Pov Lily :
Pół nocy nie spałam.
Moje myśli krążyły wokoło Liv.
Ta mała istotka tyle wycierpiała a teraz to wszystko wraca. Znów musi wygrać z rakiem.
Z śmiercią.
Podniosłam telefon które leżał na półce obok łóżka i sprawdziłam godzinę. Ósma.
Wyczołgałam się z łoża i zeszłam na dół.
-Hej aniołku. -tata złożył szybkiego causa na moim czole .
-Cześć tato. - pocałowałam mężczyznę w policzek. -co na śniadanie?
-jajecznica,zjesz?
-tak.-usiadłam do stołu a tata postawił przede mną talerz pyszności, sam zajmując miejsce obok . -Gdzie mama?
- pojechała do Liv. Dziś kolejne badania. - dzisiejsze wyniki będą decyzją o tym czy rak jest operacyjny czy Lidka będe musiała przyjmować chemię.
- chce ją zabrać gdzie tylko zechce, żeby nie myślałam o tym za dużo. Co ty na to ?
-to brzmi jak dobry plan. Spędzimy wspólnie cały dzień tak jak będzie chciała Liv. -ucieszyło mnie to, że ojciec podziela moje zdanie.
-Podwieziesz mnie za dwie godziny do koleżanki? Musimy zrobić razem projekt do szkoły.
-pewnie.kończ śniadanie i się zbieraj. - pokiwałam głową i pobiegłam na górę.
Ubrałam się w czarne luźne spodnie, biały top i zwykłą bluzę. Nie malowałam się, nie miałam ani ochoty, ani siły.
-jestem gotowa!
-weź kluczyki i wsiadaj do auta. -chwyciłam za brelok i ruszyłam do garażu.
Wsiadłam na miejsce pasażera i zapięłam pasy. Tata zają miejsce obok.
-adres . -wbiłam go w nawigację a tata ruszył z piskiem opon.
***
Ojciec zaparkował pod budynkiem.
-pa! Napiszę kiedy masz zmnie odebrać.
-pa miłej pracy. -ruszyłam do drzwi.
Zapukał am w nie kilka razu a po nie całej minucie otworzyła je Harper.
-hej, dobrze cię widzeć.
-cześć, ciebie też. -dziewczyna złapałam mnie za nadgarstek i pociągnęła do jakiegoś pokoju.
Cały dom był urządzony w takim babcinym stylu. Wszędzie stały jakieś figurki i wisiały zdjęcia.
-zróbmy szybko ten projekt i będe z głowy. -usadłyśmy na łóżku a nastolatka wyjęła potrzebę materiały, ja też rozpakowałam to co przyniosłam i zabrały ś my się do pracy.
- pogadamy trochę? Dość niezręcznie siedzieć w takiej głuchej ciszy. -nie koniecznie podobał mi się ten pomysł ale Harp zrobiła oczy szczeniaka i nie potrafiłam jej odmówić.
-dobra.-uśmiechnęła się zwycięsko.
- co lubisz robić? - myślałam przez chwilę.
-czytać, dużo czytam. Rysuję, to też bardzo lubię. - pisałam jej uśmiech.
- ja lubię oglądać filmy, słuchać muzyki. To chyba tyle. -wzruszyłam ramiona.
-a miłość? - wy wróciłam oczami - masz drugą połówkę?
-nie a ty?
-miałam dziewczynę.-przyznała . - odebrała sobie życie. Jesteś do niej bardo podobna. -uśmiechnęła się smutnie.
-przykro mi. -objęłam ją ramieniem. - wiem jak to jest tracić kogoś bliskiego. Mój bliski wygrał już raz z śmiercią, a teraz musi pokonać ją po raz drugi.
- śmierć jest trudna. -przytaknęłam na jej słowa
-bardzo.
***
-wygląda dobrze -popatrzyłam na model - a ty jak uważasz?
-mi też się podoba.
Popatrzyłam dziewczynie prosto w oczy i dostrzegłam w nich ją iskierka, ale znikła na tyle szybko, że nie byłam w stanie stwierdzić co to za iskra.
- zostaniesz jescze? Możemy obejrzeć jakiś film. -spojrzałam na zegarek.
-właściwie to mam jeszcze pół godziny, możemy coś zobaczyć.
***
Dziewczyna usnęła wtulona we mnie.wyglądała tak cholernie słodko a mi było szkoda ją budzić.
Wstałam delikatnie przykrywając ją kołdrą i uważam się do wyjścia gdzie natknęłam się na starszą kobietę.
- przepraszam, ja muszę już iść może pani przekazać Harper alby zadzwoniła do mnie później?
-jasne dziecinko, leć, ktoś już chyba na ciebie czeka -spojrzałam przez okno i faktycznie stał tam tata.
***
Wkońcu dziewczyny trochę bliżej się poznały i ich relacja idę coraz dalej m
Miłego, papa!
CZYTASZ
We are not inferior
Novela JuvenilLiliana była zwykłą nastolatką . Młodą kobietą tarpioną przez problemy. Nieco zagubioną w życiu . Nie pewna tego co chce w życiu robić i kim jest. Próbując przetrwać ostatnie lata szkoły. Pogodzić czas na naukę z życiem prywatnym. Smith posiada nie...