Perspektywa Thomasa
Stałem dalej przy ścianie. Patrzyłem z zalaną twarzą we łzach przed szatynem, który powiedział, że mnie kocha.
Patrzyłem w jego brązowe oczy, w których zobaczyłem siebie z paru lat temu. Tak. Pare lat temu to co teraz się dzieje się już kiedyś wydarzyło. Jednak wtedy ja powiedziałem, że go kocham, a on mnie zostawił. Wtedy właśnie wszystko się zaczęło.
- Ja naprawdę cię kocham - powiedział jeszcze raz, a potem kontynuował. - te pare lat temu.. ja przepraszam... Nie wiedziałem, że się w tobie zakocham. Teraz wiem, że to był błąd.
- Em.. wierze ci, spokojnie. Tylko muszę pomyśleć o tym...
- Czym? - zapytał.
- O tym - wskazałem na niego. - muszę pomyśleć o twoich słowach.
Patrzył w moje oczy. Nie wiem czy z uczuciem. Dylan po prostu patrzył. Nie chce, żeby znowu mnie zranił.
- Dobrze. - odsunął się delikatnie.
Schowałem przedramienie i wziąłem plecak. Odsunąłem się od nich i ruszyłem do wyjścia z toalety.
Czy wiem, że Dylan prawdopodobnie żartował? Tak. Nie obchodzi mnie to. Jeśli chce zabawy to dostanie zabawy.
Moje myśli przerwali mi moi przyjaciele.
Azjata w ciemnych włosach i oczach, szedł z dziewczyną z włosami o dwóch kolorze włosów - czarny i czerwony - a kolor oczu miała ładny zielony.- Julia! Minho! - zawołałem machając.
- Thomas! - zawołała zieloniooka, która podbiegła do mnie i przytuliła mocno.
- Zniknąłeś nagle. Gdzieś ty zniknął? - zapytał azjata.
On wie co Dylan mi robi więc postanowiłem skłamać. Nie lubie kłamać! Ale musze bo będzie mówić, że żartował i..
- Poszedłem do toalety.
Minho spojrzał na mnie podejrzliwie. Otworzył usta, żeby nawet coś powiedzieć jednak dziewczyna mu przerwała.
- Wychodzimy dziś? Jest impreza u…
- Możemy iść... Dlaczego by nie. - odpowiadam nie dając jej dokończyć. Po chwili także przerywa jej dzwonek. - Musze już iść. - mówię odchodząc w strone sali.
Impreza?
Nie byłem na żadnej. No okej… rodzinne imprezy. Ale to się nie liczy.Lekcje mijały i mijały. Gdy wybiła piętnasta, a dzwonek obwieścił koniec, spakowałem się i poszedłem szybkim truchtem do wyjścia. Kto mnie wolał ale nie umiałem rozpoznać głosu przez hałas jaki tutaj był.
Wyszedłem z szkoły i ruszyłem w stronę miasta. Do najbliższego Rossmanna. Muszę kupić podkład…
Po chwili byłem już w sklepie. Oprócz wczesniej wymienionego przedmiotem muszę kupić inne potrzebne mi rzeczy, które mi się kończą albo skończyły.
***
Gdy byłem już w domu, w swoim pokoju, byłem w samych spodniach, a ja patrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Jestem kurwa ulaną świnią. Nawet stanąłem bokiem żeby popatrzeć na odstający brzuch.
Grubas
Potem przeniosłem wzrok na rany. Po to jest mi potrzebny podkład. Wziąłem gąbeczke i nałożyłem troche podkładu na przedramie. Gąbeczka wlepywałem w skórę zakrywając rany.
Moją czynność przerwał telefon, jednak byłem przy końcu więc najpierw dokończyłem, a potem popatrzyłem kto napisał
Chuj: Będziesz na imprezie?
Ja: Nie wiem, a po co ci tak wiadomość?
Thomas zmienił nazwę użytkownika Chuj na Dylan.
Dylan: Bo jesteś moje kochanie przecież.
Ja: Może będę, może nie.
Dylan: *wysłano zdjęcie*
Dylan: Dla zachęty :*Dylan właśnie mi wysłał swoje zdjęcie gdzie jest pół nagi.
CZYTASZ
I will protect you | DYLMAS
FanfictionSzaleństwem by było jakby się chroniło kogoś kogo się nienawidzi. Szaleństwem by było jakby dać się zabić za kogoś kogo nienawidzi. Wszystko co się robi dla osoby, której się nienawidzi jest szaleństwem. Dylan Stilinski o tym wiedział. Jednak jeden...