Rozdział 2

12 1 0
                                    

~*~

POV: Zaria

Następnego dnia wstałam o 8, ponieważ dzisiaj jest sobota i miałam przygotowania do występu na mistrzostwa jazdy figurowej na łyżwach. Zrobiłam tą samą rutynę co zawsze, umyłam się i pomalowałam. Po ubraniu się i zjedzeniu śniadania poszłam po torbę ze strojem oraz łyżwami i udałam się w stronę garażu. Dzisiaj postawiłam na  Brabus 900 Rocket Edition Mercedes Klasy G.

-Jedziesz na zajęcia?- wzdrygnęłam się ze strachu, kiedy usłyszałam głos Viktora.

-Nie skradaj się tak bo prawie zawału dostałam baranie-powiedziałam czując jak szybko bije mi serce- Tak jadę a co chcesz?

-Możemy wszyscy jechać zobaczyć jak sobie radzisz?- zapytał V z nadzieją w głosie patrząc na mnie- będziemy cicho, dobrze wiesz jak bardzo każdy jest podekscytowany tym, że po tylu latach próbowania w końcu dostałaś się na te mistrzostwa.-dodał po chwili.

-W sumie czemu nie?-odpowiedziałam bratu z lekkim uśmiechem na ustach.- a kto chce tam być?-zapytałam się brata wsiadając za kierownicę.

-Ja , Nikolay i reszta naszej paczki.-powiedział po chwili patrząc mi prosto w oczy, jedyna osoba, o której teraz pomyślałam to ten dupek Damiano, który będzie na moim treningu.- poczekajmy jeszcze na Niko.-pokiwałam delikatnie głową na znak, że rozumiem i odpłynęłam myślami do tego, że dzisiaj są wyścigi samochodowe na których na pewno się pojawimy cała paczka, ponieważ bierze w nich udział Nikolay. Jest królem wyścigów samochodowych w naszym mieście i zawsze je wygrywa. Z tego co wiem Niko chce polecieć do Tokyo, żeby wziąć udział w wyścigach samochodowych. Ale nie wiem czy ja też polecę. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierających się tylnich drzwi od samochodu. 

-Możemy już jechać .- powiedział Niko wchodząc do samochodu.

Podjeżdżając pod bramę i czekając, aż ochroniarz mi ją otworzy puściłam piosenkę od Travisa Scotta 3500 (feat.Future & 2 Chainz). Wyjechałam spod naszej rezydencji kierując się w stronę stadionu z ogromnym lodowiskiem. 

Kiedy byliśmy już na miejscu, zaparkowałam na parkingu blisko wejścia na stadion, gdzie powinni być już nasi przyjaciele. Kiedy chłopcy poszli do naszej grupki, żeby usiąść sobie na trybunach ja poszłam do szatni przebrać się. Kiedy zakładałam łyżwy usłyszałam kroki, będąc jak zawsze czujną uniosłam głowę, żeby zobaczyć kto idzie ale nikogo nie widziałam. Przez to, że należę do mafii i wszyscy o tym wiedzą, cały czas jestem narażona na niebezpieczeństwo. Moje mięśnie automatycznie się spięły a oddech stał się płytszy. Niby umiem się obronić ale kiedy by mnie zaatakował rosły facet nie dałabym sobie rady. 

-Jest tu ktoś?-zapytałam mając nadzieję, że ktoś się odezwie.-Halo?

Zaczęłam się rozglądać dookoła by upewnić się, że na pewno nikogo nie ma. Od dawna miałam dziwne przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Ale się nie bałam. Bo niby czego? Dlaczego ktoś miałby mnie śledzić lub obserwować.  Należę do mafii, i wiele osób na samo wspomnienie mojego nazwiska wzdryga się ze strachu. Więc nic mi nie grozi. Chyba, że jacyś wrogowie mojej rodziny, a oni są nieobliczalni. Tak jak moja rodzina kiedy coś grozi komuś bliskiemu.

Rozglądałam się jeszcze chwilę, a kiedy się upewniłam, że nikogo tu nie ma dokończyłam związywanie łyżw.

-Czy ja jak zawsze muszę mieć jakieś halucynacje ?-powiedziałam kpiąco. 

Kiedy byłam już gotowa, wyszłam z pomieszczenia kierując się do głównej sali, gdzie było lodowisko. Skręcając na korytarzu poczułam, że na kogoś wpadam, a tym kimś był nie kto inny jak De Santis.

AN ANGELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz