Thomas Brown
Thomas Brown
- Thomas'ie Brown! Zejdź teraz na dół! - krzyknęła moja mama.
Niby jestem mądrym dzieckiem.. ale czasem moja "normalność" musi zniknąć. Na przykład w środę. Uderzyłem tak takiego jednego...
- Ej no Nerdzie. Daj spisać. - powiedział szatyn.
- Nie. Przestań za mną włazić.
- A bo co mi zrobisz?
Wtedy nie wytrzymałem i mu przywaliłem.Niby da się być dobrym chłopakiem.. NO ALE KURWA JEBANA MAĆ!!!! PRZY NIM! TEN CHUJ! DYLAN! DYLAN STILINSKI!! PRZY NIM SIĘ NIE DA!!!!!
Westchnąłem ciężko i zwlokłem się z łóżka odkładając książkę obok. Poszedłem na dół do mojej mamy. Stanąłem w drzwiach i patrzyłem na nią jak chodzi w kółko.
- Dlaczego uderzyłeś Dylana? Przecież to dobry chłopiec...
"Dobry chłopiec"
"Dobry chłopiec"
"Dobry chłopiec"Patrzyłem na nią nie odzywając się. Dylan nie jest dobrym chłopcem. Nie lubie mówić o problemach więc ona nie wie o tym, że szatyn mnie dręczy. Ona po prostu wie, że zerwaliśmy przyjaźń.
Mama mówiła coś tak dalej. Nie słuchałem ją przez to głupie "przecież to dobry chłopiec". On jest dobry, a ja jestem potworem.
Zrobiło się cicho.
Cicho.
Jest. Cicho.Spojrzałem tam gdzie stała mama. Nie było jej, a po chwili usłyszałem kroki. Mojej mamy i.. Dylana...
Tak! Wow! Umiem odróżniać kroki. A to przez mojego ojca...
Mniejsza o nim. Nie chce gadać o tym durniu. Za sobą mam jednego.
Odwróciłem się do mamy i Dylana.
- Patrz kochanie. Dylan przyszedł. - powiedziała moja mama uśmiechając się delikatnie.
Widziałem na twarzy Dylana dezorientacje pod maską usmiechu. Uśmiechnął się do mnie.
- Po co tutaj przyszedłeś? - oparłem głowę o framugę przymykając oczy.
- Spędzić trochę czasu z tobą, mój ulubiony przyjacielu. - powiedział.
Ile można? Zazwyczaj tak mówi, gdy jest na procentach albo na haju.
- Chodźmy do mojego pokoju. - ominąłem blondynkę i szatyna ruszając w strone schodów.
Poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę.
Nie, że coś...ale znam dokładnie ten dotyk.
Wszedliśmy po kręconych schodach, a po chwili do mojego pokoju. Dylan zaczął się rozglądać.- Nadal taki sam gejowski. - zaśmiał się.
- Jeśli chcesz się śmiać to możesz już iść.
Dylan podszedł do mojego łóżka, usiadł na nim i mi się przygląda. Spojrzał na książki, która nadal leży na łóżku.
- Oh.. cóż to? Prawdopodobnie jakieś pornole.
- Chcesz powtórkę z środy? - szatyn pokręcił głową. - więc się zamknij. Po co tutaj przyszedłeś? - zapytałem od razu.
- Masz czas? - zapytał.
Znowu..?
- Mam.. - patrzyłem na niego - mam godzine...ale nie dam ci. Jesteś kurwa uzależniony.
Wstał i podszedł do mnie. Przybliżył twarz blisko mojej twarzy.
- Szaleństwo wygrywa.. daj to i spadam. Twoja stara mnie uwielbia i nie wiem dlaczego. Może chcesz mi powiedzieć?
- Nie chce mi się. - wyciągnąłem z szuflady narkotyki i mu dałem. - a teraz idź. Nie chce ciebie tutaj widzieć, aż do poniedziałku.
- Tak kochanie. Przyjdę po ciebie w poniedziałek. - zaśmiał się. Zabrał mi woreczek i wyszedł z pokoju.
Słyszałem jak się żegna i wychodzi.
Wyszedł.
Jestem dla niego jebanym dilerem.
Nie chce tego.
Ale...
On mnie do tego zmusza...
Nie kontrolowanie upadłem na kolana, a łzy już mi spływały.
CZYTASZ
I will protect you | DYLMAS
FanfictionSzaleństwem by było jakby się chroniło kogoś kogo się nienawidzi. Szaleństwem by było jakby dać się zabić za kogoś kogo nienawidzi. Wszystko co się robi dla osoby, której się nienawidzi jest szaleństwem. Dylan Stilinski o tym wiedział. Jednak jeden...