Ciężko jest wkurzyć Naruto ale do rzeczy i osób które go dosłownie wkurwiały do granic możliwości były: Kiba, matematyka, Kiba, ludzie dziwnie się patrzący, Kiba, ludzie obrażający geji.
Jednak kochał tego debila tak że oddał by za niego życie.

Blondyn oglądając ludzi którzy go otaczali zauważył jakąś dość wysoką dziewczynę z różowymi włosami, była najwidoczniej lekko zdenerwowana ponieważ agresywnie pukała kciukami w telefon oraz mamrotała przekleństwa pod nosem.
Naruto pomyślał od razu że pewnie chłopak z którym miała się spotkać ją wystawił albo ona jest za wcześnie.
Patrzył się w jej kierunku jedząc spokojnie swój ramen.

Gdy do restauracji nagle wszedł on, wysoki mężczyzna z czarnymi jak noc oczami i włosami, blondyn od razu go poznał że jest to ten przystojny lekarz. Lecz nagle
usłyszał krzyk różowej dziewczyny:

[Różowa]-Sasuke! Ile można było się spóźnić?! Czemu musiałam na ciebie czekać aż dwadzieścia minut?!

Czarnowłosy mężczyzna podszedł do niej nic nie odpowiadając najwidoczniej był po prostu przyzwyczajony, wyszeptał jej coś do ucha i usiadł przy stoliku który zajęła dziewczyna.
Naruto myślał że zaraz zaczną się tu kłócić ale najwidoczniej chłopak ma rozum w głowie (w przeciwieństwie do Naruto który by od razu popadł w szał po takim czymś).
Blondyn jeszcze spojrzał na chłopaka który chwilę temu wszedł.
Przyglądając mu się trochę dłużej wcale nie wyglądał na jakiegoś zainteresowanego spotkaniem z różową panią-wręcz przeciwnie, wyglądał jakby chciał uciec-Naruto się nie dziwił sam by uciekał od takiej dziewczyny która aż tak potrafi się wydrzeć za ledwo dwudziestominutowe spóźnienie.
Chłopakowi zrodził się dziwny pomysł w głowie-a może by mu tak pomóc?-pomyślał.
Tylko jak?-zerknął na chłopaka-Mam pomysł-pomyślał po krótkiej chwili

Schował telefon do kieszeni i podszedł do czarnowłosego chłopaka.
-Dzień dobry, ja przperszam ale rozładował mi się telefon, mógłbym zadzwonić od Pana do mojej mamy żeby po mnie przyjechała? -Uśmiechał się niepewnie do starszego chłopaka.
Lekarz spojrzał na niego, chyba wyczuł ratunek w tej sytuacji.
-Tak, jasne, może pójdziemy na dwór tam będziesz lepiej słyszał-wstał od stołu i spojrzał na Dziewczynę z którą był umówiony-Sakura, wrócę gdy jego mama przyjdzie, zamów coś sobie ja zapłacę.
Następnie zaczął iść w stronę wyjścia a ja grzecznie za nim.

Gdy wyszliśmy na dwór wyższy mężczyzna wyjął telefon i patrzył na blondyna.
-Skąd mogę cię kojarzyć?-zapytał wstukując kod do telefonu.
-Możliwe że już się widzieliśmy w szpitalu..-odpowiedział Naruto trochę zawstydzony, czarnowłosy spojrzał na niego myśląc.
—A Tak! Faktycznie! To ty jesteś tym blondynkiem który był siedział cały czerwony z mamą!—Naruto poczuł jak rozrywa go w środku, jeszcze nie wiedział czy to wstyd czy zażenowanie, możliwe też że te dwie emocje po prostu się wymieszały.
—mogę do pana mówić po imieniu?—Chciał zmienić temat tak by nie myśleć o upokorzeniu, które doznał przez wyższego mężczyznę.
—Tak, oczywiście, jestem Sasuke Uchiha, a ty?
—Naruto, Naruto Uzumaki!
—Zapamiętam—Uśmiechnał się delikatnie i wręczył chłopakowi telefon.—Dzwoń do mamy
Naruto praktycznie od razu wykręcił numer do Kushiny a ona po chwili odebrała.
—Halo? Kto mówi?—rozległy się słowa w słuchawce. Blondyn porozmawiał chwilę z mamą namawiając ją do przyjechania po niego lecz ta nie dała się ugiąć na jego prośby oraz co raz to dziwniejsze obietnice.
Rozłączył się a następnie oddał telefon Sasuke.
—Dziekuje ci bardzo—Uśmiechnął się—Ale mama nie chce po mnie przyjechać więc i tak muszę iść na piechotę—Powiedział zrezygnowany
—A może cię podwiozę?—zaproponował wyższy—Sakura i tak jest wściekła na mnie  więc mogę cię podrzucić, oczywiście jeśli zrobisz jedna rzecz..
—Jedną rzecz? Jaką?..

~~~
Hejka
Wiem że długo ale nie miałam weny na ten rozdział
Dziękuję za pomoc
I do następnego
Papa misiaki 💐❤️

||Choroba w sercu|| - Sasunaru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz