Choć obudziłam się nienaturalnie wcześnie, postanowiłam nie kłaść się już spać. Uporządkowałam łóżko i przebrałam się z piżamy w moje ulubione, czarne dzwony i jakiś randomowy sweter, wyciągnięty z szafy na ślepo. Okazał się być świetnym strzałem. Obejrzałam się w lustrze. Cóż, chyba mi się podobało. Pasował mi ten kolor. Tak mi się przynajmniej zdawało. Rozpuściłam włosy, usiadłam na łóżku i odszukałam telefon w szufladzie. Nudziło mi się. Nienawidzę tego miejsca. Czasami tak mało mówiłam, że kiedy otwierałam buzię, brzmiałam jak przepity facet po sześćdziesiątce. Valentina i Richard zgodnie z moją prośbą nie odwiedzali mnie. Cieszyłam się z tego powodu, ale z dnia na dzień zaczynało mi brakować ludzi. Choć gniewałam się na Conrada zgodziłam się na te całe rozmowy. Po wszystkim się na nim odegram, teraz mogłam sobie pomóc. Kiedy wychodził ostatnim razem, faktycznie wysłał mi SMS-a, z informacją, że odwiedzi mnie w piątek. W mojej głowie był tłok. Jedne myśli goniły drugie, a każda myśl była inna. Jeden głos krzyczał, żebym z tym skończyła, drugi, żebym walczyła. Bywały gorsze momenty, ale, w tym miejscu miałam szansę się wyciszyć, i to w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Chuj z tym, że w trakcie tego „wyciszania” zazwyczaj łapała mnie kurwica. Czułam się jak w wariatkowie. O ironio Lauren, wcale tu nie jesteś. Nie wiedziałam czy chciałam walczyć, ale jednego byłam pewna. Za dużo ciszy wpływało na mnie niekorzystnie. Odblokowałam telefon i zajrzałam na Instagrama. Weszłam w relacje Ellie. Impreza… Urodziny Johna. Ależ bym chciała tam wrócić. Siedzenie tutaj zakrawa o pogrzeb własnej ambicji. Telefon zawibrował mi w dłoni. Spojrzałam na wyświetlacz i dostrzegłam wiadomość od Ell. No tego to się nie spodziewałam. Widocznie zauważyła, że wyświetliłam jej relację.
Od: Elle
„Hej. Sorki, że się nie odzywałam. Chcesz wpaść na Melo?”.
Nie miałam bladego pojęcia, czy wiedzieli o moim pobycie w psychiatryku. Wyglądało na to, że jednak nie. Nagle zachciało mi się napić i zrobić dużo złych rzeczy. Przecież stary sposób mi pomagał. To było moje lepsze wyciszenie. Nie mogłam, stąd wyjść, a nie chciałam informować Ell, gdzie jestem. Z jednej strony zawsze cieszyłam się, że nie interesuje ich moje życie, a z drugiej pragnęłam, by ktoś się mną zainteresował, żeby mi pomógł. Teraz było mi wszystko jedno, musiałam radzić sobie sama. Postanowiłam udać się na tę imprezę. Jeszcze, tylko nie wiedziałam jak.
Jako iż był czwartek postanowiłam wykorzystać trochę dobre intencje Conrada. Leżałam na łóżku dobre parę godzin, wpatrując się w wyświetlacz telefonu. Kiedy wybiła dwudziesta trzecia wysłałam chłopakowi wiadomość.Do: Conrad
„Potrzebuję Cię, teraz”
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać, chwilę później ją otrzymałam. Tak! Chyba się uda! — Pomyślałam.
„Co się dzieje? Przecież nikt mnie nie wpuści o tej porze!”.
Cykor.
„Wyjdę po Ciebie, coś wymyślimy”
„Zaraz będę”
Postanowiłam się przebrać w coś bardziej w nastroju imprezy. Problem, w tym, że nic takiego nie zapakowałam do swojej torby, bo kto normalny imprezował w zakładzie dla pierdolniętych. Miałam niezmierną ochotę ochlać się, przelizać ze wszystkimi w budynku niezależnie od płci i zjarać się na koniec. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo, ale ekscytacja i podniecenie tak mocno kłębiło mi się w podbrzuszu, że nie widziałam innej opcji niż pójście do Ell. Ostatecznie zostałam w dzwonach, zamieniłam tylko czarną na bordową koszulkę, która miała dość głęboki dekolt. Często w niej kładłam się spać, ale teraz mogła spełnić moje oczekiwania co do imprezowej stylizacji. Na koniec podwinęłam ją i włożyłam do stanika, żeby odkryć brzuch. Obejrzałam się w lustrze. Jedynym mankamentem były tylko moje poranione ręce, ale czym ja się przejmowałam. Tam i tak nikt nie zwracał na to uwagi. Ledwo zdążyłam usiąść na łóżku, kiedy dostałam wiadomość od Conrada, że jest na dole, ale nikt nie chce go wpuścić. Zbiegłam szybko na dół, podekscytowana całą sytuacją, przez co wpadłam na recepcjonistkę. Spojrzała na mnie pogardliwie.
CZYTASZ
Solitude- Skazani na samotność 🦋
RomanceWszystko w życiu może się spieprzyć. W moment. Nagle możemy wszystkich stracić. Ból. Łzy. Poczucie niesprawiedliwości. Cierpienie. Aż w końcu nadchodzi zrozumienie, że w życiu nie dzieje się nic bez powodu. Los nie jest egoistą, bo pozwala nam być...