Zaniepokojenie malowało się na jego twarzy, gdy z troską zapytał:
- Nic ci nie jest, Luna? Ten człowiek nic ci nie zrobił?Luna spojrzała na niego z mieszanką ulgi i rezygnacji.
- Wszystko w porządku, przynajmniej tak mi się wydaje. Ale to ostatni raz, kiedy zaufałam mężczyźnie.- A mnie ufasz? - Jej towarzysz przeniknął ją wzrokiem, szukając odpowiedzi w jej oczach.
Z wahaniem, które zdradzało jej wewnętrzne rozterki, odpowiedziała:
- Sama nie wiem. Ale mimo wszystko, chyba najbardziej. Jesteś moim przyjacielem, prawda?- Oczywiście, że jestem, nietoperku. - Uśmiechnął się do niej ciepło.
- Nietoperku? - Luna uniosła brew w zaskoczeniu.
- Tak, bo jesteś taki słodki wampirek i nietoperek w jednym. - wyjaśnił z rozbawieniem.
Luna zaśmiała się serdecznie.
- Niech będzie, hahah. Ale gdzie ty byłeś przez ten cały czas? Martwiłam się...Jego wzrok stał się poważny, a głos nabrał nuty skruchy.
- Wiem, wiem. Musiałem sobie wszystko poukładać w samotności. Przepraszam cię za to, że się na ciebie zdenerwowałem. Przepraszam, że cię zostawiłem. Przepraszam za wszystko...- Timmy... - Luna nie była pewna, co powiedzieć.
- To moja wina, i to wiem. Chcesz może zacząć od nowa? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Od nowa? No chyba zwariowałeś, - odparła z uśmiechem.
- Ale...
- Ja chcę zachować ten etap, na którym jesteśmy! - przerwała mu Luna, a w jej głosie zabrzmiała determinacja.
- Naprawdę? Czyli mi wybaczasz? - zapytał, ledwo ukrywając podekscytowanie.
- Powiedzmy - odpowiedziała, a w jej tonie można było wyczuć lekką rezerwę.
- Dzięki, dzięki, dziękiii, - powtarzał w kółko, a jego radość była tak wielka, że nie mógł się powstrzymać i rzucił jej się w ramiona.
Gdy Timothy wreszcie opanował emocje i szczęście, którego nie umiał ukryć, razem z Luną przedyskutowali temat "co zrobimy dalej". Doszli do wniosku, że improwizacja będzie najlepsza, a teraz Hartley weźmie w samotności kąpiel i przebierze się w świeże ciuchy.
Timothy poszedł się przejść po lesie, a Luna w spokoju mogła odetchnąć po sytuacji z Lucasem. Na samą myśl o tym co miało miejsce chwilę wcześniej się wzdrygała.
Całą drogę powrotną do domu Lucasa przegadali, wymieniając się informacjami, które zdążyli zdobyć przez czas rozłąki. Okazało się, że Timothy dowiedział się o wiele więcej. Wyjaśnił także, że okłamał Lune w sprawie swojej mocy. Przyznał się, że otrzymał trzy moce.
- Jak to aż trzy?! Przecież można mieć maksymalnie 2!
- No to wychodzi na to, że jak mnie przemieniłaś była jakaś promocja 2 + 1 gratis. - zażartował, a oboje wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.Gdy się już uspokoili Luna kontynuowała rozmowę:
- Jakie masz moce w takim razie, ale teraz bez owijania w bawełnę. - zażądała, patrząc mu prosto w oczy.
- Jak już wiesz, niewidzialność to jedna z nich, ale posiadam również zdolność teleportacji i... - zaczął, lecz nie zdążył dokończyć, gdyż Luna przerwała mu z wyraźnym niezadowoleniem.
- I CHCESZ MI POWIEDZIEĆ, ŻE OD KIEDY CIĘ PRZEMIENIŁAM MOGLIŚMY UCIEC, ALE TEGO NIE ZROBILIŚMY, BO MNIE NIE RACZYŁEŚ O TYM POINFORMOWAĆ?! CHŁOPIE, NA LITOŚĆ BOSKĄ, DLACZEGO?!
- Po pierwsze nie krzycz, a po drugie nie wiem dlaczego ci nie powiedziałem. - odparł spokojnie.
- Czyli wolałeś mi wmawiać, że nie chciałeś mi powiedzieć, bo było ci głupio, że dostałeś beznadziejną moc, a tak naprawdę ukrywałeś, że masz lepszą ode mnie?!
- To nie tak! - bronił się.
- A jak?! - nalegała, nie dając za wygraną.
- Nie wiem, nie wiem! Nie od dziś wiesz, że jestem głupi.
- Taki plus, że się przyznajesz. A jaka jest ta trzecia moc, bo tak trochę ci przerwałam.
- Trochę? - przewrócił oczami. - Ostatnią mocą jaką mam jest manipulacja. - wyznał w końcu.
- Łoooo, brzmi ciekawie. Jak to działa? - zainteresowała się Luna.
- To proste. Wystarczy, że coś powiem, a osoba, do której to skieruję, wykonuje moją komendę bez wahania.
- Fajneeee, a działa to tylko na ludzi czy na zwierzęta też? - dopytywała z ciekawością.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia - przyznał z lekkim zakłopotaniem.
- A możesz mi pokazać jak działa? Proszee - zrobiła słodką minkę.
- Jasne - odpowiedział Timothy, jego głos był niski i nieco zachrypły, jakby pochodził z innego świata. - Podnieś kamień i rzuć nim - dodał, ale to, co wydobyło się z jego ust, nie było zwykłym głosem. To był szept, tak głęboki i niepokojący, że Luna mogła przysiąc, iż słyszy w nim echo demonicznych chórów.
Wstrząśnięta, ale zaintrygowana, Luna poddała się poleceniu Timothy'ego. Jej ręce, niemal niezależnie od woli, chwyciły leżący obok kamień. Był zimny i ciężki, ale w jej dłoniach wydawał się jedynie przedłużeniem własnej woli. Z determinacją, której nie potrafiła zrozumieć, Luna wykonała ruch, a kamień poleciał przez powietrze, tnąc ciemność nocy, znikając w cieniu drzew.
- Jak ty to zrobiłeś?! - wykrzyknęła, pełna podziwu dla jego zdolności.
- Pytasz, a wiesz. - odparł z uśmiechem.
- Racja. Ale muszę przyznać, że ten twój głos... sprawił, że przeszły mnie dreszcze - przyznała szczerze.
- Nie przesadzaj. - zbagatelizował jej reakcję.
- Ależ wcale nie przesadzam - zapewniła go, nadal odczuwając resztki emocji wywołanych jego słowami.Na tym ich rozmowa się skończyła, a resztę drogi do chatki przeszli w ciszy. Dopiero, po wejściu do środka zaczeli rozmawiać. Usiedli przy stole i przegadali temat Lucasa, Luna opowiedziała Timothy'emu wszystko ze szczegółami, a potem on zaczął mówić o tym co się dowiedział i zobaczył. Okazało się, że teleportował się do jakiegoś miasteczka. "Z tego miejsca, wierz mi lub nie, ale zostały praktycznie tylko ruiny, budynki są opuszczone, nie ma tam żywej duszy, no chyba, że liczysz różne robale i zwierzęta. Byłem jeszcze w paru innych miejscach, nie wszystkie są wyludnione, gdzieniegdzie można natknąć się na pojedyncze osoby, ale są oni bardziej agresywni niż niejedno stworzenie, które spotkaliśmy w Budynku."
Po godzinach intensywnej dyskusji, w której każde słowo było ważone z niezwykłą precyzją, oboje poddali się zmęczeniu. Ich ciała znalazły schronienie w miękkim uścisku "łóżka", które wydawało się czekać na ich przyjście. W bezszelestnym porozumieniu, zatopili się w objęciach, które były równie kojące co ciche szepty nocy. Oddychając w zgodnym rytmie, przekazali sobie bez słów obietnicę bezpieczeństwa i spokoju. W tej chwili, otuleni ciepłem swojej wzajemnej obecności, zasnęli niemal natychmiastowo, z niewinnością i spokojem przypominającym bezbronne dziecięce sny.
Ich sen był głęboki i odbudowujący, jakby każdy oddech był drogocennym krokiem w podróży do odnowy ducha i ciała. W tej krainie snów, gdzie rzeczywistość miesza się z wyobraźnią, odnaleźli ukojenie po dniu pełnym wyzwań. A kiedy świt rozproszył cienie nocy, obudzili się odmienieni, gotowi stawić czoła nowemu dniu z odnowioną siłą i nadzieją.
CZYTASZ
Mroczne Uwięzienie
Teen FictionW Preston w stanie Georgia, mają miejsce porwania dzieci i młodzieży. 16-letnia Luna jest jedną z ofiar, zostaje uprowadzona przez tajemniczych ludzi do budynku, który onieśmiela swą wielkością, ale to co skrywa jest jeszcze bardziej przerażające. S...