5

572 35 31
                                    

E.F

Wróciłam do domu wściekła. Ten debil musiał wszystko zepsuć, wliczając w to mój humor. Wkurwił mnie do tego stopnia, że musiałam zachować resztkę samokontroli, żeby nie trzasnąć drzwiami wejściowymi.

Zdjęłam buty i poszłam do kuchni, napić się soku. Irytacja ani trochę ze mnie nie schodziła. Czułam się oszukana. Nie powinnam, bo tak naprawdę sama byłam sobie winna. Zaufałam mu tylko przez swój stan nietrzeźwości i leciutko pogorszone samopoczucie.
Szybko odstawiłam szklankę na blat w kuchni i odwróciłam się, żeby pójść do pokoju, ale przede mną stanął mój brat, uniemożliwiając mi ucieczkę z kuchni.

- Gdzie byłaś?

Już miałam rzucić coś w stylu „a co, kolega ci się jeszcze nie poskarżył", ale się powstrzymałam. Nie chciałam przypadkowo rozpocząć kłótni.

- Na plaży. Obiecałam dziewczyną już kilka dni temu, że z nimi pójdę.

Patrzyłam jak wyraz twarzy Hectora delikatnie łagodnieje, a on sam podchodzi bliżej i delikatnie mnie obejmuje. Zdziwiłam się, bo byłam pewna, że zaraz mnie skrzyczy, albo po prostu będzie na mnie wściekły, ale jednak mnie zaskoczył.

- Czemu ty wczoraj wyszłaś? Mogłaś zrobić sobie krzywdę. - Jego głos lekko się łamał, jakby zaraz miał się popłakać. - Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś ci się stało.

Przytuliłam go delikatnie i starałam się przetrawić wszystko w głowie. Hector tak naprawdę nie był zły, tylko cholernie mocno się zmartwił. Poczułam nieprzyjemne ukłucie w brzuchu. Zrobiło mi się go szkoda i pożałowałam znów tego, że wciągałam go w te wszystkie głupie zachowania. Zawsze robił wszystko, żeby mi pomóc, albo chociaż próbował ograniczyć mi kłopotów, ale ja go odtrącałam, nie pozwalając mu na zbyt bliskie zbliżenie do mnie.

Odsunęłam się od niego i dosłownie kilka sekund później do kuchni weszli rodzice. Gdy tylko ich zobaczyłam, przeszedł mnie dreszcz, a moja skóra momentalnie zrobiła się dużo bledsza.

Mama przeskanowała mnie wzrokiem z góry na dół, poczym jak gdyby nigdy nic przywitała się z Hectorem. Zupełnie jakby mnie tu nie było.

- Cześć mamo. - Mruknęłam pod nosem. Gdy byłam młodsza, zabiegałam o jej uwagę, ale teraz miałam to głęboko gdzieś, chociaż często łapałam się na tym, że robiłam coś, żeby zwróciła na mnie uwagę, często bezskutecznie.

Mama nawet nie spojrzała w moją stronę, była zbyt zajęta rozmową z Hectorem. Zwykle już tego typu zachowania nie sprawiały mi bólu, byłam po prostu przyzwyczajona do tego.
Wywróciłam oczami i chciałam wyjść z kuchni, ale najwidoczniej wtedy moja mama magicznie przypomniała sobie o mojej obecności.

- Czemu nie wróciłaś po szkole do domu? - Wzruszyłam tylko ramionami.

- Byłam na plaży.

Nie chciało mi się opowiadać z kim i po co tam byłam, chociaż pewnie i tak jej to nie obchodziło.

- Sprzątnęłaś dom?

Wiedziałam, że padnie to pytanie i wiedziałam też, że cokolwiek nie powiem, ona będzie niezadowolona.

- Hector miał to zrobić. - To chyba była najgorsza z odpowiedzi, jaką mogłam powiedzieć.

Mama spojrzała na mnie gniewnym spojrzeniem.

- A ty myślisz, że twój brat może cały czas robić wszystko za ciebie?
Wiedziałam, że tak to się skończy. Mama zaraz zaczęła bronić Hectora, a on tylko patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Jemu samemu było głupio.

Nuestra Canción - Marc GuiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz